Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premier czyści rząd... Pytanie czy wyczyści też spółdzielnię z list PO

Marcin Darda
Pod koniec kwietnia premier Ewa Kopacz wymusiła dymisję ministra Cezarego Grabarczyka, a w środę posadę stracił szef resortu sportu Andrzej Biernat
Pod koniec kwietnia premier Ewa Kopacz wymusiła dymisję ministra Cezarego Grabarczyka, a w środę posadę stracił szef resortu sportu Andrzej Biernat Piotr Smolinski/archiwum Polska Press
Ostatnie pięć tygodni Platformą Obywatelską mocno wstrząsnęło, łódzką także. Pod koniec kwietnia premier Ewa Kopacz wymusiła dymisję ministra Cezarego Grabarczyka, a w środę posadę stracił szef resortu sportu Andrzej Biernat. Teraz jest pytanie, czy premier te zwolnienia grupowe w rządzie przełoży na struktury Platformy Obywatelskiej i jej listy wyborcze przed październikowymi wyborami do Sejmu.

Obaj, Grabarczyk i Biernat, swoich posad w rządzie nie zdobyli przecież dzięki nieprzeciętnym zdolnościom, a tylko dzięki politycznej sile wewnątrz Platformy. Są liderami tzw. spółdzielni, frakcji ważnej, acz słabnącej pod koniec ery Tuska, którą musiała się wesprzeć przejmująca PO Ewa Kopacz. Nie miała własnego zaplecza, musiała równowarzyć frakcje. A Grabarczyk to wiceszef zarządu krajowego PO, wiceszef struktur regionalnych, a także powiatu Łódź, Biernat zaś jest członkiem zarządu krajowego oraz - co istotne - p.o. sekretarza partii, zatem w PO to de facto druga osoba po przewodniczącej Kopacz. Premier uzasadniając dymisje rzekła, że wszyscy ministrowie, którzy z rządu odchodzą, przewijają się w stenogramach tzw. afery podsłuchowej. Odchodzą, by nie obciążać rządu w kampanii wyborczej.

Czy Biernat wyleciał tylko za podsłuchane rozmowy...

Ale udział samego Biernata w aferze do końca jasny nie jest. Wiadomo, że nagrano go w rozmowie z najbogatszym Polakiem Janem Kulczykiem, a rozmowa miała dotyczyć finansowania sportu. Córka Kulczyka, Dominika, jest wiceprezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W drugiej nagranej rozmowie rozmówcą ministra Biernata był Michał Sołowow, rajdowiec, ale przede wszystkim biznesmen i miliarder. Mieli rozmawiać o sporcie, polityce i zagospodarowaniu terenu wokół Stadionu Narodowego. To spotkanie w prokuraturze Biernat określił jako "raczej prywatne", nie skorzystał z zaproponowanego przez prokuraturę statusu pokrzywdzonego w sprawie, a stołeczne media nie przywiązywały do tych rozmów żadnej wagi, poza wymienianiem Biernata w gronie nagranych polityków PO. Ani nagrania, ani stenogramy nigdy zresztą przez żadne media nie zostały opublikowane. Za co więc z rządu wyleciał Biernat? Całkiem na rzeczy zdaje się zatem być teoria, że za całokształt, niejako przy okazji. Jego dymisja mogła być pretekstem, bo wizerunkowo obciążał rząd i partię. Przecież dymisję złożył też Bartosz Arłukowicz, co do którego wiadomo tylko, że jest na nagraniach, ale nie wiadomo jakich. Był natomiast bardzo niepopularny ministrem zdrowia. Kopacz skorzystała więc z pretekstu. Czym narazić się mógł Biernat? Spraw jest co najmniej kilka: przede wszystkim CBA podejrzewa, że ministra nie było stać na swój ekskluzywny samochód terenowy za ponad 200 tys. zł. Dlatego CBA weryfikowało jego oświadczenia majątkowe. Sprawa jest obecnie na etapie odpowiadania byłego ministra na wnioski po kontroli, ale było o niej dosyć głośno wiosną, przed kampanią wyborczą. CBA wyliczyło, że w oświadczeniach nie bilansuje się 100 tys. zł. Druga sprawa to niegramotność medialna Biernata. Wpadki notował nieraz, ale bez większego znaczenia, choć generalnie uważany jest za aroganta i cynika. Po przegranej Bronisława Komorowskiego powiedział wprost, że to nie "Platforma przegrała te wybory, tylko Bronisław Komorowski". Następnego dnia przepraszał, ale w PO jeszcze kilka dni przebąkiwano o odebraniu mu funkcji p.o. sekretarza generalnego partii, a próbę odcięcia się od prezydenta uznano za "wyjątkowe świństwo".

Dymisje w rządzie: Arłukowicz, Biernat, Karpiński. Rezygnuje Sikorski. Będzie nowy Prokurator Generalny (źródło: TVN24/X-News)

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Z rządu wylecieli, ale w partii nadali silni

Jest tylko pytanie, czy Ewa Kopacz zechce przełożyć czystki w rządzie na czystki na listach wyborczych. W zeszłym tygodniu na spotkaniu klubu PO w Jachrance dosyć mocno powiedziała, że weryfikacja list nadesłanych przez regiony to będzie tylko jej sprawa. Teoretycznie zatem usunięcie liderów, także Biernata i Grabarczyka, jest możliwe. Z drugiej jednak strony, obu przecież usunięto tylko z rządu, ale nadal pełnią ważne funkcje w zarządzie PO. Andrzej Biernat do zarządu krajowego wszedł automatycznie, według statutu, jako szef regionu łódzkiego, a region przecież go nie odwoła, były minister musiałby pokojowo oddać władzę z własnej woli, a to kompletnie nie w jego stylu. Cezarego Grabarczyka na wiceprzewodniczącego wybrał zjazd partii, i tylko ten mógłby go odwołać przed upływem kadencji. Otwarta jest tylko sprawa posady sekretarza generalnego PO. De facto Biernat pełni ją jako pełniący obowiązki, zarząd krajowy może go zatem odwołać. Wiosną mówiło się, że tzw. Rada Krajowa PO powoła go na pełnoprawnego sekretrza partii, ale podobno nie zgodził się Komorowski. Tego dnia Rada oficjalnie i z przytupem ogłaszała Komorowskiego kandydatem na prezydenta, a wokół Biernata był jeszcze szum związany z zainteresowaniem CBA jego luksusowym autem. Wracając do Kopacz: wygląda na to, że na razie liderów list nie zmieni. Zapowiada to oświadczenie Radosława Sikorskiego, ustępującego marszałka Sejmu, który stwierdził, że Kopacz obiecała mu jedynkę na liście bydgoskiej PO, i tak samo może być w Łodzi (Grabaczyk) i Sieradzu (Biernat). Na taką taktykę wskazują też spekulacje dotyczące następców zwolnionych ministrów. Jeżeli mówi się, że resort sportu obejmie Ireneusz Raś, to każdy, kto choć trochę zna stosunki w PO wie, że to tak, jakby nadal rządził Biernat...

"Odmłodzić szczyty listy w Łodzi". Są potencjalne ofiary...

W łódzkiej PO są tacy, którzy mówią, że pył po rekonstrukcji opadnie podczas wakacji, potem będzie kampania i atak obliczony na jak największą liczbę posłów. Wynik w Łodzi z pierwszej tury wyborów prezydenckich nakazywały by rozważać cztery mandaty dla PO, czyli o jeden mniej niż dotąd. Oczywiście to tylko spekulacje, ale w PO realiści mówią, że to minimum, które można uzyskać. Obowiązuje doktryna z Grabarczykiem na czele listy, ale jeszcze zanim Grabarczyka zdymisjonowano, z PO dobiegały informacje, że o "jedynkę" u Kopacz zabiega Iwona Śledzińska-Katarasińska, a po dymisji, co oczywiste, nawet mocniej. To dlatego z opanowanego przez ludzi Hanny Zdanowskiej i Grabarczyka zarządu powiatu PO w Łodzi, wychodzą planowane przecieki, że "szczyty list trzeba stanowczo odmłodzić", a niektórzy członkowie zarządu, nawet niepytani co to znaczy, dopowiadają, że "ofiarą tego koniecznego podejścia może być pani poseł Katarasińska". Szczegółów listy jeszcze nie ma, ale muszą być gotowe w lipcu. Większość w PO, przynajmniej oficjalnie, uważa, że Grabarczyk to wciąż dobrze postrzegany frontman listy, że afera z pozyskaniem pozwolenia na broń z ominięciem egzaminu praktycznego wcale go nie obciąża, bo "nikt ostatnio nie zrobił tyle dobrego dla Łodzi co Czarek". Problem w tym, że tak samo ustawiano Grabarczyka cztery lata temu. Przegrał wtedy z Krzysztofem Kwiatkowskim i Johnem Godsonem, choć miał pierwsze miejsce na liście. Drugi problem to fakt, że te pięć mandatów w dużej mierze wygrali dla PO w Łodzi właśnie Kwiatkowski i Godson, zdobywając razem 58 proc. głosów na listę. Grabarczyk tylko ponad 14 proc., Śledzińska -Katarasińska niespełna 10 proc., a autorka piątego mandatu, Małgorza Niemczyk ponad 6 proc. Godsona i Kwiatkowskiego w PO już nie ma... A Kopacz względem Grabarczyka może pałać chęcią zemsty, bo przedstawiając swój gabinet, zaanonsowała go jako człowieka, który "ponad wszystko stawia prawo".

Gronkiewicz-Waltz sugeruje dymisję profesorowi Belce...

Na kanwie oświadczenia Ewy Kopacz, która nim poinformowała o dymisjach, obwieściła, że składa wniosek o odwołanie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, wiceszefowa PO Hanna Gronkiewicz -Waltz stwierdziła, że "ta decyzja powinna skłonić do refleksji prof. Marka Belkę". Belka to łodzianin, szef Narodowego Banku Polskiego, ale od ujawnienia nagrań właśnie z nim oraz Bartłomiejem Sienkiewiczem w rolach głównych, rozpoczęła się w czerwcu zeszłego roku afera podsłuchowa w Polsce. Kadencja Belki w NBP kończy się w przyszłym roku, Sienkiewicz w środę obwieścił, że usuwa się z życia publicznego. Na razie żadne sugestie, nie padły po adresem Krzysztofa Kwiatkowskiego, a prezesa Najwyższej Izby Kontroli nagrano w pałacyku Sobańskich, w rozmowie Janem Kulczykiem. Kwiatkowskiego zapewne w tej sprawie odpyta Sejm, bo prawdopodobnie w sierpniu posłowie zajmą się rocznym sprawozdaniem szefa NIK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Premier czyści rząd... Pytanie czy wyczyści też spółdzielnię z list PO - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki