Powodem takiej sytuacji ma być m.in. skrócenie przez MPK Łódź czasów dotarcia tramwajów do krańcówki i utrata części premii przez niedostosowanie prędkości do ograniczeń. Jak czytamy w komunikatach wywieszonych na kilku przystankach:
"(...) Prezesowi nie podoba się ilość kolizji, w których uczestniczą pojazdy MPK i nie ma to dla niech znaczenia z czyjej winy doszło do zdarzenia. Zmniejszymy ryzyko zaistnienia takich sytuacji, przestrzegając bezwzględnie wszystkich przepisów ruchu drogowego i wewnętrznego regulaminu MPK. Zmniejszymy znacząco prędkość poruszania się (...). Bezwzględnie zatrzymujmy się przed każdym przejściem dla pieszych, jeśli w jego obrębie znajduje się jakaś osoba. To ostania szansa na uregulowanie rozkładów jazdy (...). Dlatego od 6 lipca aż do skutku przestrzegajmy ich (przepisów ruchu drogowego red.) i wspólnie sparaliżujmy ruch tramwajowy w mieście. (...) Może ktoś wreszcie urealni rozkłady jazdy do panujących przepisów ruchu drogowego i wewnętrznych spółki. Walczymy o należny nam szacunek i godne warunki do wykonywania naszej odpowiedzialnej pracy!"
Teraz motorniczowie muszą o wyznaczonej porze dojechać do krańcówki, bez opóźnień, stosując się do ustalonych ograniczeń prędkości. W niektórych miejscach to nawet 10 km/h. Bardzo często dojazd o czasie nie jest możliwy, głównie przez remonty, których w Łodzi jest coraz więcej. Sytuację utrudniają też tzw. mijanki.
- Problem polega na tym, że anonimowa grupa pracowników nie wykorzystuje normalnych dróg komunikacji, np. poprzez swoich przedstawicieli w jednym z siedmiu związków zawodowych. Nikt też nie zgłaszał takich problemów bezpośrednio do kierownictwa firmy. Zależy nam na tym, aby rozwiązywać problemy naszych pracowników - mówi Sebastian Grochala, rzecznik łódzkiego MPK.
Gdy na jednym odcinku motorniczy jedzie zgodnie z ograniczeniem, na kolejnym musi już przyspieszyć, by dojechać na czas. Problem jest jednak o wiele poważniejszy, bo gdy motorniczy przekroczy prędkość, traci część swojej premii. Jak powiedzieli nam motorniczowie, którzy chcą zachować anonimowość, pracownicy nadzoru ruchu w MPK Łódź często mierzą fotoradarem prędkość tramwajów.
Zdaniem motorniczych, z którymi rozmawialiśmy do "strajku" przystąpiło 60 procent z wszystkich motorniczych łódzkiego MPK. Łódzki przewoźnik twierdzi, że w ten specyficzny sposób protestuje co najwyżej kilku motorniczych.
- Żaden z naszych pracowników nie został ukarany za opóźnienia wynikające z korków, czy innych sytuacji losowych - podkreśla Sebastian Grochala. - Faktycznie kary, w postaci obniżenia premii, stosowane są w przypadku przekroczeń prędkości lub zbyt wczesnego odjazdu z przystanku - dodaje rzecznik MPK Łódź.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?