Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory prezydenckie 2015. Dziennikarze w debatach robili za statywy do mikrofonu [ROZMOWA]

Marcin Darda
Wiesław Godzic
Wiesław Godzic archiwum prywatne
Z profesorem Wiesławem Godzicem, medioznawcą ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, rozmawia Marcin Darda

"Gazeta Wyborcza nie kryje, że popiera Bronisława Komorowskiego, a "W Sieci", że wspiera Andrzeja Dudę. Czy to jest normalne?
Dziennikarz powinien być bezstronny, ale prawdą jest, że dziennikarze mają swoje poglądy polityczne i sympatie. To nie jest coś nienormalnego. Nienormalne jest nasilenie tych postaw. Mam na myśli to, że w Polsce nie dostrzega się innych racji, że bardzo źle ocenia się przeciwnika politycznego nie ze względu na jego warsztat, nie ze względu na to, jak on prezentuje swój program, tylko ze względu na to, że on jest przeciwnikiem politycznym. I to jest niedobre. Faktem jest, że prawicowe gazety stoją za PiS, a "Wyborcza" za PO, ale na szczęście nikt w "Wyborczej" nie zamyka ust dziennikarzom, którzy tę partię krytykują. Nienormalność leży zatem w stopniu nasilenia takich postaw, a nie w samej zasadzie.

Ale czy już samo pokazanie swoich poglądów nie godzi w tę bezstronność, o której Pan mówi?
Moja rada dla studentów zawsze brzmi tak: zawsze analizujcie wystąpienia polityka w taki sposób, bym ja się nie zorientował, na kogo wy będziecie głosować. Powinno być tak, jak pan mówi, tyle że nikt nawet nie stara się, by tak było. Taki przykład: dziennikarz prowadzący program w telewizji zaprasza do komentowania dwóch innych dziennikarzy. Jeśli są to panowie Żakowski i Ziemkiewicz, to doskonale wiemy, czego się po nich spodziewać. To jest groźne, ponieważ prowadzi do utwardzania stanowisk. Od nich oczekuje się wręcz bycia po lewej czy prawej stronie. Nie chodzi o to, że oni mają poglądy, tylko o coś więcej: wtłacza się ich w role społeczne.

A jak Pan ocenia pracę mediów publicznych podczas tej kampanii? Angażują się po którejś ze stron?
Argumenty można znaleźć na jedną i drugą postawę. "Prawicowym odchyleniem" byłby pan Pospieszalski, który w skandaliczny sposób sugeruje widzowi, na kogo ma głosować, a prezydenta wiąże z WSI, co jest tematem co najmniej do dyskusji. Z drugiej strony mówi się, że było coś lewicowego w tym, jak pokazano prezesa TVP, witającego urzędującego prezydenta, a zdaje się, że nie pokazano, jak powitał kandydata PiS. To drobiazgi, ale generalnie widać, że telewizja publiczna nie ma pomysłu na tę kampanię. Pierwsza debata była wręcz skandaliczna, dziennikarz był tam w ogóle niepotrzebny, służył za statyw do mikrofonu. Brakuje mi okropnie w telewizji publicznej tego, co być może zobaczymy podczas debaty w TVN, czyli roboty dziennikarskiej: naciskania, ripost, niezgadzania się, drążenia. Debaty, które widzieliśmy w tej kampanii dotąd, składały się z monologów, a dziennikarze nie działali podczas nich w naszym imieniu, mówili tylko: "a teraz na to pytanie odpowie" Komorowski czy Duda.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki