Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naukowiec miał szkolić pracowników premiera. Sprawa o wynagrodzenie skończyła się w sądzie

Alicja Zboińska
Adam Rychlik
Adam Rychlik Krzysztof Szymczak
Doktor Adam Rychlik, językoznawca ze Zduńskiej Woli, nie sądził, że będzie musiał prosić o pomoc komornika, by otrzymać pieniądze za napisanie programu dla Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. I choć materiały szkoleniowe przygotował w ubiegłym roku, to do dziś nie otrzymał wynagrodzenia.

- Znajomy z Krakowa zapytał mnie, czy nie napisałbym programu i nie poprowadził szkoleń z zakresu poprawności językowej dla Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - mówi doktor Rychlik. - Zgodziłem się i kontaktowałem się z firmą People Up z Warszawy, która wygrała przetarg na przeprowadzenie szkolenia. Pod koniec sierpnia ubiegłego roku podpisałem z nimi umowę, zgodnie z którą za przygotowanie materiałów do realizacji szkolenia "Poprawne językowo redagowanie pism urzędowych" miałem otrzymać 3 tys. zł netto. Do tego dochodziły honorarium wydawnicze - 375 zł netto i 700 zł z tytułu przeniesienia praw autorskich.

Doktor Rychlik miał też otrzymywać diety, związane z jego podróżami do Warszawy. Do stolicy wybrał się w sumie 7 razy. Miał też otrzymać dodatkowe wynagrodzenie za prowadzenie szkoleń, do których przygotował materiały. Do tego jednak nie doszło, naukowiec przeprowadził tylko pilotażowe szkolenie, które trwało 45 minut i zostało wysoko ocenione. Z językoznawcą w imieniu firmy People Up kontaktowali się przedstawiciele firmy ASAP24 i to do nich zwracał się doktor Rychlik, gdy nie otrzymał wynagrodzenia.

- Kontaktowałem się telefonicznie, ale szybko przestali ode mnie odbierać telefon - mówi doktor Rychlik. - Zadzwoniłem z numeru żony, odebrali go tylko raz. Obiecano mi przelew pieniędzy na konto w ciągu tygodnia. Gdy ich nie dostałem, oddałem sprawę do sądu, a on przyznał mi rację. Czekam na nakaz zapłaty, z którym udam się do komornika. To nie koniec, będę musiał mu zapłacić, by zajął się sprawą, a dopiero potem liczyć, że odzyska moje pieniądze. Czuję, że padłem ofiarą kradzieży intelektualnej.

Z firmami People Up i ASAP24 nie sposób się skontaktować. Telefony milczą: albo słychać komunikat "nie ma takiego numeru", albo informację, ze kontakt jest niemożliwy. Na pytania wysłane drogą e-mailową też nikt nie udzielił odpowiedzi. W internecie można za to znaleźć negatywne opinie o obu firmach. Ich autorzy podkreślają, że firmy nie płacą za wykonaną pracę, unikają kontaktu.

- Spółka utworzona z myślą o robieniu długów, umowy zawierane są z zamiarem braku wywiązania się, nie płacą, nie odpisują na wezwania, unikają telefonów, sprawy nadają się chyba tylko do prokuratury - to opinia internauty o firmie People Up.

W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów sprawa zarówno doktora Rychlika, jak i działalności obu firm jest badana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Naukowiec miał szkolić pracowników premiera. Sprawa o wynagrodzenie skończyła się w sądzie - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki