Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alkohol i seks pod dachem budynku PKP (ZDJĘCIA)

Ewa Wilczyńska
Opuszczony magazyn kolejowy stał się miejscem spotkań. Butelki po wódce mieszają się z puszkami po piwie, opakowaniami po papierosach i pudełkami po prezerwatywach. Bo magazyn PKP to miejsce uciech wszelakich. Głównie korzystają z nich młodzi ludzie, ale nie brakuje także tych starszych, którym wódka towarzyszy już od wielu lat.

Magazyn znajduje się w Żmigrodzie. Pan Andrzej mieszka naprzeciwko opuszczonego budynku i ma już dosyć. Codzienne mocno zakrapiane imprezy to jedno. Drugie to bałagan, którego nikt nie sprząta. Na pobliskiej ulicy leży szkło z rozbitych butelek, a wokół i w środku byłego magazynu rosną hałdy śmieci.

- Wychodzę z domu z dziećmi, a na schodach leżą nadzy i pijani ludzie - denerwuje się pan Andrzej. I opowiada, jak próbuje interweniować w tej sprawie. W PKP tłumaczą mu, że budynek nie może zostać wyburzony, bo został wpisany do rejestru
zabytków. Wojewódzki konserwator nie potwierdza jednak takiej informacji.

PKP wprawdzie zabezpieczyły nieruchomość, żeby nikt tam nie wchodził, ale było to 7 lat temu i do zabicia drzwi wykorzystano jedynie liche płyty pilśniowe, które szybko zostały usunięte przez stałych bywalców. Na magazynie zawisła także informacja, że budynek grozi zawaleniem, ale nikogo to nie odstrasza, chociaż część dachu już odpadła.

Także w urzędzie gminy rozkładają ręce, chociaż o problemie wiedzą od dawna. Prawo zna rozwiązanie takiej sytuacji. Gmina może zlecić wykonanie zastępcze, czyli uprzątnięcie terenu i zabezpieczenie w sposób trwały przed niepożądanymi gośćmi, np. przez zamurowanie drzwi i okien. A potem gmina wystawia rachunek zarządcy. Dla PKP nie byłaby to pierwsza taka sprawa. W 2010 roku we Wrocławiu Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta wyremontował za 10 tys. zł zapadnięty przejazd kolejowy przy ul. Avicenny. I rachunek trafił do kolejarzy.

Zastępca burmistrza Zdzisław Średniawski nie chce jednak w ten sposób rozwiązywać sprawy. - Nigdy nie załatwialiśmy spraw w ten sposób i nie wydaje mi się to odpowiednie - tłumaczy. Liczy na to, że PKP przekażą ten teren gminie, a ta będzie mogła zorganizować tam parking dla mieszkańców. Narzeka jednak, że co chwilę zmieniają się dyrektorzy i prezesi, więc nie ma z kim prowadzić wiążących rozmów. A mieszkańców prosi, żeby skargi składali na piśmie, bo te ustne mają według niego za małą siłę rażenia.

- Sprawą zajmą się dopiero wtedy, gdy ktoś zginie: przywalony częścią budynku albo potrącony przez pociąg - denerwuje się pan Andrzej. - Tory kolejowe są zaledwie trzy metry od budynku. Nie ma nawet barierek, a pociągi jeżdżą tędy z prędkością 150 km/h. A kto upilnuje pijanego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Alkohol i seks pod dachem budynku PKP (ZDJĘCIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki