Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Era hipermarketów się skończyła, a łódzkie dyskonty wykańczają rynki [ROZMOWA]

rozm. Alicja Zboińska
Dr Paweł Kowalski: - Otwarcie Sukcesji zatrzęsie łódzkim handlem
Dr Paweł Kowalski: - Otwarcie Sukcesji zatrzęsie łódzkim handlem Krzysztof Szymczak
Rynek handlowy w Łodzi znowu się zmienia. Już za parę miesięcy zatrzęsie nim Sukcesja, która spowoduje, że zmienią się kierunki przemieszczania się łodzian, wybierających się na zakupy - mówi dr Paweł Kowalski

Jesienią pierwsi klienci mają udać się na zakupy do Sukcesji. Czy to centrum zatrzęsie łódzkim rynkiem handlowym?
Sukcesja zmieni kierunki przemieszczania się, jeśli weźmiemy pod uwagę miejsca, w których łodzianie robią zakupy. Będzie to trzecie centrum handlowe w Łodzi pod względem zajmowanej powierzchni. Większe są tylko Manufaktura i Port Łódź. To będzie nowe centrum, do którego oprócz handlu mają przyciągać obszary, związane z relaksem: kino, kafejki, duży market z artykułami sportowymi, a także klub fitness. To trochę inny format niż w przypadku pozostałych centrów handlowych.

Ale Manufaktura także może się pochwalić kinem, centrum fitness, wieloma restauracjami...
Fitness w Manufakturze jest mniejszy w porównaniu z Sukcesją. Pod względem części gastronomiczno-relaksacyjnej Manufaktura będzie stanowiła punkt odniesienia, gdyż była pierwsza, ale pod uwagę trzeba wziąć także lokalizację. Sukcesja, która powstaje w sąsiedztwie osiedla Politechniki Łódzkiej, będzie chętniej wybierana przez studentów, którzy nie będą chcieli tracić czasu na dojazdy.
W pobliżu Sukcesji powstaje klaster handlowo-rekreacyjny: działa tu centrum handlowe Tulipan, znajduje się park Poniatowskiego, w którym dużo ludzi spędza wolny czas. Nie można zapominać o szlakach komunikacyjnych, klaster znajduje się przy osi trasy W-Z, z Retkini i Widzewa łatwiej tu dojechać niż do Manufaktury.

Dla których centrów handlowych otwarcie Sukcesji może się okazać zagrożeniem?
Początkowo zadziała aspekt nowości, ale wiele będzie zależało od tego, czy nowe centrum spełni oczekiwania klientów. Wiele będzie zależało od doboru najemców. Największy problem po otwarciu Sukcesji może mieć Galeria Łódzka. Te dwa centra będą dość podobne pod względem wielkości, znajdą się blisko siebie. Port Łódź i Manufaktura moim zdaniem się obronią. Port Łódź znajduje się na obrzeżach Łodzi, jest nastawiony na inną klientelę, na przykład mieszkańców Rzgowa, Pabianic.

Mieszkańcy Łodzi na wieść o planach budowy kolejnych centrów handlowych reagują zwykle narzekaniem, że już jest ich za dużo. Łódzki rynek już się nimi nasycił?
W ubiegłym roku działało w Łodzi 15 centrów handlowych, to wcale nie jest dużo, zwłaszcza jeśli porównamy się do Warszawy. U nas na tysiąc mieszkańców przypada 500 mkw. powierzchni handlowej. To tzw. wskaźnik nasycenia, który u nas jest jednym z niższych, jeśli porównamy do innych dużych miast.
W Warszawie na tysiąc mieszkańców przypada 560 mkw., w Krakowie 534 mkw., a w Trójmieście 674 mkw. Ten wskaźnik jest najwyższy we Wrocławiu, gdzie wynosi 765 mkw. na tysiąc mieszkańców, nieco niższy jest w Poznaniu - 759 mkw. Łódź nie jest więc przesycona dużymi centrami handlowymi.

Panuje też powszechne przekonanie, że centra handlowe uciekają przed podatkami i dlatego następują ciągłe zmiany szyldów. To prawda czy raczej spiskowa teoria dziejów?
To spiskowa teoria dziejów. Handel w Polsce będzie się rozwijał na dwa sposoby: albo poprzez przejęcia, co obserwujemy w przypadku dużych centrów, albo poprzez integrację, czyli łączenie się mniejszych sieci handlowych. Tu nie chodzi o ucieczkę przed podatkami, ale o konkurencję między sieciami.
Sytuacja może się jednak zmienić, jeśli jesienią wybory wygra Prawo i Sprawiedliwość i wprowadzi w życie swoje pomysły, dotyczące opodatkowania dużych sieci handlowych. Sieci wówczas skorzystają najpewniej z dwóch możliwości: wyższe koszty przerzucą na klientów, a także poszukają form optymalizacji podatkowej. Nikt obecnie nie jest w stanie tego przewidzieć.
Sieci handlowe w Polsce mają niską rentowność. W ubiegłym roku uzyskały 4 mld zł zysku. To nie jest na tyle dużo, by ten zysk obłożyć podatkiem. Znacznie bardziej rentowne są banki, których zysk w ubiegłym roku wyniósł 16 mld zł.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Można odnieść wrażenie, że większość centrów handlowych tak naprawdę tworzą te same sklepy. Czy w dobie tak silnej konkurencji to dobra strategia, czy powinny nastąpić jakieś zmiany?
Zmienia się model robienia zakupów przez konsumentów. Poszukują centrów handlowych, które są dostosowane do ich potrzeb, a centra czeka specjalizacja. Wiadomo, że Port Łódź to Ikea, czyli tu kupuje się meble. Manufaktura słynie z bardziej ekskluzywnych ubrań, a nieco mniej wybredni klienci po ubrania wybierają się do outletu Ptaka.
Każde centrum handlowe musi mieć magnes, którym przyciągnie klientów. To tak zwane marki lub sklepy kotwice, dla których klienci są skłonni przybyć do danego centrum. Taką rolę przestały spełniać hipermarkety, które nie są już żadnym magnesem, gdyż są szeroko dostępne. Ich liczba przestała rosnąć, od 2010 roku w Łodzi znajdują się 23 hipermarkety i to się nie zmienia.
Inaczej wygląda sytuacja na rynku supermarketów, zwłaszcza dyskontowych. W ciągu trzech lat - licząc od 2010 roku -w Łodzi ich liczba zwiększyła się o 40 procent. Mamy ich obecnie 93 i stale ich przybywa. Zmniejsza się za to liczba targowisk. W 2010 roku w Łodzi było ich 43, a w 2013 - już tyko 31. Chodzi o targowiska osiedlowe, które mają kłopoty, gdyż klientów odbierają im dyskonty: Lidl, Aldi, Kaufland.

To kto rządzi teraz handlem, także łódzkim, dyskonty?
Tak, era hipermarketów się skończyła. One przyciągały najwięcej klientów w pierwszej fazie rozwoju handlu i to takich, którzy docierali do nich z większej odległości. To się skończyło, dynamicznie zaczął się za to rozwijać rynek supermarketów dyskontowych, a także sklepów, takich jak: Żabka, Carrefour Express czy Tesco Express.

A to wszystko gwóźdź do trumny małych, często rodzinnych, sklepików. Jest dla nich jakaś szansa?
Jak nie zaczną się integrować, tworzyć np. dużych grup zakupowych, to w dużej liczbie nie przetrwają. Większe szanse mają te mocno wyspecjalizowane, np. oferujące wyłącznie ryby albo świeże pieczywo. Pozostałe, jeśli nie zrzeszą się w sieci, mają nikłe szanse na przetrwanie. Z drugiej strony lubimy kupować w małych sklepach osiedlowych, one są obecnie nieco bardziej rentowne. To jednak chwilowa sytuacja, gdyż kiedy zwiększy się liczba dyskontów, to z nimi nie będą w stanie już konkurować. Przy małej rentowności te sklepiki są nastawione na przeżycie, ale nie mają szans na rozwój.

Kiedyś Polacy upodobali sobie następujący model zakupów: raz w tygodniu jechali do hipermarketu i kupowali wszystko potrzebne do przeżycia przez siedem dni. Potem deklarowaliśmy, że lubimy robić zakupy blisko domu, gdyż cenimy czas. A jak jest teraz?
Wszystko zależy od tzw. misji zakupowej, czyli tego, co chcemy kupić. Jeśli będzie pani urządzała przyjęcie dla przyjaciół i potrzebowała alkoholu, to wybierze się pani tam, gdzie jest duży wybór i stosunkowo niskie ceny. Może to być dyskont albo hurtownia. Jeśli będzie pani potrzebowała coś specjalnego, to odwiedzi np. mniejszy sklep, w którym można kupić wyroby z małych masarni. To także kwestia tego, ile czasu można poświęcić na zrobienie zakupów.

A co ze sklepami internetowymi? Coraz więcej sklepów, już nie tylko spożywczych, ale także odzieżowych, sprzedaje swoje towary za pośrednictwem sieci. Nie szkodzą przy okazji stacjonarnym placówkom?
Fachowo nazywa się to sprzedażą wielokanałową, a internet jest właśnie jednym z kanałów dystrybucji. Rozwiązań jest kilka: ceny co prawda są takie same, ale klient opłaca np. koszty wysyłki towaru. Jest to tak organizowane, by sklepy internetowe i stacjonarne się wzajemnie nie kanibalizowały, czyli nie odbierały sobie zysków. Ceny są więc podobne.

Ale w niektórych internetowych oddziałach sklepów stacjonarnych ceny są znacznie niższe. To chyba się opłaca tylko klientom, a nie handlowcom?
Nie do końca, w grę wchodzi tzw. zawieszenie bezpośredniej radości z zakupu. W przypadku natychmiastowych zakupów czujemy radość z nagrody. Ludzie lubią mieć wszystko od razu, tymczasem w przypadku wcześniej składanych zamówień przez internet nagroda jest odroczona. Są to bardziej racjonalne zakupy, na które decyduje się nieco inny typ klienta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki