Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adrian Świątek zagra w piątek przeciwko ŁKS

Paweł Hochstim
Adrian Świątek mógł nadal strzelać gole dla ŁKS, ale został potraktowany niepoważnie
Adrian Świątek mógł nadal strzelać gole dla ŁKS, ale został potraktowany niepoważnie Krzysztof Szymczak
W ostatnim czasie był jednym z najbardziej niedocenianych piłkarzy ŁKS. Choć w pierwszej lidze strzelał gola za golem, nikt nie starał się go zatrzymać, choć wystarczyło zapłacić... 10 tysięcy złotych. W piątek Adrian Świątek będzie miał okazję przypomnieć się kibicom ŁKS, bo jego Ruch Radzionków o godz. 17 podejmie łódzki zespół.

W sezonie 2009/2010 Świątek strzelił osiem goli dla ŁKS, ale zimą przeniósł się do Górnika Zabrze, a klub nie zarobił na tym nawet złotówki. Wszystko dlatego, że Polski Związek Piłki Nożnej rozwiązał jego kontrakt z winy klubu. Choć w ŁKS był jednym z mniej zarabiających piłkarzy, nie doczekał się na spłatę choćby części zaległości. Gdy Górnik zaproponował mu kontrakt, złożył wniosek do PZPN. A że zaległości przekraczały trzy miesiące, piłkarska centrala bardzo szybko rozwiązała jego umowę.

Jak twierdzi nasz informator, Świątka można było łatwo zatrzymać, ale kilka ważnych osób w klubie nie zgodziło się, by przelać mu część zaległych pieniędzy. A wystarczyło zapłacić niespełna 10 tysięcy zł, by zamknąć piłkarzowi możliwość wnioskowania o rozwiązanie kontraktu. Do dziś w ŁKS krążą legendy, jak w tym samym czasie trzy osoby, w tym dwaj doświadczeni piłkarze, podzielili między siebie 100 tys. złotych, które wpłynęło do klubu. Gdyby z tej kwoty dziesięć tysięcy złotych otrzymał Świątek, być może do dziś strzelałby bramki dla łódzkiego zespołu. Tym bardziej że piłkarz wcale nie nalegał na transfer do Zabrza.

Co ciekawe, zanim Świątek domagał się rozwiązania kontraktu z ŁKS, Górnik chciał go wykupić, ale łodzianie stawiali wygórowane warunki. Świątek opowiadał m.in., że jednym z warunków było... wycofanie przez zabrzan pozwu sądowego przeciwko Tomaszowi Hajcie.

- Nie może być tak, że Hajto siedzi w moim portfelu - wściekał się Świątek. Napastnik należał do grupy piłkarzy, którzy mieli z Hajtą konflikt. Z tego powodu z łódzkim klubem rozstał się m.in. Tomasz Ostalczyk, dziś czołowy gracz Floty Świnoujście. Konfliktu z Hajtą nie ukrywał także Łukasz Gikiewicz, który po zakończeniu sezonu przeszedł do Śląska Wrocław.

Po odejściu do Górnika Świątek był podstawowym napastnikiem tej drużyny, z którą awansował do ekstraklasy. Strzelił osiem goli, w tym dwa w meczu... z ŁKS. Jego zemsta na Hajcie i trenerze Grzegorzu Wesołowskim, który wcale nie zabiegał, by zatrzymać Świątka w klubie, była bardzo słodka. Zwycięstwem w Łodzi Górnik ostatecznie pozbawił ełkaesiaków szansy awansu.

Już w ekstraklasie Świątek zagrał w barwach Górnika tylko w dziewięciu meczach, zdobywając jednego gola. Zimą został wypożyczony do Radzionkowa, gdzie powoli odzyskuje skuteczność - trafił do bramki w dwóch ostatnich meczach, a jego forma wyraźnie wzrasta, więc piłkarze ŁKS muszą na niego uważać w piątkowym meczu. Tym bardziej, że to prawdopodobnie najtrudniejszy mecz, jaki czeka jeszcze ełkaesiaków w tym sezonie, bo radzionkowianie na swoim stadionie przegrali zaledwie jeden mecz.

Więcej o przygotowaniach ŁKS do meczu z Ruchem Radzionków czytaj w czwartkowym Dzienniku Łódzkim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki