Wybory prezydenckie w gminie Błaszki w pow. sieradzkim, tak jak w całej Polsce, wzbudziły emocje, ale innego rodzaju. Wszystkiemu winni są zagraniczni obserwatorzy oraz Ruch Kontroli Wyborów. Pierwsi sporządzili raport, a drudzy go opublikowali. A w nim np. to, że członkowie komisji byli pijani.
Informacje, które zbulwersowały mieszkańców i burmistrza Błaszek, ukazały się w internecie na portalu RKW po głosowaniu 10 maja, a za nim zostały powtórzone przez inne serwisy. Burmistrz Karol Rajewski twierdzi, że wszędzie, gdzie tylko wypatrzył te wpisy, rozesłał sprostowania i prośby o ich usunięcie.
- Po przeczytaniu tych informacji interweniowałem natychmiast. W pierwszej turze wyborów nie miały miejsca takie sytuacje. Wpisy są nieprawdziwe - zapewnia burmistrz Błaszek Karol Rajewski. - Skontaktowałem się z Ruchem Kontroli Wyborów i zagroziłem prokuraturą. Wiadomości zostały usunięte.
Burmistrz twierdzi, że wystąpił także do Państwowej Komisji Wyborczej o wyjaśnienia.
Wybory w gminie Błaszki monitorowało Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka z ramienia OBWE. I to jego wstępny raport zawiera treści, które tak wzburzyły błaszkowskie władze.
Można w nim przeczytać: "W komisji nr 7 w Błaszkach jedna pani mąż zaufania była pod wpływem alkoholu, w komisji nr 8 w Błaszkach pijany był przewodniczący komisji, który opuścił komisję na pewien czas, powrócił jeszcze bardziej pijany, a wcześniej po pijanemu prowadził samochód, i do tego przypadku nie wezwano policji."
Burmistrz Rajewski zapewnia, że są to informacje wyssane z palca. A to dlatego, że z przewodniczącym tej komisji rozmawiał w dniu wyborów kilkakrotnie i żadnego alkoholu nie wyczuł. Prawdopodobnie obcokrajowcy pomylili Błaszki z inną miejscowością, a w świat poszła informacja szkalująca właśnie tę gminę.
Podobnie, jak zapewnia burmistrz Rajewski, przekłamana została inna informacja: "Członkowie komisji stawiali opór co do wpuszczenia na teren lokalu wyborczego międzynarodowych obserwatorów (wg nich obserwatorzy powinni mieć dokumenty do pozostawienia w lokalu). Obserwatorzy pozostali na miejscu i mieli przekazaną informację, żeby zapisali tę sytuację w swoim protokole." - napisano w raporcie o komisji w Gruszczycach.
A w rzeczywistości, nie wpuszczono obserwatora, jak przyznaje burmistrz, bo nie można było się z nim porozumieć w języku angielskim.
Starania burmistrza o naprawienie szkód przyniosły skutek. W raporcie wytkniętych błędów ma już nie być.
- Uprzejmie przepraszamy za pomyłkowe wprowadzenie do raportu pewnych faktów i nazw miejscowości. Odnośne poprawki zostały wniesione bezpośrednio do treści raportu. Za powstałe nieścisłości bardzo przepraszamy zainteresowane osoby i podmioty - zapewnia koordynator grupy obserwatorów Jadwiga Chmielowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?