Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XXIII Łódzkie Spotkania Baletowe: Balet niemal tylko w męskiej odsłonie

Dariusz Pawłowski
Wśród prezentowanych choreografii były i tak klasyczne jak "Petrushka" Michaiła Fokina w wykonaniu m.in. Mariana Waltera
Wśród prezentowanych choreografii były i tak klasyczne jak "Petrushka" Michaiła Fokina w wykonaniu m.in. Mariana Waltera Fot. Angela Kase
Drugim zagranicznym pokazem XXIII Łódzkich Spotkań Baletowych był projekt Ivana Putrova "Men In Motion".

Ku lekkiemu zaskoczeniu samych tancerzy, spotkanie z publicznością po pokazie spektaklu "Men In Motion" Ivana Putrova na Łódzkich Spotkaniach Baletowych odbywających się w Teatrze Wielkim, wypełniły refleksje na temat męskości tańca i tego, czy wspólny taniec mężczyzn jest dla nich jakimś problemem.

Artyści nie przywołali co prawda tanga, które w najbardziej maczo latynoskiej kulturze dwaj panowie tańczą bez kłopotu, ale zwracali uwagę na sztukę, która z jednej strony unosi się ponad sztywne płciowe podziały, a z drugiej służy otwieraniu umysłów i wrażliwości na różne postrzeganie znaczenia płci i ról z nich wynikających. Bo i w tym zawiera się pomysł na widowisko "Men In Motion": o mężczyznach, ale i męskości będących w nieustannym ruchu. A dzięki temu sprawiających, że życie jest w stanie ciągłego wrzenia. Byśmy mogli je czuć.

Urodzony w Kijowie Ivan Putrov wpadł na pomysł swojego projektu, gdy doznał poważnej kontuzji jako pierwszy tancerz The Royal Ballet. Szukał dla siebie drogi i postanowił wyprodukować przedstawienie. Z bogatego baletowego repertuaru wybrał różnorodne choreografie przeznaczone dla mężczyzn, zaprosił do udziału w przedsięwzięciu kolegów (wśród nich jest Niemiec Marian Walter, który przyznał się, że jego dziadek urodził się w Łodzi) oraz jedną koleżankę i puścił całość w ruch.

Efekt jest niejednoznaczny. Putrov zebrał w jednym wieczorze choreografie klasyczne, nawet już nieco archaiczne, jak "Popołudnie Fauna" Wacława Niżyńskiego i propozycje dzisiejsze, nawet mające w Łodzi premierę, np. duet "We Two Boys" Daniela Proietto. Nie wszystko płynnie się ze sobą łączy, w dodatku, by zainteresować kilkunastoma tego rodzaju prezentacjami, złożonymi głównie z solowych popisów, i poderwać publiczność potrzeba tancerzy wybitnych, bo wszelkie "zgrzyty" są tym wyraźniej widoczne.

Poziom w grupie, którą ujrzeliśmy w Łodzi (zespół ciągle się zmienia, zmienił się też w ostatniej chwili ten zapowiadany na ŁSB, ze względu na kontuzje), był różny i dało się to odczuć na scenie. Zabrakło też pomysłu na "sklejenie" całości i większe zróżnicowanie emocji, może dodanie nieco humoru, może liczniejszych niespodzianek (jak błyszczący kostium w jednej z etiud, który bardzo się spodobał publiczności). Momentami robiło się sennie, nie zawsze poszczególne układy broniły się na dużej scenie.

Nie zmienia to jednak faktu, że zobaczyliśmy widowisko interesujące, zwracające uwagę na twarz baletu o bardziej zdecydowanych i ostrych rysach niż w popularnych tytułach. A wielość twarzy baletu to jedna z jego największych atrakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki