Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 2015: Żałoba w sztabie Komorowskiego. "Nie udało się tym razem" [ZDJĘCIA+VIDEO]

Marcin Dobski (AIP)/TVN 24/X-News
Wojciech Pszoniak
Wojciech Pszoniak Piotr Smolinski
Ogłoszeniu wyników drugiej tury wyborów towarzyszyła ogromna niepewność i atmosfera smutku zebranych w Forcie Sokolnickiego na Żoliborzu w Warszawie, gdzie odbywał się wieczór wyborczy prezydenta Bronisława Komorowskiego. Z przemówienia, które miała wygłosić, zrezygnowała premier Ewa Kopacz, która najwyraźniej przeczuwała porażkę. ZOBACZ ZDJĘCIA i VIDEO.

TVN 24/X-News

Jeżeli po wynikach pierwszej tury wyborów prezydent Bronisław Komorowski po silnym ciosie od wyborców się zachwiał, to po ogłoszeniu wyników drugiej tury, został znokautowany, ale starał się robić dobrą minę. Zaraz po ogłoszeniu wyników skomentował je przegrany, dość długim przemówieniem. Wyglądał na skupionego, ale zachował też klasę. - Nie udało mi się tym razem. Demokracja polega na tym, że werdykty wyborcze nie tylko się uznaje, ale też szanuję. Życzę Andrzejowi Dudzie udanej prezydentury, bo dobrze życzę Polsce. Dziękuję też mojej rodzinie - powiedział ustępujący prezydent. - Te 47 procent to demokratyczne pospolite ruszenie w imię obrony naszej wolności, w imię powstrzymania fali nienawiści i agresji - dodał Komorowski, który bardzo szybko udał się do wyjścia po swoim przemówieniu.

Raptem dwadzieścia minut po ogłoszeniu wyników drugiej tury wyborów Fort Sokolnickiego opustoszał, natomiast goście zajadali się pokaźnych rozmiarów tortem przygotowanym specjalnie na tę okazję. W obstawie Biura Ochrony Rządu kilka słów powiedziała dziennikarzom premier. - Jako rząd będziemy oczywiście współpracować z nowym prezydentem Andrzejem Dudą dla dobra Polski - powiedziała Ewa Kopacz. Natomiast aktor Janusz Gajos, który otwarcie popierał już byłego prezydenta Komorowskiego, powiedział za co najbardziej go cenił. - Bronisława Komorowskiego ceniłem zawsze za rozwagę i nie wdawanie się w żadne kłótnie - mówił aktor.

- Po 8 latach rządów trudniej jest potem wygrywać. Nie znam się na kampaniach wyborczych, ale nie uważam, że kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego była zła - mówił reporterowi Agencji Informacyjnej Polska Press Jacek Rostkowski, szef zespołu doradców politycznych prezesa Rady Ministrów.

Niepewność, którą było czuć w powietrzu od początku wydarzenia, okazała się być uzasadniona. Przed mównicą, przy której po ogłoszeniu wyników pojawił się Komorowski, znajdowali się członkowie komitetu honorowego, którzy oczekując na wyniki mieli zafrasowane miny. Wśród zebranych dominowała niepewność, w kuluarach pojawiały się głosy, że aby mieć pewność, który z kandydatów wygrał, trzeba będzie poczekać do oficjalnych wyników Państwowe Komisji Wyborczej, bo mogą zadecydować pojedyncze głosy. To jednak się nie stanie, ze względu na dużą przewagę Andrzeja Dudy.

CZYTAJ TAKŻE: Wyniki wyborów prezydenckich 2015: Zwycięstwo Andrzeja Dudy!

Marszałek Sejmu Radosław Sikorski rozmowy po ogłoszeniu wyników uzależniał od tego kto wygra. - Możemy porozmawiać, ale pod warunkiem, że wygra Bronek. Jeśli przegra, nie będziemy rozmawiać – mówił z lekkim uśmiechem.

Niepewną minę miała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, a także wiceprezydent miasta stołecznego Jacek Wojciechowicz. Premier Ewa Kopacz również nie wyglądała na szczęśliwą i zrezygnowała z przemówienia, które miała wygłosić po ogłoszeniu wstępnych wyników. Dużym wydarzeniem podczas wieczoru wyborczego było pojawienie się już słynnej niepełnosprawnej pani Bogusi, która wzbudziła większe zainteresowanie niż wszyscy politycy razem wzięci.

Finał wieczoru wyborczego miał dużą obsuwę czasową. PKW poinformowała w jego trakcie, że ze względu na śmierć 80-letniej kobiety, która przyszła zagłosować w miejscowości Kowale na Śląsku Cieszyńskim, cisza wyborcza została przesunięta do 22.30. Ze względu na tragedię lokal wyborczy w Kowale został zamknięty na 1,5 godziny i jak zdecydowała Państwowa Komisja Wyborcza o ten czas zostanie przedłużona możliwość głosowania w tym miejscu. - 80-letnia kobieta, która przyszła zagłosować, zmarła w lokalu obwodowej komisji w miejscowości Kowale koło Skoczowa – poinformowała śląska policja.
Na 45 minut przed 21, gdy pierwotnie miały zostać ogłoszone wyniki, atmosfera gęstniała z minuty na minutę, bo według przecieków to Andrzej Duda był na prowadzeniu w wyścigu o urząd prezydenta. Prowadził według nieoficjalnych informacji stosunkiem głosów 53 proc. do 47, co potem się potwierdziło. Gdy pojawiła się informacja o zmarłej kobiecie, napięcie rosło jeszcze bardziej. W Forcie Sokolnickiego powstał gwar, było głośno, nerwowo i próżno było szukać uśmiechniętych ludzi.

Pozytywną informacją było jedynie podłączenie wi-fi, co spotkało się z aplauzem wśród dziennikarzy, którzy go potrzebowali jak ryba wody, by wypełniać swoje obowiązki. Kilka słów Agencji Informacyjnej Polska Press powiedział medalista olimpijski. - Ktokolwiek by nie został prezydentem to najważniejsze jest żeby nie dzielił Polski i prowadził dialog z obywatelami, którzy chcą aktywnie uczestniczyć w rządzeniu krajem – mówił reporterowi Agencji Informacyjnej Polska Press Robert Korzeniowski, były sportowiec, który znajduje się w komitecie honorowym Bronisława Komorowskiego. - Sportowiec może przegrać w pierwszej turze, ale najważniejsze jest, który będzie w finale – dodał były chodziarz.

Natomiast senator Marek Borowski, który pojawił się na wieczorze wyborczym przekonywał, że bez względu na wynik drugiej tury obudzimy się jutro w nowej Polsce. - Jeśli wygra Andrzej Duda to będzie inna Polska i niekoniecznie zła. Jeżeli dojdzie do reelekcji i Bronisław Komorowski będzie nadal rządził, to myślę że zmieni swoje podejście, będzie słuchał głosów obywateli i to także będzie zmiana – mówił Borowski.

Marszałek Sejmu Radosław Sikorski na pytanie, że chyba jest już „pozamiatane i 19 milionów złotych, które zostały przeznaczone na kampanię Komorowskiego, wyrzucono w błoto”, odpowiedział, że to w dużej mierze wina mediów.
Z niepokojem w oczach chodził Jakub Rutnicki ze sztabu wyborczego prezydenta, który przechodząc obok reportera AIP zachwiał się na chwilę, tracąc równowagę, jak bokser po silnym ciosie. Smutną atmosferę, unoszące się w powietrzu przygnębienie i zafrasowane miny gości jeszcze bardziej podkreślał zmrok, który nastał. - Gdyby było 51 do 49 to można by było się jeszcze łudzić, ale w tej sytuacji chyba sytuacja jest już nie do odkręcenia – mówił przez telefon mężczyzna z plakietką „gość”, nierozpoznany przez nas.

Biuro Ochrony Rządu bardzo poważnie podeszło do swojej pracy, bo na wejściu, około godziny 18.30, gdy już można było wchodzić na teren Fortu, sprawdzało prawie wszystko, jedynie butów nie trzeba było zdejmować. - Działa ten laptop? - zapytał reportera Agencji Informacyjnej Polska Press postawny funkcjonariusz. - Proszę go włączyć - nakazał stanowczo. Potem nawet mini latareczka-brelok nie umknęła uwadze i trzeba było ją rozkręcić, żeby sprawdzić czy na pewno nie stanowi zagrożenia dla głowy państwa.

W Forcie Sokolnickiego na starym Żoliborzu, w którym odbywa się wieczór wyborczy prezydenta Bronisława Komorowskiego, na dwie godziny przed ogłoszeniem wyników nie było jeszcze żadnej politycznej twarzy. Za to kłębiło się mnóstwo dziennikarzy i fotoreporterów, którzy mieli nietuzinkowe pomysły. Kilku przyszło bowiem z... drabinami, które miały im pomóc w osiągnięciu lepszej widoczności i uzyskaniu dzięki temu lepszych zdjęć. Jednak BOR nie pozwoliło ich wnieść i wylądowały w szatni, w której można było zostawić kurtki.

Dziennikarze w oczekiwaniu na rozpoczęcie wydarzenia popijali kawę, herbatę i zajadali się ciastkami, które organizatorzy przygotowali na wieczór. Słychać było śmiechy, ale też poważne rozmowy. - Oby wygrał Komorowski, bo jak wygra Duda to zacznie się zmienianie wszystkiego i odkręcanie decyzji, które w ostatnich latach podejmował prezydent. Obsadzanie stołków swoimi ludźmi - mówił brodaty dziennikarz, jednak nie było wiadomo z jakiej redakcji.

Na wydarzenie akredytowało się wiele redakcji, w tym również spoza Polski. - Na liście mamy ponad czterdzieści redakcji, ale dziennikarzy jest dużo, dużo więcej, bo niektóre przysłały po kilku pracowników. Są też zagraniczne telewizje: ze Słowenii, Czech, Niemiec, a także jest rosyjska telewizja – powiedziała AIP pani Ania, który wydawała dziennikarzom akredytacje.

W powietrzu czuć było napięcie, szczególnie dziennikarze byli nerwowi, bo nie było dostępu do internetu, co w obecnych czasach powinno być podstawą. Dopiero o 20 organizator poinformował, że internet będzie, ale nie sprecyzował kiedy będzie można się połączyć z siecią. Tuż po 20 pojawił się dużych rozmiarów tort, z podobizną prezydenta i napisem "Dziękuję za wasze głosy", którym po ogłoszeniu wyników zebrani się zajadali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wybory 2015: Żałoba w sztabie Komorowskiego. "Nie udało się tym razem" [ZDJĘCIA+VIDEO] - Portal i.pl

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki