Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odbudują dwór w Żerominie, w którym bywała Rodziewiczówna

Wiesław Pierzchała
Stylowy, z gankiem kolumnowym i tarasem, dwór Mazarakich w Żerominie pochodził z XIX wieku
Stylowy, z gankiem kolumnowym i tarasem, dwór Mazarakich w Żerominie pochodził z XIX wieku archiwum
Inwestor, który kupił od braci Gałkiewiczów dawny majątek Mazarakich (ponad 500 ha) w Żerominie odbuduje dwór z XIX wieku i uruchomi rozlewnię słynnej przed wojną wody źródlanej

Piękny, położony wśród łąk, pól i stawów dwór w Żerominie pod Tuszynem spłonął podczas wiejskiej zabawy (był w nim klub rolnika) u schyłku PRL-u. Teraz okazuje się, że prywatny inwestor Paweł Święcicki kupił ruiny dworu od znanych rzgowskich biznesmenów, Andrzeja i Zbigniewa Gałkiewiczów i postanowił go odbudować.

Inwestor nabył także znaczną cześć dawnego folwarku Mazarakich - przedwojennych właścicieli Żeromina. Chodzi o 400 ha gruntów i 120 ha słynnych stawów, które już przed wojną w swym popularnym przewodniku opisywał Jan Dylik. Co znamienne, pan Paweł wychował się w tych stronach, zna je od dziecka, dlatego zrobi wszystko, aby z pietyzmem odbudować dwór i w dawny folwark, który w czasach PRL zamieniono w PGR, tchnąć nowe życie.

- Już przed wojną Żeromin słynął z wody źródlanej, która była tak znakomitej jakości, że przyjeżdżali po nią mieszkańcy okolicznych wsi i miast. Dlatego zamierzam produkować wodę źródlaną, którą będę wydobywał za pomocą 16 studni. Jej rozlewnia będzie się mieścić w odnowionej, zabytkowej gorzelni. Nie wykluczam, że degustacja wody będzie odbywać się we dworze, którego odbudowa pod nadzorem konserwatora zabytków ruszy w tym roku. Drugi wariant przewiduje, że we dworze będą mieszkania - mówi Paweł Święcicki, który mieszka pod Tuszynem i jest współwłaścicielem targowiska w Nowym Głuchowie.

Dwór Mazarakich słynął z tego, że przed wojną często bywała w nim znana pisarka Maria Rodziewiczówna, która przyjeżdżała tu ze swego dworu i majątku w Hruszowej na Polesiu. Właściciele wybudowali dla niej nad stawem domek drewniany, z którego mogła podziwiać przyrodę. Być może napisała tu znaną powieść "Lato leśnych ludzi".

Na początku drugiej wojny światowej pisarka - po wygnaniu przez bolszewików z Hruszowej - znalazła się w obozie dla przesiedleńców przy ul. Łąkowej w Łodzi. Warunki były ciężkie, a srogie mrozy dawały się we znaki. Rodzina Mazarakich nie opuściła jej w biedzie. Wydostała ją z obozu, po czym ugościła w Żerominie, a później w Żelaznej koło Skierniewic, swoim głównym majątku, gdzie autorka "Dewajtisa" zmarła w 1944 roku.

Dwór w Żerominie - z gankiem kolumnowym zwieńczonym tarasem, na który wychodziło się z facjatki na poddaszu- zbudowano w pierwszej połowie XIX wieku. Właściciele zmieniali się do 1876 roku, gdy dwór - w wyniku darowizny- trafił do Mazarakich. Ostatnim właścicielem był mający wykształcenie rolnicze i ekonomiczne Aleksander Mazaraki, który dwór i liczący wtedy 900 ha majątek przejął w 1912 roku po chorym ojcu Kazimierzu. Dbał o majątek i pracowników, dla których wybudował dwa stylowe, murowane, istniejące do dziś czworaki zwane "belwederkami" z podcieniami i kolumnami na narożnikach. Podczas inwazji Armii Czerwonej w 1920 roku pan Aleksander walczył z bolszewikami w szeregach słynnego 1. Pułku Ułanów Krechowieckich.

Po ostatniej wojnie władza ludowa wypędziła go - podobnie jak innych ziemian - z majątków w Żerominie i Żelaznej. Trafił do spółdzielni Sprzęt Rybacki, w której pracował do emerytury. Zmarł w 1986 roku mając prawie sto lat.

Jeśli zaś chodzi o dwór i folwark w Żerominie, to najpierw były w gestii Wyższej Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego, a później PGR. I tak było do przemian w 1989 roku. Jeszcze kilka lat temu resztki dworu - ze ścianami i portykiem - były zarośnięte pokrzywami i krzakami. Na szczęście to już przeszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki