Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak złowić naiwnego emeryta?

Alicja Zboińska
Grzegorz Gałasiński
To nie jest świat przyjazny seniorom. Zwłaszcza tym schorowanym, z szufladami pełnymi lekarstw i umów kredytowych, które powodują, że znaczna część emerytury trafia na obce konta.

Udar. Pierwszy lub kolejny. Zawał, zaćma, postępujące zwyrodnienie kręgosłupa. A do tego wielkie zaufanie do instytucji, które teoretycznie zasługują na to, by się nim cieszyć. Zaufanie często mylone wręcz z naiwnością. I to wystarczy, by przyszły kłopoty, przeważnie takie, z którymi ciężko się zmierzyć, a jeszcze trudniej je zwalczyć.

Wie coś o tym chora na nowotwór pani Wanda z Łodzi, która przed sądem będzie udowadniać, że za jej kłopoty odpowiedzialna jest nieuczciwa pracownica centrum kredytowego z Łodzi. I wiele na ten temat może także powiedzieć kolejna łodzianka - pani Janina, która zamieniła niezbyt dla niej korzystny kredyt na jeszcze gorszy. A wszystko za namową tej samej pracownicy, która najwidoczniej doszła do wniosku, że to dobry sposób na zawodowe sukcesy. Trudno to jednak jednoznacznie stwierdzić, gdyż kobieta nie chce tego komentować. Może bardziej rozmowna będzie przed sądem, o ile do niego trafi, bo na pierwszą rozprawę nie przyszła.

Każdy by się zgodził...

Pani Wanda. Mówi szybko, zwłaszcza gdy się zdenerwuje. Sympatyczna, ufnie patrząca na świat. Za ufna, o czym niebawem się przekona. Ma 1.200 zł emerytury. Mało, zwłaszcza jeśli uwzględnić opłaty za mieszkanie i kupno leków, których łodzianka regularnie potrzebuje. Nie dziwi jej, gdy odbiera telefon od Julii Sz., którą poznała w eurobanku. Tam właśnie emerytka ma konto i tam pracowała oskarżona. Wtedy jednak nie była oskarżoną, tylko dobroczyńcą, który miał spowodować, że emerytka zamiast płacić dwie wysokie raty do dwóch banków, będzie płacić jedną, za to niższą. Pani Wanda się nie zastanawia, jak to możliwe.

- Gdy pani Julia zaproponowała mi pożyczkę konsolidacyjną, nic nie podejrzewałam, tylko się zgodziłam - mówi pani Wanda. - Każdy by się zgodził, gdyby miał taką emeryturę jak ja i dwie raty do spłaty w wysokości 580 i 496 złotych.

Emerytka przekazuje więc wszystkie dane, niezbędne do połączenia kredytów. I czeka. Pojawiają się trudności, czekanie się przedłuża. W końcu emerytka otrzymuje informację, że pożyczki udzieli jej Credit Agricole. Ma być ona przeznaczona na spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów. Emerytka jest pewna, że cel został osiągnięty i od tej pory będzie jej lżej. Popełnia najczęstszy błąd jej rówieśników: nie czyta umowy. Gdyby to zrobiła, wiedziałaby, że to nie kredyt konsolidacyjny, tylko trzecia pożyczka gotówkowa. A miesięczne raty przewyższą wysokość jej emerytury.

Jeszcze tego nie wie. Na razie toczy bój o potwierdzenie przekazania Julii Sz. sześciu tysięcy złotych. Zostaje to nazwane prowizją za udzielenie kredytu. Julia Sz. chce pieniędzy, a nie chce wystawić potwierdzenia, że je otrzymała. W końcu dokument zostaje przygotowany i podpisany.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jest lipiec 2014 roku. 11 sierpnia 2014 roku Julia Sz. detonuje bombę. Pani Wanda otrzymuje od niej SMS: "Dzień dobry. Przepraszam, że o tej porze, ale właśnie Panią sprawdziłam i nie mam oferty - wysokie ryzyko za dużo zapytań. Mogłyśmy w czwartek nie sprawdzać. Dzwoniłam do analityka i pytałam co teraz i kazał mi czekać do października".

Wiadomość trafia następnie na prokuratorskie biurko wraz z zawiadomieniem o tym, co spotkało emerytkę. Trafia dopiero wtedy, gdy do pani Wandy dociera, że nie ma mowy o żadnej konsolidacji.

A eurobank dowiaduje się, że była pracownica prawdopodobnie posłużyła się ich bazą klientów. Śledczy badają oba wątki. W przypadku wyniesienia danych osobowych nie dopatrują się przestępstwa, a ich decyzję podtrzymuje sąd.
Kto doprowadza do...

W przypadku pani Wandy decydują się postawić pani Julii zarzut oszustwa z artykułu 286 paragraf 1 kodeksu karnego. Sytuacja jest prosta: zgodnie z tym przepisem pani Julia, która doprowadziła do niekorzystnego rozporządzenia mieniem pani Wandy po to, by osiągnąć korzyści finansowe, może trafić do więzienia na przynajmniej pół roku, a maksymalnie spędzić w nim osiem lat.
Nie wiadomo, czy oskarżona sobie coś z tego robi. Na pierwszą rozprawę nie przychodzi do sądu, nie przedstawia żadnego usprawiedliwienia, rozmowę z "Dziennikiem Łódzkim" ucina lakonicznym: - Dziękuję za telefon, nie będziemy na ten temat rozmawiać.

Pani Wanda nie ma pojęcia, jak doszło do tego, że dostała trzecią pożyczkę. Nie ma wykształcenia ekonomicznego, ale i bez tego wie, że najzwyczajniej w świecie bank nie powinien jej przyznać. Powód: brak zdolności kredytowej, czyli zbyt niskie dochody, zbyt duże wydatki. Odpowiedź na to pytanie zna Julia Sz. Może podzieli się nią w sądzie.

Pani Wanda ma też żal do banku i prokuratury. Pracownikom eurobanku nie może wybaczyć, że nie pomogli jej w trudnej sytuacji, mimo iż to dzięki niej dowiedzieli się o tym, że Julia Sz. posłużyła się bazą ich klientów. Prokuratorom zarzuca, że na ławie oskarżonych ma zasiąść tylko Julia Sz., a jej szefom przypadła rola świadków. Prokuratura wyjaśnia cierpliwie, że dowody świadczyły tylko przeciwko Julii Sz.

Rozmawiać chcą za to bankowcy. Mateusz Czerniawski z eurobanku podkreśla, że firma powiadomiła organy ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłą pracownicę. Prokuratura umorzyła śledztwo, a decyzja została podtrzymana przez sąd.

- Starając się pomóc klientce w spłacie zobowiązania, zaproponowaliśmy restrukturyzację pożyczki, z której klientka zdecydowała się skorzystać we wrześniu 2014 roku - mówi Czerniawski. - Dzięki temu wysokość raty kredytowej została zmniejszona z 496 zł miesięcznie do 350 zł przez 10 miesięcy, a dodatkowo bank zawiesił spłatę raty na miesiąc.

Agnieszka Gorzkowicz z biura prasowego Credit Agrocile zapewnia, że bank podejmuje wszelkie działania, by znaleźć rozwiązanie korzystne dla klienta. Pani Wanda może liczyć na pomoc, jeśli skontaktuje się z rzecznikiem klienta tego banku.

Jak taniej i krócej oznacza drożej i dłużej

A na czyją pomoc może liczyć pani Janina z Łodzi, która także spotkała Julię Sz. i zaufała jej obietnicom? Ponad 70-letnia pani Janina nie doszła do pełnej sprawności po udarze. Ma też za sobą siedem operacji, gdyż zmaga się z poważną chorobą jelit. Kobieta rzadko wychodzi z domu, musi wtedy zamawiać przewóz osób niepełnosprawnych. Przy wersalce znajduje się balkonik, ale bez pomocy emerytka nie przejdzie nawet kilku kroków. W mieszkaniu żadnych drogich sprzętów, obrazów. Czysto i skromnie.

Mimo tych utrudnień udało jej się kilka razy dotrzeć do banku, w którym miała konto. A potem to bank przyszedł do niej. W zasadzie nie bank, tylko Julia Sz., która wówczas nie reprezentuje już eurobanku, tylko centrum kredytowe. Przychodzi, gdyż ma konkretną propozycję.

- Powiedziała, że boli ją serce, jak pomyśli, że tak dużo muszę płacić co miesiąc - pani Janinie dziś trudno powstrzymać irytację na to wspomnienie. - Powiedziała, że będę spłacać kredyt w innym banku, rata nie przekroczy 600 - 700 złotych.

Pani Janina myśli, że to dla niej szansa. Nie przychodzi jej do głowy, że ktoś poza nią mógłby na tym zyskać. I że ktoś mógłby próbować ją oszukać. Co miesiąc ZUS wypłaca pani Janinie tysiąc złotych emerytury i niemal tyle samo musi oddać bankowi. Tyle wynosi rata w banku, w którym łodzianka już spłaca kredyt.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Potem trzeba liczyć już tylko na męża, któremu ZUS wypłaca 2 tys. zł. Ale mąż ma za sobą dwa udary i także stertę leków. Nie protestuje, gdy Julia Sz. dopisuje go do umowy, gdyż żona sama nie ma wystarczającej zdolności kredytowej. Ona umowy nie czyta, gdyż pani Julia powiedziała, że wszystko jest tak, jak o tym rozmawiały. A do tego dochodzą poważne kłopoty ze wzrokiem. Druk taki mały, oczy takie słabe...

Mąż także nie czyta umowy, nie wie więc, że rata, która miała być niższą, wynosi już 1.065 zł. Nie jest też świadomy tego, że jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z planem, widniejącym w umowie, to kredyt zostanie spłacony nie w 2018 roku (jak wynikało z umowy w poprzednim banku), a w 2022 roku - jak wynika z nowej umowy.

To wszystko dotrze do nich dopiero wtedy, gdy listonosz przyniesie blankiety spłat. Wtedy jednak będzie za późno, a bank, do którego zostanie złożona reklamacja, uzna, że wszystko jest w porządku. Pod takimi warunkami umowy starsze małżeństwo się przecież podpisało...

Zaczyna się rozpaczliwe poszukiwanie pomocy. Zawiadomienie o tym, że starsza pani padła ofiarą oszustwa, zostaje napisane tak nieprofesjonalnie, że nikt nie chce go przyjąć. Pani Janina chce umorzenia części rat lub obniżki jej wysokości. Już wie, że kolejnym kłamstwem Julii Sz. było to, że jak spłaci regularnie część rat, to bank odstąpi od ubezpieczenia pożyczki i rata nie przekroczy wówczas 700 zł. Teraz stale zadaje sobie pytanie: dlaczego pani Sz. w ogóle wzięła mój numer?

Klientka podpisała niekorzystną umowę

Pomocy wreszcie udziela Zbigniew Kwaśniewski, miejski rzecznik praw konsumentów w Łodzi. Przygotowuje zawiadomienie do prokuratury. Zaznacza, że nowa pożyczka miała być korzystna dla pani Janiny.

- Niższe raty, ale dłuższy okres spłaty - tak powinna wyglądać pożyczka konsolidacyjna - mówi Zbigniew Kwaśniewski. - Nie ma nic za darmo, ale nie może też dojść do sytuacji, że klientka płaci i więcej, i dłużej. Doszło do podpisania umowy niekorzystnej dla klientki. Pytanie tylko, jak do sprawy odniesie się prokuratura.

Zbigniew Kwaśniewski regularnie pomaga konsumentom, także w starszym wieku. Jego biblią jest ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Wprowadza ona bowiem kategorię konsumenta wrażliwego na stosowanie praktyk rynkowych. Dotyczy to przeważnie osób starszych, często nieświadomych swoich praw.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Nieuczciwą praktyką ma być - według rzecznika - to, że przed podpisaniem umowy pośrednicy kredytowi obiecują niezwykle korzystne warunki, które następnie nie trafiają do umów zawieranych na piśmie. Pośrednik składa obietnice, a klient często nie jest w stanie przeczytać umowy. Drobny druk, nieprzyjazny język i kłopoty ze wzrokiem to przeważnie piorunująca mieszanka, która tylko przysparza kłopotów seniorom.

Rzecznik przyznaje, że ludzie nie czytają umów, gdyż trudno się przez nie przedrzeć, ale powinni być wyczuleni przynajmniej na harmonogramy spłat. Tam właśnie znajdą informacje na temat wysokości rat i okresów spłaty. Do biura rzecznika przychodzi coraz więcej osób, które skarżą się na banki lub pośredników kredytowych.

Niektóre uchybienia trudno wykryć, w niektórych przypadkach klienci mogą być świadomie wprowadzani w błąd. Trudno podejrzewać o dobrą wolę osoby, które proponują 80-latkom takie produkty bankowe, z których zyskiem będą się cieszyć za 15 lat. A gdyby wcześniej chcieli wykorzystać własne pieniądze, to nie dość, że nic nie zarobią, to jeszcze mnóstwo na tym stracą.

A recepta jest w zasadzie prosta. Zanim podpiszemy umowę, zapoznajmy się z jej treścią. Albo zróbmy jeszcze jeden krok: zanim coś zostanie sporządzone pod szyldem umowy, poprośmy naszego dobroczyńcę o przedstawienie warunków na piśmie. Jeśli tak się stanie, można liczyć na dobre intencje...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki