Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok wygra wyścig po Michała Maka?

Paweł Hochstim
Michał Mak prawdopodobnie zostanie piłkarzem szykującej się do gry w eliminacjach Ligi Europy Jagiellonii Białystok.
Michał Mak prawdopodobnie zostanie piłkarzem szykującej się do gry w eliminacjach Ligi Europy Jagiellonii Białystok. Polska Press/archiwum
Jeszcze w tym tygodniu Michał Mak powinien zostać piłkarzem szykującej się do gry w eliminacjach Ligi Europy Jagiellonii Białystok.

To ostatnia okazja, by PGE GKS Bełchatów nie musiał oddać go za darmo, bo piłkarzowi za pół roku wygaśnie kontrakt. Za to już wczoraj bełchatowski klub stracił Pawła Baranowskiego.

Michał Mak, podobnie jak jego brat Mateusz, uchodzi za jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia. Ostatni sezon miał jednak bardzo przeciętny. Być może piłkarz był już zmęczony grą w Bełchatowie, bo od dłuższego czasu dawał sygnały, że chciałby zmienić pracodawcę. Mimo słabszej gry w rundzie wiosennej, Mak nie narzeka na brak zainteresowania ze strony innych klubów.

O jego sprowadzeniu głośno mówili m.in. w Wiśle Kraków, Lechii Gdańsk i Pogoni Szczecin, ale dziś wygląda na to, że 23-letni piłkarz przejdzie do Jagiellonii. Białostocki klub w ostatnim czasie za blisko trzy miliony złotych sprzedał do Legii Warszawa Michała Pazdana i ma pieniądze na wzmocnienia. Z kolei bełchatowianie potrzebują pieniędzy, więc porozumienie jest bardzo prawdopodobne.

Wczoraj z drużyną pożegnał się Paweł Baranowski, który po spadku nie zdecydował się na przedłużenie kontraktu z PGE GKS i będzie szukał sobie nowego klubu. W najbliższych dniach takich pożegnań z pewnością będzie więcej, bo klub na pewno opuści jeszcze kilku zawodników, którzy też nie chcą grać w 1. lidze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki