Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzęsienie ziemi w Bełchatowie. Drobniewski wraca do władzy

Paweł Hochstim
Dariusz Śmigielski/archiwum Dziennika Łódzkiego
Konrad Piechocki i Marcin Szymczyk nie będą już zarządzać PGE GKS Bełchatów. Z klubu odejdzie również trener Kamil Kiereś.

Piechocki, który z sukcesami zarządzał przez lata siatkarską PGE Skrą Bełchatów, prezesem piłkarskiej spółki GKS Bełchatów SSA został zimą. Jak udało nam się dowiedzieć, w przyszłym tygodniu na posiedzeniu rady nadzorczej złoży rezygnację, a razem z nim zrobi to samo wiceprezes Marcin Szymczyk. To efekt tarć na szczytach w bełchatowskim klubie.

Z prezesem GKS, który obecnie przebywa poza granicami Polski, nie udało nam się skontaktować. Nieofcjalnie wiadomo jednak, że już poinformował radę nadzorczą o swojej decyzji. Miało to być spowodowane odmiennymi strategiami zarządu i rady nadzorczej w prowadzeniu klubu.

Jak się dowiedzieliśmy, do tarć dochodziło już wcześniej, a zarząd nie umiał znaleźć wspólnego języka z Krzysztofem Nowickim z Warszawy, który z ramienia sponsora strategicznego klubu - Polskiej Grupy Energetycznej - od kilku miesięcy jest prezesem rady nadzorczej. Co ciekawe, na tym stanowisku zastąpił Piechockiego, gdy ten objął funkcję prezesa zarządu.

Jak nam się udało powiedzieć, obecnie bardzo wiele do powiedzenia w klubie ma Zdzisław Drobniewski, w przeszłości wieloletni prezes bełchatowskiego klubu i działacz Polskiego Związku Piłki Nożnej. Drobniewski wiele lat temu włożył dużo pracy w to, by zbudować silny GKS, a o metodach osiągania sukcesów bełchatowskiej drużyny w środowisku piłkarskim krążyły legendy. Nawet później, gdy już przestał pełnić funkcję prezesa, nadal miał w klubie wiele do powiedzenia. Przez chwilę był nawet dyrektorem sportowym, ale w końcu odszedł z GKS. Teraz znów jednak ma, choć ponoć nieformalnie, decydować o działaniach klubu.

Nie jest tajemnicą, że we władzach bełchatowskiego klubu wielu przeciwników miał trener Kiereś. Ta niechęć też mogła mieć wpływ na to, że w trakcie nieudanej rundy wiosennej szkoleniowiec podał się do dymisji i odszedł z klubu. Piechockiemu i Szymczykowi, po nieudanym eksperymencie z Markiem Zubem, udało się namówić Kieresia do powrotu, choć, jak mówią osoby będące blisko klubu, musieli przekonywać do tego rozwiązania również radę nadzorczą. Bełchatowianie ostatecznie spadli z ekstraklasy, a dziś widać, że Kiereś ma za to zapłacić posadą. Klub musi jednak osiągnąć z nim porozumienie, bo trener wracając do pracy w GKS podpisał kontrakt, który wygasa w czerwcu przyszłego roku. Nie ma jednak wątpliwości, że szkoleniowiec, który wielokrotnie pokazał w Bełchatowie, że potrafi dobrze pracować, szybko znajdzie pracę.

Decyzji o zwolnieniu Kieresia trudno nie krytykować, bo w obecnej sytuacji to najlepszy trener, jaki mógł się trafić bełchatowskim piłkarzom. A do tego związany emocjonalnie z klubem, w którym pracował przez wiele lat.

W czwartek piłkarze PGE GKS mają w planach pierwszy trening. Na razie nie wiadomo kto go poprowadzi, choć Kiereś na razie ciągle jeszcze jest pracownikiem klubu. Trudno jednak oczekiwać, że poprowadzi zajęcia, skoro już wiadomo, że nie będzie trenerem drużyny w najbliższym sezonie. Diametralnie po spadku zmieni się nie tylko sztab trenerski, ale również skład zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki