Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rektor Stefanowski musiał czekać na ewakuację radzieckiego wojska

Paweł Patora
1945 r. Rektor Stefanowski, prof. Bolesław Tołłoczko, dziekan Wydz. Mechanicznego i studenci tego wydziału podczas immatrykulacji
1945 r. Rektor Stefanowski, prof. Bolesław Tołłoczko, dziekan Wydz. Mechanicznego i studenci tego wydziału podczas immatrykulacji archiwum Politechniki Łódzkiej
Politechnika Łódzka - dzisiaj, według najbardziej miarodajnych rankingów, czwarta uczelnia techniczna w Polsce - świętuje swoje 70-lecie. Warto przy tej okazji przypomnieć, jak doszło do jej powstania i jakie były jej początki; z jakimi problemami borykali się wtedy pracownicy i studenci.

Starania władz i elit Łodzi o utworzenie wyższej uczelni technicznej rozpoczęto w drugiej połowie XIX w., gdy miasto stało się dużym ośrodkiem przemysłu włókienniczego. Potrzebni byli wówczas inżynierowie potrafiący projektować maszyny i urządzenia
przemysłowe oraz nadzorować procesy produkcyjne. Dlatego starano się o utworzenie w Łodzi instytutu politechnicznego.

Złudne nadzieje

Szansa na pozytywne zakończenie tych starań pojawiła się po zlikwidowaniu przez władze carskie Instytutu Politechnicznego i Górniczo-Leśnego w Puławach, którego studenci licznie uczestniczyli w powstaniu styczniowym. Postanowiono, że uczelnia ta zostanie podzielona na dwie: Instytut Rolniczo-Leśny, który miał pozostać w Puławach, oraz Instytut Politechniczny, który miał być w Łodzi.

Przygotowano już schemat organizacyjny, budżet, projekt architektoniczny, wyznaczono plac pod budowę, wynajęto tymczasową siedzibę, zabezpieczono finanse, zaczęto sprowadzać książki i pomoce dydaktyczne i gdy wydawało się, że wkrótce instytut rozpocznie działalność, zaczęły się przeszkody biurokratyczne. Pokonanie jednych prowadziło do kolejnych, wreszcie w marcu 1867 r. kompletnie przygotowane dokumenty utknęły gdzieś w Petersburgu i już było wiadomo, że Instytutu Politechnicznego w Łodzi nie będzie.

Zapewne władze obawiały się, że wyższa uczelnia w dużym polskim mieście przemysłowym może być ośrodkiem dążeń wolnościowych.

"Łódź musi mieć politechnikę własną"

Zaraz po drugiej wojnie światowej, jeszcze na początku 1945 roku, powstanie Politechniki Łódzkiej jako samodzielnej uczelni nie było oczywiste. Władze zamierzały utworzyć w Łodzi jedynie filię Politechniki Warszawskiej, ponieważ w zburzonej Warszawie nie widziały możliwości odtworzenia wszystkich wydziałów przedwojennej politechniki. W Łodzi miały znaleźć się trzy wydziały PW: Mechaniczny, Elektryczny i Chemiczny.

Zarząd Miasta Łodzi nie był zadowolony z rozwiązania, które zakładało, że uczelnia techniczna w Łodzi będzie istniała jedynie tymczasowo, i to jako część Politechniki Warszawskiej. Wystosował więc do Ministerstwa Oświaty pismo zakończone słowami: "Łódź musi mieć politechnikę własną". Wkrótce okazało się też, że warszawiacy pokonali trudności i byli gotowi do odtworzenia swej politechniki w Warszawie.

25 kwietnia przybył do Łodzi wiceminister oświaty Władysław Bieńkowski i poinformował władze miasta, że projekt ulokowania w Łodzi trzech wydziałów Politechniki Warszawskiej został zaniechany i zdecydowano, że Łódź otrzyma odrębną uczelnię techniczną,
niezależnie od odbudowywanej PW.

CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Profesor Stefanowski początkowo odmówił

Z Łodzi wiceminister Bieńkowski pojechał prosto do Częstochowy, gdzie przebywał 62-letni prof. Bohdan Stefanowski, specjalista od termodynamiki, absolwent Politechniki Lwowskiej, który przez całe dwudziestolecie międzywojenne pracował w Politechnice Warszawskiej. Władysław Bieńkowski zaproponował mu zajęcie się organizacją nowej politechniki w Łodzi. Profesor Stefanowski odmówił.

To, co nastąpiło później, tak przedstawił w swych wspomnieniach, które spisał w 1964 r.:
"Wiadomość o zrobionej mi propozycji i jej nieprzyjęciu rozeszła się jednak dość szeroko w kołach dawnych profesorów warszawskich , rozproszonych po różnych, dalszych i bliższych miejscowościach. W związku z tym zacząłem otrzymywać od nich listy i telegramy, wzywające mnie do podjęcia się (...) zorganizowania politechniki w Łodzi.

Stan fizyczny, psychiczny i materialny profesury bez możliwości pracy i bez środków utrzymania, był istotnie opłakany. Rozważywszy to i wobec pewnego nacisku moralnego wywieranego na mnie przez moich kolegów, podczas powtórnej wizyty Wiceministra Bieńkowskiego u mnie w Częstochowie i ponowienia poprzedniej propozycji zorganizowania politechniki w Łodzi, wyraziłem zgodę".

Ta zgoda okazała się kluczowa dla sprawnego zorganizowania praktycznie od zera wyższej uczelni technicznej w umęczonym wojną mieście, bez jakichkolwiek tradycji akademickich. Prof. Stefanowski był bowiem niezwykle sprawnym organizatorem. Działał szybko, sprawnie, konsekwentnie i skutecznie. Dzięki tym umiejętnościom i ogromnej pracowitości udało mu się w krótkim czasie stworzyć
uczelnię, zdolną do samodzielnego rozwoju.

Trzy problemy

Do Łodzi przyjechał 8 maja. Następnego dnia spotkał się z ówczesnym prezydentem miasta i jednocześnie wojewodą - Kazimierzem Mijalem.

"Zostałem przyjęty bardzo uprzejmie - pisał po latach - i skierowany do Wydziału Oświaty, gdzie wyznaczony pracownik tej instytucji, dr chem. Bogumił Wilkoszewski miał mnie pilotować i ułatwiać załatwianie spraw i potrzeb. Okazał się on w tej funkcji wręcz niezastąpionym (...)

Na razie ulokowałem się w Grand Hotelu i postanowiłem zacząć pracę od rozwiązania trzech zasadniczych problemów, więc znalezienia pomieszczeń dla politechniki, zebrania personelu naukowego i jego ulokowania. Pragnąłem tak zorganizować te dwa pierwsze zadania, by rozpocząć planowe zajęcia dydaktyczne już od października bieżącego 1945 roku, więc za pięć miesięcy."
Poszukując miejsca odpowiedniego dla przyszłej uczelni, prof. Stefanowski obejrzał wiele gmachów oraz kilka pustych fabryk. W końcu zdecydował się na znajdujący się przy ul. Gdańskiej (obecnie Stefanowskiego), 7-hektarowy, ogrodzony murowanym parkanem teren po fabryce włókienniczej Rosenblatta z licznymi budynkami, w których niestety, było ulokowane wojsko radzieckie.
Prof. Stefanowski mógł więc oglądać te obiekty tylko z zewnątrz.

Jako tymczasową siedzibę wybrał pałac Scheiblera przy Wodnym Rynku (obecnie Plac Zwycięstwa) 1/2. Tam ulokował rektorat, sekretariat, stołówkę i mieszkania dla pierwszych przyjeżdżających do Łodzi profesorów. Gdy ich liczba wzrosła, kolejni otrzymywali pokoje w następnym uzyskanym domu przy Moniuszki 5.

CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

24 maja 1945 roku

Politechnika Łódzka została powołana dekretem z 24 maja 1945 r., podpisanym przez prezydenta Krajowej Rady Narodowej Bolesława Bieruta, premiera Edwarda Osóbkę-Morawskiego i ministra oświaty Stanisława Skrzeszewskiego. W dekrecie stwierdzono, że PŁ ma trzy wydziały: Mechaniczny, Elektryczny i Chemiczny z Oddziałem Włókienniczym. Oddział ten 15 września 1947 r. został przekształcony w samodzielny Wydział Włókienniczy.

Wróćmy jednak do wiosny 1945 roku, gdy w przyszłym kampusie politechniki, na terenie między ulicami Gdańską, Żwirki, Żeromskiego i Radwańską stacjonuje wojsko ZSRR. O załatwienie sprawy przejęcia tych budynków prof. Stefanow-ski zwrócił się w Warszawie do ówczesnego premiera Hilarego Minca. Premier zatelefonował przy nim do jakiegoś generała w Moskwie i powiadomił organizatora łódzkiej politechniki, że sprawa została załatwiona. Istotnie, po kilku dniach oddziały przebywające w budynkach byłej fabryki Rosenblatta otrzymały rozkaz ich opuszczenia.

Będąc w Warszawie, prof. Stefanowski nakłonił grupę przedwojennych profesorów Politechniki Warszawskiej, by przyjechali do Łodzi.

Tak wspominała ten czas prof. Alicja Dorabialska, uczennica Marii Skłodowskiej-Curie:

"Pewnego czerwcowego dnia rektor Stefanowski załadował w Warszawie do ciężarówki grupę kilkunastu profesorów i wysypał nas na Wodnym Rynku w byłym pałacu Scheiblera. Słońce świeciło nad nami i w nas. Ci, co w trudzie i mozole przez cztery lata prowadzili tajne nauczanie, wiedzieli, że teraz będą mogli otwarcie objąć opieką tę całą młodzież ukochaną jak własne dzieci".
Na pierwszy rok studiów w Politechnice Łódzkiej zgłosiło się 700 kandydatów, spośród których przyjęto 525. Na wyższe lata przyjęto 458 osób, które studia rozpoczęły przed wojną, albo konspiracyjnie, podczas okupacji.

Nie togi i gronostaje, lecz zniszczone ubrania

Inauguracja pierwszego roku akademickiego odbyła się 25 października 1945 roku w budynku Państwowej Szkoły Włókienniczej przy ul. Żeromskiego 115. Oto fragment relacji z tej uroczystości, zamieszczonej następnego dnia w "Dzienniku Popularnym":
"Rektor Politechniki, prof. B. Stefanowski, w przemówieniu swym wyraził radość z powodu otwarcia nowej, tak potrzebnej w przemysłowej Łodzi uczelni polskiej, która kształcić ma budowniczych przyszłej Polski, zasilić kadry fachowców i przygotować nowe zastępy ludzi do pracy naukowej. Politechnika Łódzka, powstała mimo ogromne przeszkody i trudności i dzięki zespołowi pierwszorzędnych sił profesorskich, mających tradycje uczelni polskich i zagranicznych, stanie na wysokości zadania".
Po przemówieniu prof. Stefanowskiego nastąpiła uroczysta immatrykulacja studentów pierwszego roku. Przystąpiło do niej dziewięciu studentów, po trzech z każdego wydziału, którzy uzyskali najlepsze oceny na egzaminach wstępnych. Immatrykulacji dokonywali dziekani poszczególnych wydziałów, a ślubowanie przyjmował rektor Stefanow-ski, który tak po latach wspominał tę inaugurację:

"Na podium zasiadło 33 profesorów, wielu z Politechniki Warszawskiej, powróconych do życia naukowego i dydaktycznego. Zewnętrzny ich widok pod względem ubrania nie był na normalnym poziomie uroczystych zebrań, widać było pięcioletnie wyniszczenie przez okupację. Pod tym wrażeniem obecny na uroczystości Generalny Dyrektor Centralnego Zarządu Przemysłu Włókienniczego mgr inż. Henryk Golański po zakończeniu uroczystości poprosił o dostarczenie mu listy profesorów i w krótkim czasie wszyscy otrzymali kupony na ubrania, bieliznę, jesionki i obuwie, co wzbudziło wśród obdarowanych wzruszenie i wdzięczność dla inicjatora tego daru".

Inaugurację pierwszego roku akademickiego zakończył wykład pt. "Drogi i perspektywy fizyki współczesnej". Wygłosił go prof. Andrzej Sołtan. To jego imię nosi teraz audytorium, w którym odbywały się, i odbywają do dzisiaj, kolejne inauguracje roku akademickiego na Politechnice Łódzkiej.

CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Wszystko trzeba było tworzyć od zera

Mimo rozkazu z Moskwy, opieszale przebiegała ewakuacja wojska z pofabrycznych budynków. Te, które udało się przejąć, od razu starano się wyremontować i dostosować do potrzeb uczelni. Jednocześnie kompletowano bibliotekę, zdobywano aparaty i urządzenia do wyposażenia pracowni i laboratoriów, ułożono programy studiów.

Podczas pierwszego roku akademickiego politechnika nie miała jeszcze własnych pracowni i audytoriów. Korzystała z sal udostępnianych w szkołach, a nawet przedszkolach.

- Wtłoczenie się w malutkie krzesełko w przedszkolu stanowiło dla mnie pewien kłopot, a notowanie na malutkim stoliczku nie było wcale łatwe - opowiadał jeden z pierwszych studentów Wydziału Elektrycznego, późniejszy prof. zwyczajny, dziś już nieżyjący Michał Jabłoński. - Kreda była zła, tablice kiepskie, ale za to zapał niepowtarzalny. Pierwsze lata po wojnie były okresem naprawdę ciężkiej pracy, ale jednocześnie rozhukanego studenckiego życia. Studenci starali się odebrać sobie to, co im zabrano w czasie okupacji.

Doc. Ryszard Przybylski, który studia na Wydziale Mechanicznym PŁ rozpoczął w 1948 roku wspomina, że na początku nie było dla niego miejsca w akademiku (akademikami były wtedy stare kamienice): - Przez pierwsze trzy miesiące przebywałem w pałacyku przy ul. Skorupki 10/12, który obecnie należy do politechniki. Wówczas znajdowała się tam, siedziba wojewódzkiej Komendy Chorągwi ZHP, i dla działaczy, którzy przyjeżdżali do Łodzi na studia, zrobiono w piwnicy taki mały akademik, liczący około szesnastu miejsc. Kiedy przyjechałem do Łodzi, to wszystkie łóżka były już zajęte. W związku z tym komendant oddał mi swój gabinet. Spędzałem w nim wieczory i noce, a w dzień urzędował tam komendant. W pokoju miałem do dyspozycji część szafy oraz narożną kanapę, na której spałem w śpiworze. Nie było to komfortowe, ponieważ musiałem spać zgięty."

Ryszard Przybylski opowiada, że w księgarniach nie było wtedy książek technicznych, więc studenci korzystali z wykonywanych na powielaczu skryptów. Pierwsze skrypty wydawał Bratniak czyli Bratnia Pomoc. O roli tej organizacji w życiu studenckim ciekawie napisał ówczesny student PŁ Lech Bogusławski. Oto fragment jego wspomnień:

"Przede wszystkim stołówka, dostarczająca pożywnych obiadów, z jakże częstym wówczas dorszem. Przez malkontentów wykpiwany był sloganem "jedzcie dorsze, g... gorsze". Rozprowadzane przez Bratniak "sorty mundurowe" z demobilu alianckiego uzupełniały skąpy powojenny przyodziewek i sprzęt turystyczny. Wspominam buty, sweter, a nade wszystko spodnią bieliznę wełnianą. Miałem ją w dwu egzemplarzach dzięki koleżance Władysławie Smelce. Figurowała w ewidencji Bratniaka jako "Władysław Smelka" i otrzymywała, ku uciesze koleżanek, przydział bielizny męskiej.

Lech Bogusławski z czułością wspominał też otrzymany od Bratniaka śpiwór, który służył mu przez długie lata podczas wypraw w Tatry i na Mazury, a także pochodzące z tego samego źródła narty, na których w grudniu 1946 r. zjechał ze Śnieżki torem saneczkowym aż pod Świątynię Wang. Było to podczas zimowego obozu w Karpaczu, zorganizowanego przez Bratnią Pomoc.
"Była to już druga impreza tego rodzaju. Pierwszą były letnie wczasy nadmorskie w Miel-nie. Jakże pamiętne wczasy! Pierwsze beztroskie po przeżyciach wojennych. Świetnie zorganizowane , pełne imprez urozmaicających, jak: mecze siatkówki, zawody brydżowe, wycieczka autokarowa do Połczy-na-Zdroju, nocne połowy węgorzy z rybakami na jeziorze Jamno, penetracja na jeziorze dwu hydroplanów poniemieckich, odwiedziny u akademików poznańskich w Sarbino-wie" - pisał Bogusławski.

Większość cytowanych wspomnień pochodzi z "Zeszytów historycznych Politechniki Łódzkiej".

fot. archiwum politechniki łódzkiej
============06 Zdjęcie Podpis 8.5(49723897)============
b1945 r. Rektor Stefanowski, prof. Bolesław Tołłoczko, dziekan Wydz. Mechanicznego i studenci tego wydziału podczas immatrykulacji
============11 Zdjęcie Autor(49723892)============
fot. archiwum politechniki łódzkiej
============06 Zdjęcie Podpis 8.5(49723890)============
bRok 1948. Tzw. gmach główny PŁ - pofabryczny budynek przy ul. Gdańskiej (dziś Stefanowskiego)
============11 Zdjęcie Autor(49723893)============
fot. reprodukcja/k. szymczak
============11 Zdjęcie Autor(49723903)============
fot. archiwum politechniki łódzkiej
============06 Zdjęcie Podpis 8.5(49723891)============
b Profesor Bohdan Stefanowski, pierwszy rektor PŁ
============06 Zdjęcie Podpis 8.5(49723895)============
b Wejście do Centrum Technologii Informatycznych - jednego z najnowszych obiektów PŁ
============06 Zdjęcie Podpis 8.5(49723902)============
b W pierwszych latach istnienia Politechniki Łódzkiej kreślarnia należała do jej najważniejszych pomieszczeń dydaktycznych
============11 Zdjęcie Autor(49723904)============
fot. archiwum / łód ź
============06 Zdjęcie Podpis 8.5(49723900)============
b Jedna z letniskowych willi w Rudzie Pabianickiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki