Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja "Sprzątamy Łódź": przez trzy miesiące usunęli wraki i dzikie wysypiska

Jacek Losik
Maciej Stanik/archiwum Dziennika Łódzkiego
W trakcie akcji przekazaliśmy do służb kilkadziesiąt informacji o zaniedbanych zakątkach Łodzi. Akcja się zakończyła, ale nadal czekamy na kolejne zgłoszenia o dzikich wysypiskach i wrakach.

Akcję "Sprzątamy Łódź" rozpoczęliśmy w marcu. Poprosiliśmy Czytelników, by zgłaszali nam, gdzie trzeba sprzątnąć miasto. 21 kwietnia wysłaliśmy do magistratu raport z listą nielegalnych śmietnisk (późniejsze sygnały prześlemy 20 maja). Otrzymaliśmy przeszło 40 mejli i telefonów z informacjami o najbardziej zaśmieconych miejscach w Łodzi. W odpowiedzi wydział gospodarki komunalnej UMŁ podzielił zgłoszenia na 23 rejony z terminami ich posprzątania. Jednym z sukcesów akcji "Sprzątamy Łódź" jest oczyszczenie okolicy ulic Mieszka I, Bolesława Krzywoustego i Zakładowej.

- Faktycznie jest czyściej, niż było - przyznaje seniorka, która mieszka w tej okolicy. - Kiedy niedawno wyszłam na zakupy, zobaczyłam kilka samochodów ekip sprzątających. Skosili trawniki, usunęli rozrośnięte krzewy, pozbierali butelki i papiery - wymienia łodzianka i wspomina, że w pobliskich budynkach żyły gigantyczne szczury. Nasza interwencja w UMŁ, przynajmniej chwilowo, rozwiązała ten problem. - Pracownicy, którzy sprzątali tę działkę, mówili mi, że przeprowadzają deratyzację terenu - twierdzi seniorka. - Na razie gryzoni nie widać...

Niestety, nie wszystkie zgłoszone tereny pozostały wysprzątane. Tak jest w rejonie skrzyżowania ulic Pogonowskiego i Legionów. Jak twierdzi nasz Czytelnik, w ogóle nie widać, żeby ktokolwiek ze sprzątających odwiedził to miejsce. Jeszcze przed rozpoczęciem akcji Grzegorz Gawlik z biura rzecznika prezydent Łodzi uprzedzał, że w większości miejsc problem będzie wracać.

- Wszystkie wysypiska zgłoszone przez czytelników "DŁ" zostały uprzątnięte - zapewnia Gawlik. - Są to jednak miejsca, na których notorycznie pojawiają się dzikie wysypiska, powstałe np. z elementów po nielegalnej rozbiórce pojazdów. Wskazane tereny są cyklicznie sprzątane - zapewnia urzędnik.

Akcja "Sprzątamy Łódź" ujawniła, że innym problemem są zalegające na ulicach wraki aut. W ubiegłym roku strażnicy usunęli 28 złomów. W trakcie naszej akcji poinformowaliśmy o 24 wrakach (zgłoszenia do 21 kwietnia). Niestety, ze względu na obowiązujące przepisy (m.in. zapis, że auto musi znajdować się na drodze, a nie np. na parkingu), na złom trafiły... trzy wraki - z ulic Bronisławy, Harnama i Rogozińskiego. Ponadto strażnicy wystawili dziewięć wezwań do usunięcia wraków (do 22 maja z ulic ma zniknąć sześć złomów z ulicy Zalewowej). W przypadku dwóch zgłoszeń ustalani są właściciele, reszta wraków została zabezpieczona, by do środka nie mogły wejść dzieci.

Wiele emocji wśród Czytelników wzbudził brak koszy na śmieci i psie odchody. Otrzymaliśmy blisko 20 mejli i telefonów w tej sprawie. Jednym z miejsc, gdzie nie ma pojemników, jest ulica Cieszkowskiego po stronie nieparzystych numerów.

- Kilkukrotnie interweniowałam w różnych miejscach i nic - mówi łodzianka, która z ledwością trzymała nerwy na wodzy. - Po drugiej stronie są kosze, a po naszej ani jednego. A przecież są sklepy spożywcze, dzieci kupują lody i słodycze, a później wszystko ląduje na ziemi. Ile razy mamy to sami sprzątać? - krzyczała do słuchawki.

Magistrat w tym roku kupi półtora tysiąca koszy. Jest jednak problem z rozstawieniem ich zgodnie ze sugestiami, które do nas docierają. Odpowiedzialny za ich rozmieszczenie są zarządcy terenu, czyli np. spółdzielni mieszkaniowej, administracji zasobów komunalnych itp.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki