Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezkrwawe łowy w Stalingradzie. Poznaj pasjonatów strzelania z wiatrówki [ZDJĘCIA]

Michał Meksa
Z odległości kilkunastu czy kilkudziesięciu metrów są w stanie trafić w cel wielkości jednogroszówki. Strzelają do królików i... dinozaurów. Pneumatyczne strzelectwo terenowe to mało znana dyscyplina, w której wicemistrzem świata jest łodzianin.

Historia tego sportu narodziła się w Anglii. Wielu farmerów ma tam problemy np. z królikami, szarymi wiewiórkami czy gołębiami. - Te zwierzęta uważane są powszechnie za niszczące plony szkodniki - tłumaczy Witold Bojanowski z Łódzkiej Grupy Strzeleckiej "Orzeł", wicemistrz świata w tej dyscyplinie z 2014 roku. - Każdy obywatel może wziąć wiatrówkę, iść do właściciela ziemi i powiedzieć, że chce mu pomóc w walce z nimi.

Ludzie szybko doszli do wniosku, że dobrze byłoby potrenować, tak by nie zadawać zwierzętom niepotrzebnego bólu.

- Stąd najważniejsza zasada panująca w naszym sporcie: jeden cel, jeden strzał - mówi pan Witold. - Do jednego celu strzelamy tylko raz.

Tak powstało pneumatyczne strzelectwo terenowe. Rolę zwierząt odgrywają w nim figurki, wycięte z metalu. Najczęściej mają kształty królików czy wiewiórek. Bywa jednak, że przy wykonywaniu celów ich twórcy wykazują się większą fantazją. Trafiają się kształty słoni, a nawet... dinozaurów.

- Wewnątrz figurki znajduje się otwór- wyjaśnia Witold Bojanowski. - To dziurka, która ma rozmiary od 15 do 40 mm. Ta dolna granica to rozmiar jednogroszówki. Gdy trafi się w otwór, działa mechanizm zapadkowy i figurka się przewraca.

W HFT (od ang. hunter field target), czyli uprawianej przez pana Witolda najbardziej zbliżonej do prawdziwego myślistwa dyscyplinie pneumatycznego strzelectwa terenowego, do figurek strzela się z odległości od 7,5 do 41 metrów. Za trafienie w dziurkę i przewrócenie figurki strzelec otrzymuje dwa punkty. Za trafienie w figurkę bez jej przewrócenia sędziowie przyznają jeden punkt.

Tak wyglądają zawody w pneumatycznym strzelectwie terenowym. Figurki rozmieszczone są w taki sposób, że bez odpowiedniego doświadczenia niełatwo w nie trafić. Na filmie - Mistrzostwa świata w Portugalii w 2012 r.

- Okazało się, że samo strzelectwo i rywalizacja dla wielu ludzi są o wiele bardziej fascynujące niż faktyczne zabijanie królików czy wiewiórek - opowiada łodzianin. - W Polsce polowanie z wiatrówką jest oczywiście zabronione. Ale nawet w Anglii są zawodnicy, którzy na nic nie polują, ale przyjeżdżają na zawody i czynnie uprawiają ten sport.

Witold Bojanowski przygodę ze strzelectwem zaczął wcześnie. W wieku dziewięciu lat zaoszczędził pieniądze na pierwszą wiatrówkę. Wspomina, jak z kolegami z podwórka próbował strzelać z odległości kilku metrów do pudełka od zapałek. Gdy był dorosły, zaczął strzelać z broni palnej. Szybko jednak wrócił do broni pneumatycznej.

- Zadecydowała nuda - przyznaje. - Ile razy można strzelać do tej samej tarczy? Tymczasem każde zawody pneumatycznego strzelectwa terenowego to nowe wyzwania dla uczestników: organizatorzy imprez zawsze próbują znaleźć atrakcyjny teren.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

W Krakowie zawody organizowane są np. na skałach wspinaczkowych. Z kolei łodzianie znani są w kraju z organizacji zawodów w ruinach. Przeważnie wykorzystują do tego tereny poindustrialne, których pełno w regionie. Na wyobraźnię działa już sama ich nazwa: Operacja Stalingrad. W tym roku impreza odbyła się w Moszczenicy - w ruinach, które pozostały po tamtejszych zakładach przemysłu bawełnianego.

Trailer "Operacji Stalingrad"

Gdy pan Witold ponownie zainteresował się strzelaniem z broni pneumatycznej, zorientował się, że w Łodzi są inni pasjonaci tego sportu. W internecie znalazł Łódzką Grupę Strzelecką "Orzeł" - grupę ludzi w różnym wieku, rozmaitych zawodów, połączonych wspólnym hobby.

- Najmłodszy strzelec w łódzkiej grupie ma dziewięć lat, zaś najstarszy 70 - mówi. - Strzelają z nami przedstawiciele różnych zawodów i grup społecznych: jest wśród nas inżynier, budowlaniec czy informatyk, pracujący jako opiekun młodzieży.

Łodzianin osiągał dobre wyniki na ogólnopolskich zawodach, trafił do reprezentacji Polski, został nawet kapitanem kadry. Zaczęły się wyjazdy na turnieje międzynarodowe. W 2014 roku wywalczył na zwodach, odbywających się w Anglii, tytuł wicemistrza świata. W klasyfikacji drużynowej zespół, któremu przewodził, również wywalczył srebro. W kadrze, poza Witoldem Bojanowskim, jest jeszcze jeden członek łódzkiej grupy - Tomasz Budzki, który również osiąga znakomite wyniki.

Witold Bojanowski zawodowo zajmuje się rachunkowością. Specyfika jego pracy polega na tym, że zazwyczaj od poniedziałku do piątku jeździ po kraju. Spotkania grupy i zawody odbywają się w weekendy. Bywa więc tak, że przyjeżdża po całym tygodniu do domu, pakuje wiatrówkę i wyjeżdża na imprezę strzelecką.

W wyjazdach zaczął towarzyszyć mu syn - Szymon. To dość częste wśród pasjonatów tej dyscypliny. Wszystko po to, by uniknąć problemów w domu.

- Jak się jedzie gdzieś z dzieckiem, to nie ma kłopotów, gdy jedzie się samemu, to zaraz się zaczyna... - śmieje się pan Witold. - Dlatego ci, którzy wciągnęli się w ten sport, często jeżdżą ze swoimi pociechami.

Szybko okazało się, że Szymon odziedziczył talent po tacie i również jest dobrym strzelcem. Wspólnie jeżdżą na mistrzostwa świata. Syn, tak jak i ojciec, zajmuje wysokie lokaty.

- W tym roku po raz ostatni mógł startować jako junior i... zwyciężył - mówi z dumą łodzianin.
Choć kupno dobrej wiatrówki to niemały wydatek - dobry sprzęt kosztuje w granicach dwóch - trzech tysięcy złotych - sił w tej dyscyplinie spróbować można bez ponoszenia dużych kosztów.

- Wystarczy przyjechać na organizowane przez nas zawody - mówi Witold Bojanowski. - Umieszczamy początkującego w grupie z doświadczonymi strzelcami i tam robi wszystko na ich sprzęcie i pod ich nadzorem. Wtedy można najłatwiej stwierdzić, czy ma się talent strzelecki, czy też nie.

Najbliższe zawody odbędą się już w najbliższą niedzielę w Łaskowicach. Szczegóły imprezy znaleźć można na Facebookowym profilu grupy: facebook.com/LGSOrzel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki