Rozciągnięte przedsięwzięcie podzielono na części. Pierwsza, nadmiernie pompatyczna, służyła podkreśleniu wizji ESK kreowanej przez Wrocław i przedstawieniu idei programu podzielonego na osiem dziedzin, którymi opiekuje się ośmiu kuratorów: opera - Ewa Michnik, teatr - Jarosław Fret, muzyka - Agnieszka Franków-Żelazny, sztuki wizualne - Michał Bieniek, film- Roman Gutek, literatura - Irek Grin, performance - Chris Baldwin, architektura - Zbigniew Maćków. Prezentacjom towarzyszył zaskakująco niespójny i pozbawiony przewodniej myśli program artystyczny, pełen nieudanych, źle dobranych zestawień wykonawców (np. Natalia Sikora i Sambor Dudziński w piosence "Życie to nie teatr") i artystów tego wieczoru nie wykorzystanych należycie (Jaromir Nohavica). Choć ze sceny ciągle mówiono o wrocławskiej energii, nie czuło jej się ze sceny, a na pewno nie wśród widowni. Całość ratowała nienaganna dykcja Andrzeja Seweryna. W drugiej części wystąpił mocno nagłośniony tenor Andrea Bocelli z zestawem żeńskich głosów pomocniczych i polskim akcentem (Olga Szomańska). Możliwości wokalisty są jakie są, ale nie da się ukryć, że wzbudza on sympatię, a śpiewając same przeboje, z wyczekiwanym "Time To Say Goodbye", nawet entuzjazm stadionowej publiczności. I czasem też po prostu o to chodzi.
Znacznie ciekawiej niż sama inauguracja prezentuje się wrocławski program kulturalnego przewodnictwa Europie. Już rozpoczęte w miniony weekend przedsięwzięcie "Mosty", przedstawiane jako największy w Polsce performance, w którym artyści wzięli w posiadanie 27 mostów miasta, przygotowując na nich instalacje, pokazało główny koncept wrocławskich działań. Szeroko, obficie, ludycznie, ale nie prostacko, z w miarę równorzędnym uruchomieniem wielu dziedzin artystycznej aktywności oraz jak najliczniejszym udziałem mieszkańców miasta i zdecydowanym wsparciem lokalnych środowisk twórczych i animatorów kultury. To patrzenie znacznie przekraczające terytorium Wrocławia, także w znaczeniu doraźnych potrzeb politycznych i społecznych. Stąd podzielenie inicjatyw na cztery sceny: Wrocławia, Dolnego Śląska, ogólnopolską oraz europejską i światową. A przy tym wszystkim dostrzeganie tych, których droga do kultury jest utrudniona.
- W każdym mieście, również we Wrocławiu, żyją ludzie, którzy z uczestnictwa w kulturze są wykluczeni, których wykluczenie utrwala się, bądź też częstokroć wykluczają się sami. Tym osobom: niepełnosprawnym, niezamożnym rodzinom, tzw. trudnej młodzieży poświęcamy w naszym myśleniu o trwałej przemianie niesionej przez rok 2016 najwięcej miejsca - podkreślał Jarosław Fret, przewodniczący Rady Kuratorów ESK WRO.
Zaplanowane na cały rok działania mają sprawiać wrażenie nieustannego twórczego fermentu i "wrzenia" miasta. Mogą być nieco zawiedzeni ci, którzy oczekują spektakularnych wydarzeń, ale podkreślmy, że w 2016 roku we Wrocławiu odbędzie się gala Europejskich Nagród Filmowych (która zgromadzi czołówkę nie tylko europejskiej kinematografii), rozpocznie kadencja Światowej Stolicy Książki Unesco, zagrają David Gilmour z zespołu Pink Floyd, na stadionie odbędzie się wielkie widowisko operowe "Hiszpańska noc z Carmen - Zarzuela Show", które ma reżyserować łodzianin Waldemar Zawodziński. Wrocław wzbogacił się też o imponujące, choć kosztowne w utrzymaniu Narodowe Forum Muzyki (gala otwarcia 4 września). Już zaplanowane są tam koncerty z udziałem m.in. Zubina Mehty, Lang Langa, National Symphony Orchestra z Waszyngtonu, Wyntona Marsalisa, Diane Reeves. Istotniejszym zdaje się wielopasmowe działanie, budujące znaczenie kultury z kompilacji tysiąca zaplanowanych zdarzeń, wsparte pielęgnacją imprez odbywających się w mieście od lat i skuteczną promocją.
W tym kontekście jeszcze wyraźniej widać, że Łódź nie przegrała wyścigu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, w którym wzięliśmy udział, gorszym programem. Bo, sięgając do oferty Wrocławia, i my mamy historię "niezwykłą, tragiczną i ciekawą". I my proponowaliśmy metamorfozę miasta przez kulturę (choć mówieniem o rewitalizacji społecznej zajęliśmy się zbyt późno), i my nieśliśmy mnóstwo haseł o kreatywnym społeczeństwie, innowacjach i różnorodności. I wiele punktów wrocławskiego programu można spokojnie porównać z podobnymi proponowanymi przez Łódź. Abstrahując od pojawiających się spiskowo-politycznych teorii, istota tkwi w różnicach. A zatem długofalowych celach, a nie jednorazowej awanturze towarzyskiej, konsekwentnym od lat budowaniu marki miasta kultury (nawet jeżeli w szczegółach tak nie jest), miast rzucaniu się od czasu do czasu na kulturalne eventy bez ładu i składu, praca drużynowa a nie pojedynczych osób. Znaczące może być więc to, że Łódź (poprzez Łódź Art Center), razem z Lublinem, Katowicami i Gdańskiem została zaproszona przez Wrocław do koalicji miast, które w ramach ESK przedstawią projekty ukazujące własną, unikatową kulturę i jej wartości. Jeżeli będziemy chcieli, to wyniknie z tego dla nas więcej, niż nam się wydaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?