Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myśliwi organizują konkurs polowania na lisy. Przeciwnicy apelują: to maltretowanie zwierząt

Ewa Wilczyńska
Obrońcy praw zwierząt za naganne uważają nie tylko zawody norowanie, ale również polowania
Obrońcy praw zwierząt za naganne uważają nie tylko zawody norowanie, ale również polowania Piotr Krzyżanowski
W sobotę i niedzielę do Wrocławia przyjedzie kilkudziesięciu myśliwych z Polski i zza granicy ze swoimi psami. Jamniki będą walczyć o tytuł najlepszego, znajdując i oszczekując lisy zamknięte we wcześniej przygotowanych norach. Przeciwnicy imprezy ostrzegają, że część zwierząt ginie podczas takich konkursów.

Zasady są proste. Do przygotowanych wcześniej nor wpuszczane są hodowlane lisy, które od psów odgradza zastawka wykonana z metalowych prętów. Takie zastawki są trzy i są one otwierane po prawidłowym wykonaniu zadania przez wystawionego jamnika. Pies musi wejść do nory i przez minutę oszczekiwać znajdującego się za kratami lisa. I tak trzy razy. Jeżeli będzie próbował zaatakować lisa to automatycznie zostaje zdyskwalifikowany. Udany atak jest karany rocznym zakazem udziału w konkursach dla agresywnego jamnika.

Przeciwnicy zawodów zrzeszeni na platformie „Ludzie Przeciwko Myśliwym” podkreślają jednak, że nie jest to niewinna zabawa. - Lisy nawet jeżeli nie są bezpośrednio atakowane to giną na zawał serca - tłumaczy Rafał Gaweł, założyciel strony. W internecie popiera go ponad 52 tys. osób, które jeżdżą na imprezy myśliwych i dokumentują nieprawidłowości. Na VII Międzynarodowy Konkurs Pracy Norowców we Wrocławiu też będą. - W naszej opinii to są walki zwierząt. Psy atakują zamknięte w klatkach lisy albo nawet koty. Poza tym byliśmy świadkami jak kilka godzin po konkursach psy dostawały lisy do rozszarpania - opowiada Gaweł.

Piotr, który od wielu lat jest myśliwym, kynologiem i sędzią międzynarodowych zawodów w norowaniu opowiada, że to wszystko bzdura. Nazwiska nie ujawnia, bo od kilku dni do oddziału Polskiego Związku Łowieckiego we Wrocławiu dzwonią przeciwnicy konkursu i wyklinają myśliwych. - Nie jesteśmy bandą oszołomów, która ma przyjemność w maltretowaniu zwierząt. Ten konkurs to możliwość lepszego szkolenia jamników, a wszystko przebiega według ściśle określonych zasad. Na przykład lis nie może być w norze dłużej niż 10 minut, nie więcej niż 7 razy w ciągu dnia - tłumaczy. Zapewnia także, że nie zna przypadku, by podczas zawodów jakikolwiek lis stracił życie. Co innego jednak podczas zwykłego polowania.

- Zarzuca nam się, że zabijamy dzikie zwierzęta. Z drugiej strony, jeżeli populacja lisów nie byłaby pod kontrolą to szybko moglibyśmy się doczekać nadreprezentacji tych osobników. Już teraz dziki i lisy biegają po Biskupinie - tłumaczy Piotr. Dodaje, że to zagrożenie dla innych gatunków np. bażantów, które są pożywieniem dla tych zwierząt. Myśliwy ostrzega także, że zbyt duża liczba dzikich zwierząt to zagrożenie dla człowieka.

Rafał Gaweł zapowiada, że złoży doniesienie na Polski Związek Łowiectwa. - Aktualnie zbieramy dokumentację, bo konkursy w norowaniu to nie jedyne nieprawidłowości, które dopuszczają się myśliwi. Plagą jest zabieranie dzieci na polowania albo tworzenie zagród z dzikimi zwierzętami, do których wpuszcza się psy, by je poszczuły.

Myśliwi zapewniają, że działają zgodnie z prawem.

Zawody w norowaniu rozpoczną się o godz. 9 na terenie siedziby Polskiego Związku Łowieckiego przy ul. Wodzisławskiej we Wrocławiu. Wstęp tylko dla zgłoszonych wcześniej osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska