Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Radwańska o krok od finału Wielkiego Szlema

Anna Gronczewska
Agnieszka Radwańska urodziła się w Krakowie, ale tenisową karierę zaczęła w Niemczech, gdzie mieszkała z rodzicami. Do Polski wróciła, gdy miała sześć lat
Agnieszka Radwańska urodziła się w Krakowie, ale tenisową karierę zaczęła w Niemczech, gdzie mieszkała z rodzicami. Do Polski wróciła, gdy miała sześć lat Roman Kaźmierczak/Presschicago
Jest najwybitniejszą polską tenisistką, choć w półfinale Wimbledonu przegrała z Hiszpanką Garbine Muguruzą.

Agnieszka Radwańska w tenisa zaczęła grać, gdy miała pięć lat. Na kort zaprowadził ją ojciec Robert Radwański, który sam był tenisistą krakowskiego Nadwiślanina. A potem został pierwszym trenerem swoich córek - Agnieszki i rok młodszej Urszuli. Agnieszka pierwsze lata życia spędziła w Niemczech, gdzie ojciec był trenerem w jednym z klubów. Tam wygrała pierwszy dziecięcy turniej, gdy miała sześć lat. Wtedy wróciła też do Polski.

Duży wkład w sukcesy Agnieszki miał jej zmarły dwa lata temu dziadek Władysław Radwański. Sam był wielkim miłośnikiem sportu. Grał w hokeja, a potem został trenerem hokejowej drużyny Cracovii. A w końcu zakochał się w tenisie. Podobno sprzedawał obrazy ze swej kolekcji, by Agnieszka i jej siostra mogły wyjechać na kolejny turniej.

Wnuczka zaczęła odnosić kolejne sukcesy. W 2004 roku wygrała Tomaszewski Cup by Microsoft w singlu i w deblu w parze z Urszulą. W 2005 roku zwyciężyła w juniorskim Wimbledonie, a po roku okazała się najlepszą juniorką French Open. Potem przyszły sukcesy w seniorskim tenisie. W 2012 roku zagrała w finale Wimbledonu i zajmowała drugie miejsce w rankingu WTA, czyli była drugą tenisistką świata. Dziś ma na koncie wygrane w 14 turniejach WTA.

- Wiedziałam, że będą dobrze grały w tenisa, ale takich sukcesów się nie spodziewałam - mówi mama Agnieszki, Marta Radwańska. Twierdzi, że jej córki mają zupełnie inne charaktery. - Isia jest spokojna i pedantyczna. U siebie w pokoju ma wszystko poukładane. Ula jest bardziej nerwowa, choć ostatnio wydoroślała i zmieniła się na lepsze. W pokoju nie zawsze ma porządek. Bywa bałaganiarą. Obie są pracowite, a trening to dla nich świętość. Mają to we krwi. Trenują nawet wtedy, gdy są chore. Aga niespecjalnie interesuje się kuchnią, choć ostatnio obie zrobiły pyszne tiramisu, którym mnie poczęstowały. Urszula polubiła gotowanie. Widać, że ją to cieszy, interesuje. Zaprosiła mnie ostatnio na obiad - przygotowała risotto z kurczakiem i warzywami. Upiekła też ciasto bananowe. Innym razem podała łososia z sosem whisky Jack Daniels. Pomyśleć, że kilka lat temu dzwoniła do mnie, by zapytać, jak się gotuje makaron. W kuchni więc mają podział ról: Ula gotuje, Isia sprząta.

Ale to starsza córka osiąga większe sukcesy. Agnieszka Radwańska jest jednym z najbardziej znanych, ale też najbogatszych polskich sportowców. Oblicza się, że tylko w ubiegłym roku zarobiła na korcie ponad 2,7 mln dolarów. To i tak około 400 tysięcy dolarów mniej niż rok wcześniej. Do tego jeszcze dochodzą wpływy z reklam. Agnieszka jest na przykład twarzą firmy Amica.
- Nie sprawdzam konta bankowego codziennie, natomiast wiem na pewno, że każdy grosz wybiegałam - mówiła w wywiadzie dla "Newsweeka". - Stosunkowo niedawno zaczęłam zarabiać wielkie pieniądze, ale pracuję na nie od piątego roku życia.
Oblicza się, że w czasie dotychczasowej kariery zarobiła ponad 17,5 miliona dolarów.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Uchodzi za kolekcjonerkę torebek. Najlepiej lubi te wyprodukowane przez Louisa Vuittona. Jak sama wyjaśnia, kupuje je sobie w nagrodę, gdy wygrywa turniej.

- Nie wydaję kroci na ciuchy, choć mogłabym - zapewniała w wywiadzie dla "Gali". - Czasem zdarza mi się kupować firmówki. Torebka Louis Vuitton czy buty Louboutina trochę kosztują, a mam kilka takich par. Jednak ubrania kupuję z przeceny, przede wszystkim w Ameryce, w firmowych outletach. Tam można kupić rzeczy światowych kreatorów mody w śmiesznych cenach - po 20 - 30 dol. W Polsce za taki sam sweterek musiałabym zapłacić 600 zł, a on nie jest tyle wart. Więc nawet jeżeli mnie stać na daną rzecz, ale uważam, że nie jest warta wysokiej ceny, nie kupuję jej. Z Ameryki przyjeżdżam czasem z dwiema wielkimi walizkami, bo grzech nie kupić tak tanio. Kiedy gram w turnieju Indian Wells w Kalifornii, ląduję potem w pobliskim outlecie. Co zabawne, zawsze spotykam tam kilkanaście osób z turnieju. Mamy też swoje ulubione outlety w Nowym Jorku.

Wiele zawdzięcza dziadkowi, ojcu, ale też Ryszardowi Krauzemu, który wspomagał ją jako nastolatkę. - Ryszard Krauze pomagał nie tylko mnie, ale całemu polskiemu tenisowi - zdradzała w wywiadzie dla "Forbesa". - Dla mnie pojawił się w najważniejszym momencie, kiedy musiałam jeździć na zagraniczne turnieje, aby się rozwijać. Mając 14 czy 15 lat, jeszcze nie zarabiałam i finansowe wsparcie było mi bardzo potrzebne. Nie wiem, jak ułożyłaby się moja kariera, gdyby nie pomoc pana Krauzego.
Na sukces jednak ciężko pracowała. Dzieciństwo spędziła na korcie.

- Były momenty, kiedy czułam się zmęczona, bo treningi są monotonne i żmudne - przyznawała w wywiadzie dla "Gali". - Miliony identycznych uderzeń, kilka tysięcy dziennie. I to się przez lata nie zmienia. Najgorzej jest pod koniec tygodnia. Śmiejemy się z Ulą, że czujemy w kościach, kiedy się zbliża. Nawet gdybym nie miała kalendarza, powiedziałoby mi o tym moje ciało. Jako dziecko w ogóle nie miałam czasu wolnego. Były tylko tenis i szkoła. Telewizję oglądałam jedynie podczas posiłków. Uczyłam się do późna, wstawałam o piątej. Nauczyłam się funkcjonować po sześciu godzinach snu.

Dziś trenerem Agnieszki Radwańskiej jest Tomasz Wiktorowski. Ale w jej sztabie znajduje się też Dawid Celt. Jest sparingpartne-rem Agnieszki, ale wiele wskazuje, że także jej chłopakiem.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Na razie nie mam ani dzieci, ani męża. I nie sądzę, żebym przed trzydziestką została mamą - mówiła w wywiadzie dla "Newsweeka". - Nie tak dawno, nie pamiętam, czy na turnieju w Stambule czy Pekinie, rozmawiałam z koleżankami w szatni na temat przyszłości naszych ewentualnych dzieci. I wie pani, że prawie wszystkie powiedziały, że nie chcą, by ich dzieci tak strasznie się męczyły. Przecież to jest od małego harówa. Najpierw szkoła, potem do ciemnej nocy trening. I tak dzień w dzień. Nie ma się co dziwić, że większość tenisistów edukację kończy na podstawówce. Ludzi z maturą prawie nie ma.

Kilka lat temu trenerem Agnieszki przestał być jej tata Robert. Rozpadło się też małżeństwo jej rodziców. - Na początku nie było wesoło - tak opowiadała o tym momencie swego życia w wywiadzie dla magazynu "Gala". - Teraz jest o wiele lepiej. Jest mi też łatwiej, bo mieszkam z Ulą, wspólnie sobie radzimy. Decyzja o rozwodzie nie zapadła z dnia na dzień. To nie było coś, czego byśmy się nie spodziewały. Więc nie przeżyłyśmy szoku. Na pewno sytuacja nie jest łatwa ani dla nas, ani dla rodziców. To jasne, że lepiej mieć jedną Wigilię niż dwie. Ale jakoś się z tym pogodziłyśmy. Tym bardziej że gdy rodzice się rozwodzili, byłyśmy już dorosłe i samodzielne. Od dawna odpowiadamy za to, co robimy. Sport uczy dyscypliny. Zawsze wszyscy uważali, że wyglądam i zachowuję się, jakbym była o kilka lat starsza. Jak miałam 18 lat, ludzie myśleli, że mam 25. Teraz czasami tyle się dzieje, że wydaje mi się, jakbym miała 30.

Agnieszka Radwańska była twarzą akacji "Nie wstydzę się Chrystusa". Ale w 2013 roku została z niej wykluczona przez organizatorów. Powodem stały się jej odważne zdjęcia w "The Body Issue" - specjalnej edycji magazynu ESPN. - Niektórzy insynuowali, że otrzymałam za tę sesję wynagrodzenie, a to nie jest prawda - wyjaśniała Radwańska. - Ani ja, ani inni sportowcy nie otrzymali takiego wynagrodzenia. Zdecydowałam się na udział w tej sesji, by zwrócić uwagę młodych ludzi, szczególnie dziewcząt, na ich kondycję i zdrowie oraz zachęcić do regularnych ćwiczeń.

Autopromocja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki