Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woda to wielki żywioł, zgubny może okazać się brak pokory i alkohol

Anna Gronczewska
Wakacje dopiero się rozpoczęły, a już woda zabiera kolejne ofiary. W miniony weekend w całym kraju utonęło czterdzieści jeden osób
Wakacje dopiero się rozpoczęły, a już woda zabiera kolejne ofiary. W miniony weekend w całym kraju utonęło czterdzieści jeden osób Marzena Bugala
Miniony weekend był najtragiczniejszy pod względem utonięć w tym roku. Pod wodą zginęło aż 41 osób, więcej niż na drogach. Warto o tym pamiętać, bo mamy dopiero początek wakacji, a dziś zaczyna się kolejny weekend.

Przez kilka dni Polska żyła poszukiwaniami 12-letniej Weroniki i 13-letnia Natalii ze wsi Kobylnica koło Garwolina na Mazowszu. Dziewczynki przez cały dzień pracowały w polu. Dzień był gorący, więc pod wieczór poszły ochłodzić się do przepływającej przez ich wieś Wisły. Towarzyszyło im troje rówieśników. Dzieci zobaczyły na rzece wyspę, która pojawiła się, gdy opadły wody Wisły. Nowe miejsce bardzo je zaciekawiło. Postanowiły się tam przedostać. Tym bardziej że wydawało się, że tego lata Wisła jest wyjątkowo płytka, a więc bezpieczna.

Wyspa znajdowała się prawie dziesięć metrów od brzegu. Dzieci bez problemu dopłynęły do niej. Problemy pojawiły się, gdy postanowiły wrócić na brzeg. Silny prąd zaczął je wciągać pod wodę. Dwóm chłopcom i dziewczynce udało się dostać na brzeg. Weronika i Natalia zostały pod wodą...

Rozpoczęto poszukiwania dziewczynek. Ciało Natalii znaleziono w niedzielę niedaleko miejsca, w którym weszła do rzeki. Zwłoki Weroniki odnaleźli wędkarze koło elektrowni Kozienice.

W tę samą niedzielę na śląskim zbiorniku wodnym Pogoria IV utonęła siedmioletnia dziewczynka z Katowic. Nad wodę przyjechała razem z siostrą bliźniaczką, mamą i jej partnerem. Jak ustaliła policja, dziecko zniknęło z oczu matce na około dwadzieścia minut. Jego ciało w wodzie zauważył jeden z kąpiących się. Dziewczynkę reanimowano przez pół godziny. Niestety, nie udało się jej uratować.

Zabójczy upał i woda, która nie zdążyła się nagrzać

Wakacje dopiero się rozpoczęły, a woda już zabiera kolejne ofiary. W miniony weekend w całym kraju utonęło czterdzieści jeden osób! Tak tragicznych dni dawno nie było. Dla porównania w ubiegłym roku od 1 do 22 lipca życie w wodzie straciło 77 osób. A przez cały 2014 rok utonęło 646 Polaków, w tym 59 kobiet. Ze statystyk policyjnych wynika, że aż 268 osób, które straciły życie w wodzie, ukończyło 50 lat, a 157 kąpało się pod wpływem alkoholu.

- Ponad czterdzieści utonięć w czasie tylko jednego weekendu robi wrażenie - mówi Maciej Wiaderek, łódzki ratownik, z portalu naszwopr.pl. - Na pewno na to, co się wydarzyło, wpływ miały upały. Weekend był wyjątkowo ciepły. W wielu przypadkach przyczyną było nagłe zetknięcie z zimną wodą. Mimo że mieliśmy upał, woda była zimna. Nie nagrzała się przez dwa czy trzy dni.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Ludzie, którzy wchodzili do niej z nagrzanej plaży, doznawali szoku termicznego. Do tego jeszcze dochodził pewnie alkohol. A wystarczyło wypić nawet niewielką ilość. Poza tym nie żyjemy w klimacie, gdzie takie upały występują często. Po alkoholu pojawia się często brawura, co przy zetknięciu z wodą może przynieść tragiczne skutki.

Na północy Łodzi, w Arturówku, znajduje się najpopularniejsze w mieście naturalne kąpielisko. Stanowi część Lasu Łagiewnickiego. Trzy stawy w Arturówku mają 8,5 hektara powierzchni i powstały u źródeł Bzury. Przy jednym z nich znajduje się przystań z wypożyczalnią kajaków, łódek i rowerów. Przy drugim jest kąpielisko z piaszczystą plażą. Trzeci najmniejszy staw, od strony ulicy Wycieczkowej, zbudowany został na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Kiedyś było tam kąpielisko i wyspa. Po którymś remoncie wyspę zlikwidowano, kąpielisko też. W Arturówku wielu łodzian spędza urlop, przychodzi odpocząć w weekendy.

- Mieszkam w okolicach ulicy Inflanckiej, więc gdy tylko nie pada, idę na spacer do Arturówka - mówi 70-letni Kazimierz Kolec, emerytowany kierowca. - Sam się nie kąpię, ale lubię usiąść w cieniu i popatrzeć na kąpiących się... Przyznam, że jestem czasem przerażony tym, co ludzie potrafią robić nad wodą. Nieraz widzę, że piją piwo, a za chwilę wchodzą do wody. No i nie rozumiem, dlaczego rodzice pozwalają przychodzić tu samym dzieciom, które mają osiem - dziesięć lat. Co prawda plaża jest strzeżona, ale dzieci to dzieci. Nigdy nie wiadomo, co im przyjedzie do głowy...

Choć stawy w Arturówku nie wyglądają groźnie, pochłonęły niejedną ofiarę. Jedna straciła tu życie właśnie w miniony weekend. Do tragedii doszło w nocy z piątku na sobotę. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, nad stawem biesiadowało dziewięciu młodych mężczyzn. Podobno spotkali się na wieczorze kawalerskim jednego z nich. Wiadomo, że przy takich okazjach nie brakuje alkoholu.

W pewnym momencie młodzi ludzie postanowili się wykąpać. Po chwili zauważyli, że brakuje jednego kolegi. Zaczęli go szukać, zgłosili jego zaginięcie. Ale nagle zobaczyli unoszące się na wodzie ciało. Przerażeni wyciągnęli kolegę na brzeg i zaczęli reanimację. Nie pomogła. Przybyli na miejsce ratownicy stwierdzili zgon. Mężczyzna miał 26 lat i pochodził z Kielc. Wiadomo, że koledzy, z którymi wszedł do stawu, byli pod wpływem alkoholu.

W ten sam weekend na zbiorniku Bugaj koło Piotrkowa Trybunalskiego utonął 55-letni mężczyzna. Jak wynika z ustaleń policji, przyjechał nad wodę razem ze znajomymi i w ich towarzystwie wypoczywał. Też podobno pili alkohol.

Niemal w tym samym czasie doszło do tragedii w Chociszewie w gminie Żelechinek, niedaleko Tomaszowa Mazowieckiego. W niedzielę 32-letni mieszkaniec gminy Budziszewice nad zbiornikiem w Chociszewie spotkał trzech kolegów. Usiedli nad wodą, biesiadowali. Potem koledzy mężczyzny przyznali policji, że ich kumpel był już mocno wstawiony, gdy wchodził do wody. - Chcieliśmy go powstrzymać, tym bardziej że w tym miejscu nie można było się kąpać - opowiadali. - On jednak stwierdził, że musi się ochłodzić i wszedł do wody.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Po pewnym czasie koledzy zauważyli, że 32-latka nie widać na powierzchni wody. Myśleli, że wyszedł gdzieś na brzeg. Zaczęli go szukać. Ale kolegi nigdzie nie było. Wtedy się przerazili. Zawiadomili policję. Na miejsce przybyli też płetwonurkowie, którzy wyciągnęli z wody ciało mężczyzny.

- Boję się, że w te wakacje padnie niechlubny rekord, jeśli chodzi o liczbę utonięć - mówi Maciej Wiaderek. I dodaje, że powodem tego nie musi być tylko lekkomyślność kąpiących się.

- Brakuje ratowników, a ci, którzy teraz przychodzą do pracy, są słabo wyszkoleni - dodaje Maciej Wiaderek. - Weterani, którzy mają duże doświadczenie, szukają pracy gdzie indziej.

Rzeki są zdradzieckie, każdego dnia dno jest inne

Do tragedii doszło jednak jeszcze przed wakacjami. W połowie maja 13-letni chłopiec z miejscowości Mystkowice koło Łowicza wyjechał na przejażdżkę rowerową. Był piątek po południu. Gdy długo nie wracał do domu, rodzice zgłosili zaginięcie. Policja i strażacy rozpoczęli poszukiwania chłopca. Jego ciało znaleźli koło jazu na niewielkiej rzece Bobrówka.

Miesiąc później woda pochłonęła kolejną ofiarę. 35-letni łodzianin utonął na dzikim kąpielisku na zbiorniku Patyki, w miejscowości Łobudzice w gminie Zelów. Nad wodę przyszedł z rodziną. Leżeli na plaży, 35-latek stwierdził, że pójdzie popływać. Ale w pewnym momencie mężczyzna zniknął. Rodzina wezwała pomoc. Rozpoczęto poszukiwania. Na miejsce przyjechali między innymi nurkowie z Piotrkowa Trybunalskiego. Niestety, mimo reanimacji nie udało się uratować mężczyzny. Podobno wcześniej wiele razy pływał na tym niestrzeżonym kąpielisku...

Maciej Wiaderek zauważa, że jednym z grzechów Polaków jest kąpanie się na niestrzeżonych kąpieliskach nad rzeką, jeziorem, morzem. - Wiele osób korzysta z takich kąpielisk bo tam czują się swobodnie, mogą robić, co chcą, nikt nie zwraca im uwagi - dodaje ratownik. - Zapominają jednak, że woda jest jednym z żywiołów, a z nim nie ma żartów.

Ratownicy jednak przestrzegają, że jednym z największych wrogów kąpiących się jest alkohol. Po nim wzrasta odwaga, brawura. Nie brakuje chętnych do przepłynięcia rzeki czy jeziora wpław czy też nocnych kąpieli w morzu.

- Rzeki i jeziora zawsze stanowią niebezpieczeństwo dla kąpiących się - zauważa ratownik wodny. - W rzekach są miejsca, które jednego dnia są płytkie, wydają się bezpieczne, następnego dnia pojawiają się w tych miejscach głębie, które stanowią dla kąpiących się śmiertelną pułapkę.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Maciej Wiaderek przez lata swej pracy jako ratownik spotkał się z wieloma przykładami ludzkiej bezmyślności. - Chyba nigdy nie zapomnę grupy młodych mężczyzn, w wieku 20 - 25 lat - opowiada. - Wypoczywali nad rzeką i urządzili sobie na jej brzegu taką skocznię, skakali z niej do rzeki. Nie pomagały ostrzeżenia. W końcu jeden z nich skoczył i nie wypłynął. Złamał kręgosłup. Do dziś jeździ na wózku inwalidzkim.

Dziś to wiem: wchodząc do wody, muszę mieć pokorę

O tym, jak niebezpieczna może być woda, przekonał się jeden z łodzian. 55-letni Wiktor Nowicki kilka lat temu wybrał się z grupą znajomych na spływ kajakowy. Płynęli rzeką Drwęcą. Wiktor uchodził za dobrego pływaka, więc nie założył nawet kamizelki ratunkowej. Kajakiem płynął sam. - W pewnym momencie zauważyłem na rzece niewielki uskok - wspomina tamto wydarzenie. - Pomyślałem, że bez problemów tamtędy przepłynę. Niestety, kajak się wywrócił.

Wiktor uchodzi za człowieka, któremu nieraz przytrafiają się dziwne sytuacje. Część jego znajomych była wtedy na brzegu. Gdy zobaczyli jego wywrotkę, zaczęli się... śmiać. On jednak wiedział, że nie ma żartów. Zaczął krzyczeć, że potrzebuje pomocy. Dopiero wtedy ruszył w jego stronę pierwszy kajak. - Ledwo mnie uratowano - dodaje. - Myślę, że żegnałem się już z życiem. Od tej pory wiem, że z wodą nie ma żartów. Wcześniej uważałem, że tak dobrze pływam, że nic mi się nie stanie.

Po tym wydarzeniu nabrał pokory. Wie też, że nigdy nie wsiądzie do kajaku lub łódki bez kamizelki ratunkowej.

Autopromocja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki