Minął ponad rok od czasu, kiedy powiatowych radnych do czerwoności rozgrzała sprawa laparoskopu w wieluńskim szpitalu. Wyszło wtedy na jaw, że żaden z 11 lekarzy zatrudnionych na oddziale ginekologiczno-położniczym nie potrafi wykonywać zabiegów urządzeniem, które zostało kupione przeszło 10 lat temu. Dyrekcja SP ZOZ zatrudniła wówczas specjalistę z Łodzi, który zaczął wykonywać zabiegi laparoskopowe i przy okazji przyuczać wieluńskich lekarzy. Na ostatniej sesji radni wrócili do tematu i usłyszeli, że po dziś dzień żaden z medyków nie przeszedł szkolenia praktycznego. Na dodatek szefostwo lecznicy nie jest w stanie określić, kiedy i czy w ogóle lekarze z tego oddziału zaczną samodzielnie posługiwać się laparoskopem.
- Wiele zależy tak naprawdę od samych lekarzy - nie ukrywa Mateusz Grabicki, zastępca dyrektora SP ZOZ w Wieluniu ds. medycznych. - Nie mogę przymusić kogoś do wykonywania określonych zabiegów. Mogę jedynie udzielić wsparcia.
Laparoskopia jest współcześnie podstawową metodą diagnostyczną i terapeutyczną w ginekologii. Wieluńscy ginekolodzy, owszem, stosują urządzenie, ale tylko do diagnostyki. Do zabiegów wykorzystują je natomiast lekarze z innych oddziałów. Sprawa laparoskopu sprowokowała pytania, co w ogóle może dyrekcja szpitala? Skoro od ponad 10 lat nie jest w stanie spowodować, aby tutejsi ginekolodzy nauczyli się nim posługiwać, dzięki czemu na oddział trafiałoby więcej pacjentek? Na sesji rozgorzała na ten temat ostra dys-kusja. Radny Waldemar Kluska stwierdził, że od wielu lat powiat staje na głowie, żeby pomóc szpitalowi, a koniec końców i tak jest zdany na widzimisię ordynatorów.
- Wychodzi na to, że dyrekcja nic nie może zrobić, a oddziały to są prywatne pola golfowe ordynatorów, na których oni ustalają regulamin gry. Ja tego nie ogarniam! - grzmiał Kluska.
Bożena Łaz podkreśla, że to ordynator odgrywa kluczową rolę w organizowaniu pracy oddziału i wyznaczaniu kierunków jego działalności medycznej. Tak jest nie tylko w Wieluniu. Niemożność wymuszenia pewnych działań nie oznacza jednak, że dyrekcja nic nie może. Nie oznacza to też, że oddział jest pogrążony w marazmie. Świadczy o tym choćby zatrudnienie wspomnianego specjalisty z Łodzi, prowadzącego zabiegi związane z leczeniem bezpłodności, a także onkologa, który wykonuje operacje z zakresu nowotworu sutka i skóry. Kontrakt w zakresie porodów jest wykonywany prawidłowo. Wkrótce zostanie uruchomiona szkoła rodzenia oraz poradnia laktacyjna. Dyrektor Łaz nie ukrywa jednak, że oddział ginekologiczno-położniczy jest jednym z tych, od których oczekuje więcej.
- Rozmawialiśmy na ten temat z ordynatorem i kadrą. Oczekujemy, że lekarze przejdą szkolenie i rozpoczną zabiegi lapa-roskopowe we własnym zakresie - mówi dyrektor Łaz. - Rozważamy również zmiany personalne. Jest jednak bardzo trudno ściągnąć specjalistów, którzy chcieliby pracować na stałe w naszym szpitalu i we właściwy sposób zarządzaliby oddziałem. Nie sztuką jest rozłożyć oddział i zostać z niczym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?