Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Zeman: Medycy w mundurach znów studiują w Łodzi

Anna Gronczewska
Prof. Krzysztof Zeman
Prof. Krzysztof Zeman Grzegorz Gałasiński
Z prof. Krzysztofem Zemanem, ostatnim rektorem WAM, rozmawia Anna Gronczewska

Na czym polegała niezwykłość łódzkiej Wojskowej Akademii Medycznej?
Na tym, że przez większość czasu funkcjonowania uczelni studiowali na niej sami mężczyźni. Nie było drugiego takiego męskiego kampusu w Polsce. Poza tym kończyli z reguły WAM jako bardzo dobrzy lekarze. Dobrzy i samodzielni. Tego nas uczyli. Dowodem na to były funkcje jakie wielu naszych kolegów obejmowało. Ważny był też sposób nauczania. Poznawaliśmy nie tylko medycynę. Uczyliśmy się radzić sobie w warunkach nagłych, tak jak na polu walki. Dlatego przynajmniej miesiąc wakacji mieliśmy zajęty przez poligony. Ćwiczyliśmy na nich praktycznie medycynę. Wszyscy się znaliśmy, od pierwszego do ostatniego roku. Ważną rolę odgrywało koleżeństwo. Mieliśmy wspólną chęć bycia z innymi. To zawsze tworzy legendę. A to miało potem wpływ na naszą pracę w szpitalach. Ludzie bardzo sobie cenili wojskowych lekarzy.

A na Wojskowej Akademii Medycznej studiowały dziewczyny?
Na samym początku, gdy jeszcze istniał Fakultet Wojskowo-Medyczny na Akademii Medyczny były takie przypadki. A także pod koniec WAM. Kilka dziewcząt otrzymało dyplomy lekarzy wojskowych. Po transformacji okazało się, że mogą studiować na naszej uczelni. A chętnych było wiele. Dostawaliśmy mnóstwo listów od dziewcząt, która chciały studiować na WAM. Wcześniej nie było jednak odpowiednich przepisów.

Wiadomo dlaczego medyczna uczelnia wojskowa powstała właśnie w Łodzi?
Chyba w związku z tym, że po wojnie powstał tu Fakultet Wojskowo-Medyczny, w oparciu o Akademię Medyczną. Łatwiej było więc utworzyć Wojskową Akademię Medyczną. Korzystano z pomocy kolegów z Akademii Medycznej. Wielu profesorów z tej uczelni było też szefami klinik i katedr na WAM.

Dzięki WAM do Łodzi zjeżdżali młodzi ludzie z całej Polski...
Tak. Teraz kiedy jest inny system nauczania wojskowych lekarzy, dalej jest wielu chętnych do studiowania na Wydziale Wojskowo-Lekarskim, w mundurach. Liczba chętnych przypadających na jedno miejsce przerasta inne uczelnie medyczne w kraju. To dalej taki jedyny wydział w Polsce. Wcześniej w Łodzi, gdzie znajdowała się jedyna woskowa uczelnia medyczna.

Czy WAM musiał spotkać taki los, że został zlikwidowany?
Nie musiał. Były to decyzje polityczne. Wnoszono w tej sprawie wiele interpelacji poselskich. Nie pomogły. Potem nagle w naszej armii zabrakło lekarzy. I wszyscy podkreślali, że likwidacja WAM była dużym błędem. Ale WAM połączył się z AM. I był to pierwszy przypadek, gdzie obie te uczelnie stworzyły Uniwersytet Medyczny. Tak więc WAM dał początek czemuś nowemu, do tego doszły z czasem inne uczelnie medyczne w kraju. Są dziś uniwersytetami medycznymi. Ale my byliśmy pierwsi!

Wydział Wojskowo-Lekarski na UM powstał zaraz po likwidacji WAM?
Tak. Przez dwa lata studiowały na nim ostatnie roczniki WAM. Nie było nowego naboru. Dopiero po dwóch czy trzech latach, gdy zorientowano się, że brakuje w wojsku lekarzy, rozpoczęły się misje w Iraku, Afganistanie, podjęto w tej sprawie decyzję. Co roku kolejnych 60 młodych ludzi będzie studiowało medycynę w mundurach. I studentów medycyny w mundurach znów widać na łódzkich ulicach. Na UM jest ich około 300.

Na szczęście tradycja wojskowej medycyny jest kontynuowana w Łodzi...
Tak, bo były różne zakusy. Chciał to przejąć Wrocław, Warszawa.

A jak pan profesor wspomina swoje studia na WAM?
To był najlepszy okres w moim życiu. Przyszedłem na WAM nie do końca wiedząc, że będę chodził w mundurze. Słyszałem tylko opowieści innych, jaka to zacna uczelnia i dużym zaszczytem jest się tu dostać. Dostawaliśmy mocno w kość od strony wojskowej przez pierwsze lata. Ale wszyscy moi koledzy wspominają te czasy z wielkim sentymentem. Dalej tworzymy jedną zwartą grupę. Spotykamy się raz w roku i jest wówczas fantastyczna atmosfera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki