Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwłoki pensjonariusza Domu Pomocy Społecznej w Sieradzu znaleziono po kilku dniach

Agnieszka Olejniczak
Polska Press
Zwłoki 79-latka w stanie częściowego rozkładu odkrył personel Domu Pomocy Społecznej w Sieradzu. Sprawę bada prokuratura.

79-letni mężczyzna zmarł w swoim pokoju w Domu Pomocy Społecznej w Sieradzu. Jego ciało znaleziono jednak dopiero po kilku dniach, gdy było już w stanie częściowego rozkładu. Sieradzka prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające, po którym zdecyduje, czy wszcząć śledztwo.

Zmarłego pensjonariusza znaleziono 3 lipca. Drzwi do jego pokoju była zamknięte na klucz. Otworzył je jeden z opiekunów zapasowym kluczem, a wtedy okazało się, że starszy pan jest martwy. Leżał w swoim łóżku. Na miejsce została wezwana policja oraz lekarz. Doktor nie stwierdził udziału osób trzecich. Uznał, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, nie przeprowadzono więc sekcji zwłok. Wiadomo, że pensjonariusz cierpiał na nadciśnienie.

Ciało 79-latka zaczęło się rozkładać, co sugeruje, że od chwili zgonu do odnalezienia upłynęło kilka dni.

- O czas zgonu zapytamy biegłego, natomiast wiadomo, że w tych dniach panował upał, mogły więc dwa czy trzy dni upłynąć - mówi Józef Mizerski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.

Prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające, czy w tym przypadku nie doszło do nieprawidłowości ze strony pracowników Domu Pomocy Społecznej.

Z ustaleń, jakie poczyniła prokuratura, wynika, że mężczyzna, choć w podeszłym wieku, był zupełnie samodzielny i sprawny. Między innymi sam sprzątał w swoim pokoju, a także aplikował sobie leki. Nie wymagał stałej opieki ze strony personelu. Często także swobodnie opuszczał DPS. Także pod koniec czerwca powiadomił sanitariusza, że wybiera się na działkę.

Mężczyzna pochodził spoza Sieradza, była samotny, ale miał krewnych. Jak mówi prokurator Mizerski, rodzina wyraziła chęć urządzenia mu pochówku.

Dyrektor DPS w Sieradzu Aleksandra Mirkiewicz podkreśla, że nigdy wcześniej nic podobnego nie miało miejsca.

- Jest to sytuacja, która nie powinna się zdarzyć - zaznacza dyrektor Aleksandra Mirkiewicz. Natomiast z wszelkimi komentarzami DPS chce się wstrzymać do czasu, aż prokuratura poczyni konkretne ustalenia. Śledczym udostępniono dokumenty, a pracownicy składają wyjaśnienia. - To my zawiadomiliśmy prokuraturę i zależy nam na rzetelnym wyjaśnieniu tej sprawy - przekonuje dyrektorka DPS.

wsp.: A. Jasińska

Autopromocja:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki