Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: migawki w dół, mandaty w górę

Monika Pawlak
Krzysztof Szymczak
Pasażerowie MPK korzystający z najpopularniejszych migawek będą jeździć taniej - to już pewne. Wszystko wskazuje na to, że migawka imienna na wszystkie linie w niższych cenach będzie w sprzedaży jeszcze przed wakacjami. Nie ma wątpliwości, że radni proponowane przez władze miasta zmiany uchwalą.

- To świetny pomysł - mówi Tomasz Kacprzak, szef Rady Miejskiej. - Trzeba zachęcać łodzian do korzystania z komunikacji miejskiej, a nie ma lepszej zachęty niż niska cena migawki.
Piotr Adamczyk, radny PiS, uważa, że każda obniżka to gest w stronę mieszkańców i na pewno zagłosuje "za". Choć zastrzega, że miasto powinno obniżyć również ceny innych migawek.
- Benzyna zdrożała, więc komunikacja miejska powinna być w miarę tania, by była alternatywą dla prywatnych samochodów - mówi Piotr Adamczyk.

A SLD? Trudno oczekiwać, by było przeciw, skoro Dariusz Joński, kiedy po referendum był wiceprezydentem miasta, sam zapowiadał obniżenie cen migawek. Tyle że wtedy na zapowiedziach się skończyło.

Łodzianie są z propozycji zadowoleni, choć podkreślają, że obniżka jest niewielka.

- Opiekuję się wnukami do których dojeżdżam, latem jeździmy z mężem na działkę, migawka wypada nam dużo taniej niż pojedyncze bilety - mówi Wiesława Janowska, emerytka. - Niby to tylko osiem złotych mniej, ale mąż policzył, że rocznie bedą to spore oszczędności. Bo w portfelach emerytów każda złotówka jest ważna.

Agnieszka, studenta Uniwersytetu Łódzkiego, uważa, że obniżka powinna być większa. O ile?
- Dziesięć złotych to już byłoby coś. Ale nie ma co grymasić, zawsze mogli nam zafundować podwyżkę - mówi.

A jaki jest powód obniżki cen? Prezydent Hanna Zdanowska spełnia w ten sposób swoją obietnicę z kampanii wyborczej. Obniżka ma też przekonać łodzian do kupowania biletów.

- Tańsza migawka powinna być sporą zachętą - mówi Aleksandra Kaczorowska z Zarządu Dróg i Transportu.

W Łodzi od od sześciu lat nie zmieniały się ceny biletów MPK. Ale - co podkreślał Władysław Skwarka, radny SLD - mimo nie zmienionych cen ich sprzedaż systematycznie spada. W 2010 roku miasto miało zarobić na biletach 124 mln zł, a do budżetu wpłynęło z tego tytułu tylko 116 mln zł. W tym roku sprzedaż ma dać 130 mln zł a obniżka cen migawek ma pomóc w realizacji tego planu.

Dla porównania w Krakowie wpływy ze sprzedaży biletów są aż o 100 mln zł wyższe, a już zapowiedziano tam podwyżkę cen biletów jednorazowych o 40 gr. Powód? Drożejąca benzyna, wyższe podatki oraz inwestycje w komuniakcję miejską, które maisto musi sfinansować. Warszawa zapowiedziała, że bilet jednorazowy zdrożeje o 100 proc. - z 2,80 zł do 5,60 zł jeśli radni zgodzą się na tak wysoki wzrost cen.

- W Łodzi na podwyżki cen biletów jednorazowych się nie zgodzimy, chyba że miasto zaproponuje bilet na jeden przejazd tańszy od biletu czasowego - mówi Tomasz Kacprzak, szef Rady Miejskiej.
Aleksandra Kaczorowska mówi, że na razie o zmianie taryf biletów jednorazowych nie ma mowy, ale dodaje, że prace nad projektem trwają. Zatem co jeszcze się zmieni? Opłaty za jazdę bez biletu.

Projekt nie jest jeszcze gotowy. Jeden z pomysłów zakłada, że mandat dla gapowicza zdrożeje ze 100 do 200 zł. Ale jeśli ukarany zapłaci go w ciągu 7 dni wówczas jazda na gapę będzie go kosztowała 70 zł. Po miesiącu będzie miał jeszcze 50 proc. zniżki czyli zapłaci 100 zł, po 90 dniach od ukarania - ulga wyniesie tylko 35 proc.

Te zmiany mają podnieść ściągalność nałożonych na gapowiczów kar. W 2010 r. zamiast planowanych około 3 mln budżet Łodzi zyskał ledwie 868 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki