Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny wypadek pod Rawą Mazowiecką. Proces kierowcy tira rozpoczął się w Łodzi

wp
Grzegorz Gałasiński
W poniedziałek (25 maja) rozpoczął się w Łodzi proces w sprawie tragicznego wypadku busa pod Rawą Mazowiecką. Na ławie oskarżonych zasiadł 31-letni Tomasz B., który usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w której zginęło 8 osób, a 6 zostało rannych.

Do tragicznego wypadku doszło 15 czerwca 2011 roku w Chrzczonowicach pod Rawą Mazowiecką. Według śledczych, oskarżony kierując ciężarowym renault magnum z naczepą nie zachował szczególnej ostrożności, przekroczył dozwoloną prędkość, zjechał na drugi pas ruchu i zderzył się z jadącym z naprzeciwka volkswagenem busem wiozącym 16 pasażerów. W wypadku zginął kierowca busa, Zdzisław W. i siedmioro pasażerów.

Biegli ustalili, że przyczyną tragedii było niewłaściwe zachowanie kierowcy tira, który z nieznanych przyczyn zjechał na drugi pas jezdni.

Tomasz B. to rosły, potężnej postury mężczyzna. Odpowiadając na pytania sądu oznajmił, że z zawodu jest mechanikiem, ma żonę i dwoje dzieci i razem z ojcem prowadzi firmę transportową. Nie przyznał się do winy i zaznaczył, że przyczyną tragedii było to, że strzeliła opona w lewym kole, przez co ciężarówką zarzuciło i zderzyła się czołowo z busem.

Prokuratura utrzymuje, że opona strzeliła dopiero w momencie, gdy tir wpadł na busa. Na tym wątpliwości się nie kończą, bowiem Tomasz B. przyznał podczas rozprawy, że nie widział jadącego z naprzeciwka busa. To dziwne. Czyżby mogło to oznaczać, że zasnął za kierownicą?

- Wiem jakie są skutki katastrofy. Bardzo ciężko ją przeżyłem i do dzisiaj przeżywam. Chciałbym przeprosić rodziny pokrzywdzonych za to, co się stało, ale nie jest to moja wina - stwierdził oskarżony.

Wyjaśnił, że w momencie zderzenia jego licznik wskazywał 82-83 km na godz., podczas gdy dopuszczalna prędkość wynosiła tam 70 km na godz.

- Przekroczyłem ten pułap, bo jechałem z górki i auto mi się rozpędziło - zaznaczył Tomasz B., który w wypadku został ranny i trafił na wiele tygodni do szpitala.

Jako świadek zeznawał 26-letni Jarosław S., który jechał busem i zapamiętał jedynie okrzyk przerażonego kierowcy na widok jadącego wprost na niego tira: - "Kur..., walimy!"

W poniedziałek zaczęli zeznawać również świadkowie, którzy podróżowali busem.

ZOBACZ TEŻ: Skierniewice: wypadek busa. 8 osób nie żyje (ZDJĘCIA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki