Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorząd to nie tylko praca, ale też misja

Redakcja
Dla dobra swojego miasta można działać wspólnie, bez względu na przynależność partyjną. Każdy przecież chce, aby nasz Bełchatów się rozwijał - mówi Dariusz Kubiak, przewodniczący Rady Miejskiej w Bełchatowie

Trzecie miejsce w województwie, zwycięstwo w powiecie bełchatowskim. Ponad tysiąc głosów na radnego Dariusza Kubiaka. Spodziewał się Pan tak dobrego wyniku w plebiscycie Samorządowiec Roku 2015?
Szczerze mówiąc, na początku nie myślałem o takim wyniku, ale na kilka dni przed zakończeniem plebiscytu już tak. Wtedy zaczęli do mnie wydzwaniać znajomi, którzy zapewniali o poparciu. Mówili też, że mobilizowali sąsiadów. To było bardzo miłe, bo dzwonili też radni, nawet z innych klubów, którzy gratulowali i cieszyli się, bo to przecież sukces całego Bełchatowa.

Takie poparcie od mieszkańców to chyba sygnał, że doceniają oni Pana pracę jako samorządowca.

Na pewno jest to miłe, ale ja traktuję to bardziej jako okazję i możliwość do pokazania się bełchato-wianom i przekazania im, że działam w samorządzie i jestem do ich dyspozycji. Chciałbym przekazać komunikat do mieszkańców, że jeżeli mają jakieś ważne sprawy, to mogą do mnie przyjść, a ja postaram się im po prostu pomóc. Jeśli tylko będę potrafił. Tak więc zapraszam wszystkich zainteresowanych na moje dyżury radnego w Urzędzie Miasta Bełchatowa w każdy wtorek.

Na co dzień jest Pan pracownikiem bełchatowskiej kopalni, szefem rady jest Pan po godzinach czy jednak to praca 24 godziny na dobę? Bycie samorządowcem to druga praca czy raczej misja?
Czasami wygląda to jak druga praca. Tak traktuje to moja córka, która ostatnio powiedziała mi, iż musi porozmawiać z panią prezydent Bełchatowa, bo nie może być tak, że nie widzi mnie w domu do wieczora i to musi się zmienić. Od tej strony wygląda to jak druga praca. Jednak w momencie, gdy uda się coś zrobić dla mieszkańców albo pomóc drugiemu człowiekowi, który jest w trudnej sytuacji, to czuję wtedy ogromną satysfakcję i zapominam o tych godzinach spędzonych w urzędzie. Moją pracę w samorządzie postrzegam też trochę osobiście przez pryzmat rodziny. Mój ojciec był działaczem piłkarskim, który wiele dobrego zrobił dla Bełchatowa. Mam takie poczucie, że też chciałbym przysłużyć się temu miastu. Tak więc tak naprawdę traktuję to też jako swoją osobistą misję.

Miejskim radnym jest Pan już trzecią kadencję. Co uważa Pan za swój największy sukces, a co za porażkę?
Porażek sobie nie przypominam (śmiech). Natomiast na sukces składa się wiele pomniejszych inicjatyw, do których starałem się przekonać władze miasta jako radny opozycji. Przypomnę chociażby zatokę parkingową przy Szkole Podstawowej nr 3. Teraz uda się zrealizować tę inwestycję, a przy okazji przebudowy ulicy Słonecznej powstanie również przejście dla pieszych z sygnalizacją świetlną. W moim okręgu wyborczym złożyłem pewne deklaracje, które będę chciał zrealizować. Na osiedlu Politanice rozpoczyna się budowa dwóch dróg, podobnie na osiedlu Olsztyńskim powstaną kolejne ulice w ciągu dwóch lat. Myślę, że wiele serca zostawiłem podczas współpracy z komisją mieszkaniową, gdzie udało się pomóc wielu osobom.

Przez lata był Pan radnym opozycji. Dziś perspektywa nieco się zmieniła. Jest Pan przewodniczącym Rady Miejskiej, a klub Prawa i Sprawiedliwości ma większość w radzie. Czuje pan presję i ciężar odpowiedzialności? Radni z PiS, a także Pan jako szef rady, będziecie rozliczani przez bełchatowian.
Mam wrażenie, że już jesteśmy rozliczani po tych kilku miesiącach od wyborów. Ale cóż, tego można było się spodziewać. Na pewno być w opozycji, która krytykuje, jest łatwiej. W wymiarze praktycznym sprawowanie funkcji szefa rady to nieporównywalnie więcej pracy. Dziś czuję odpowiedzialności za radę, aby działała sprawnie. Staram się służyć oświadczeniem innym kolegom z rady, którzy pełnią tę funkcję po raz pierwszy. Ludzie przyglądają się naszej pracy i nikt nie będzie analizował, że działamy dopiero 3 czy 6 miesięcy. Każdy chce, aby to miasto funkcjonowało, rozwijało się i przybywało nowych inwestycji, a poziom życia mieszkańców stale się podnosił. Takie są oczekiwania.

Obecnie w Bełchatowie u władzy jest Prawo i Sprawiedliwość, partia, z którą jest pan związany. Jakie cele stawiacie sobie na najbliższą kadencję? Co można zmienić w Bełchatowie na lepsze?
Najważniejsze jest tworzenie nowych miejsc pracy. Myślę, że sporo dzieje się już, jeśli chodzi o szkolnictwo i współpracę z wyższymi uczelniami. Jednak aby tych młodych zatrzymać w naszym mieście, muszą powstać zakłady pracy, które będą ich zatrudniały. Władze miasta powinny też zacieśnić współpracę z tak dużymi zakładami, jak kopalnia czy elektrownia, które obecnie niestety odchudzają załogę, a nie zatrudniają młodych ludzi. Szansą są też strefy inwestycyjne, które muszą być jednak dobrze przygotowane na przyjęcie inwestorów.

Pomimo że ma Pan 44 lata, to już Pana trzecia kadencja jako radnego miasta. Przez te lata doświadczeń pracy w samorządzie utrwalił Pan w sobie własne credo samorządowca?
Przez te lata pracy w samorządzie znalazłem się naprawdę w różnych sytuacjach, będąc zarówno w opozycji, jak i w koalicji. To niesamowite doświadczenie patrzenia z różnej perspektywy na to, co się dzieje w Bełchatowie. Myślę, że nauczyło mnie to tego, iż dla dobra miasta można działać bez względu na przynależność do partii, stowarzyszenia czy klubu. Staram się ze wszystkimi współpracować, patrząc na kolegów z rady jak na drugiego człowieka i partnera do rozmowy.

Rozmawiał:
Grzegorz Maliszewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki