Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Kropiwnicki: Sukcesy łódzkiego samorządu można długo wyliczać

Marcin Bereszczyński
Jerzy Kropiwnicki
Jerzy Kropiwnicki Maciej Stanik
Z Jerzym Kropiwnickim, prezydentem Łodzi w latach 2002 - 2010, rozmawia Marcin Bereszczyński

Jest Pan jedną z ważniejszych postaci w 25-letniej historii łódzkiego samorządu . Co udało się Panu zrobić w czasach, gdy reprezentował Pan łódzki samorząd?
Udało się doprowadzić bezrobocie z poziomu dwucyfrowego do jednocyfrowego na koniec mojej kadencji. Co roku podnoszona była nasza ocena ratingowa, co oznaczało wiarygodność finansową Łodzi i pozwalało przyciągać inwestorów. Udało się stworzyć prawdziwe lotnisko, które wcześniej służyło tylko aeroklubowi, a obecnie może przyjąć wszystkie samoloty. Wspólnie z prezydentami i burmistrzami sąsiednich miast udało się ustalić przebieg drogi ekspresowej S8 blisko Łodzi, bo chciano ją zbudować w pobliżu Piotrkowa. Udało się przeobrazić miasto w europejskie centrum produkcji AGD. Zaczęliśmy reindustrializację, zanim zaczęto o tym myśleć na poziomie krajowym. Udało się też zakończyć inwestycję, o której mówiono, że nie da się jej skończyć. Po 60 latach udało się utworzyć Grupową Oczyszczalnię Ścieków. Obecnie nie ma już na mapie Łodzi białych plam, gdzie nie docierają instalacje wodno-kanalizacyjne. Radykalnie odnowiliśmy tabor MPK, ale dziś znów jest konieczność odnowy, bo miejskie autobusy szybko się zużywają. Udało się też doprowadzić do tego, że w Łodzi pojawiły się markowe firmy Dell i Philips. Nawet gdy po kilku latach Philips sprzedał swoją firmę, to było wystarczające, żeby stworzyć w tym obszarze poczucie, że jeśli Łódź jest dobra dla Della i Philipsa, to jest dobra dla każdego. Udały się też przedsięwzięcia z obszaru historii i etyki. Po 60 latach zorganizowaliśmy porządne obchody zagłady łódzkich Żydów. Pojawiło się kilka ważnych pomników z tym związanych , jak choćby stacja Radegast i park Ocalałych z instalacją, przypominającą, jak wielu Żydów zawdzięcza życie Polakom. Dla mnie osobiście ważne było, że za mojej kadencji nadano tytuł Honorowego Obywatela Miasta Łodzi Janowi Pawłowi II, a także uzyskaliśmy akceptację Stolicy Apostolskiej, dotyczącą patronki Łodzi, czyli świętej Faustyny. Mógłbym jeszcze długo, długo wymieniać.

A jakie były niepowodzenia?
Udało się też stworzyć silny lobbing i przekonać PKP, że będzie mieć w tym interes, jeśli tory i Dworzec Fabryczny schowa się pod ziemię. Osiągnęliśmy sukces, chociaż widać cofnięcie w tym względzie. Zaprosiliśmy Roba Kriera - specjalistę od wtapiania przestrzeni w dotychczasową zabudowę. Zaprosiliśmy Franka Gehry'ego, słynącego z budowli, które stanowią symbol różnych miejscowości. Każdy z nich entuzjastycznie podchodził do projektu Nowego Centrum Łodzi, bo mają łódzkie korzenie. Niestety, okazało się, że w wyniku układu doszło do zmiany ich projektów, w dodatku siłami własnymi miasta. Efekt jest taki, że Krier wytoczy proces miastu za korzystanie z tych planów bez jego zgody.

Co było największą porażką?
Likwidacja dwóch imprez o zasięgu międzynarodowym, czyli Camerimage i Festiwal Dialogu Czterech Kultur. Camerimage to festiwal, w którym udział brały osoby u szczytu kariery. W takim Konkursie Chopinowskim uczestniczą studenci i młodzi absolwenci. Osoby z dorobkiem co najwyżej zasiadają w jury. Camerimage sięgał po artystów z najwyższej ligi. Podobnie było z Festiwalem Dialogu Czterech Kultur. Nie twierdzę, że ja te imprezy wymyśliłem. W przypadku "czterech kultur" przyszedł do mnie Witold Knychalski, z którym nie sympatyzowałem politycznie, ale przedstawił pomysł w interesie miasta. Festiwal Camerimage zaprosił do Łodzi Tadeusz Matusiak. Ja tylko nadałem tym wydarzeniom godną rangę. To paradoks, że imprezy zostały zlikwidowane w tym samym roku, w którym "International New York Times" umieścił Łódź na liście miast, które trzeba koniecznie odwiedzić. Argumentami były oba festiwale i przebudowa Nowego Centrum Łodzi. Kto to przeczytał i przyjechał do Łodzi, to zobaczył, że tych atrakcji nie ma. Camerimage w Bydgoszczy nie ma zaplecza, warunków rozwoju i należytej otoczki. Obecny Festiwal Czterech Kultur to namiastka tego, co było. W Łodzi są jakieś pokazy filmowe, o których nikt nie słyszał. Żal mi, że ta "młodzieżowa" Rada Miejska nie miała wyobraźni i emocjonowała się cechami osobistymi Marka Żydowicza, zamiast przewidzieć konsekwencje utraty Camerimage. Na jednej z sesji był strajk i protesty przeciw Camerimage. Dla mnie było to dotkliwe. Miałem poczucie klęski. Z magistratu pojechałem na sygnale na kardiologię. Zasłabłem w trakcie konferencji prasowej, gdy mówiłem o znaczeniu festiwalu filmowego.

Jaka jest różnica pomiędzy samorządem z czasów, gdy zaczął Pan w nim działać i obecnym?
Niektóre rzeczy przetrwały. Mamy lotnisko, którego nie musimy się wstydzić. Udało się też uratować projekt Kolei Dużych Prędkości. Nie wiem, czy temat na forum rządu wróci teraz, za rok czy za pięć lat, ale nie będzie wtedy kłopotu z drążeniem tunelu kolejowego pod miastem. Ubolewam, że z naszych planów inwestycyjnych zrezygnowano lub zrobiono je inaczej. Na trasie W-Z miał być tunel, zaczynający się przed Kilińskiego i wychodzący za skrzyżowaniem marszałków. To rozwiązałoby problemy komunikacyjne, ale będziemy mieć rów zamiast tunelu. Doceniam to, co robi Hanna Zdanowska z odnawianiem kamienic. My robiliśmy niewiele mniej, ale nie mieliśmy tak sprawnego public relations. W przypadku remontu Piotrkowskiej czekam na pierwszą porządną ulewę, żeby przekonać się, czy da się nią przejść bez ryzyka poślizgnięcia się i połamania nóg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki