Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matura 2015. Maturzyści tłumnie odwiedzają OKE w Łodzi, żeby obejrzeć swoje matury

Maciej Kałach
Krzysztof Szymczak
Ponad 800 maturzystów zapisało się na wizytę w Łodzi, aby obejrzeć, jak sprawdzono ich maturę. Liczą, że uda im się znaleźć dodatkowe punkty w walce o świadectwo dojrzałości albo studia

827 maturzystów zgłosiło się do tej pory do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi, aby obejrzeć, jak oceniono ich arkusze.

Absolwenci liceów ogólnokształcących i techników składają wnioski o tzw. wglądy, ponieważ liczą, że uda im się udowodnić przeoczenie oceniającego pracę - techniczne (w zliczaniu punktów) albo merytoryczne (w sposobie punktowania odpowiedzi).

Maturzyści kontaktujący się z OKE w Łodzi pochodzą z woj. łódzkiego oraz świętokrzyskiego (nasza komisja ma zwierzchność nad dwoma regionami). W wyznaczonym terminie przyjeżdżają do siedziby OKE i - zgodnie z procedurą - mają co najmniej pół godziny na analizowanie swojej pracy i sposobu jej oceny. Jeśli wątpliwości nie zostaną wyjaśnione podczas wglądu, maturzysta składa kolejny wniosek - o weryfikację sumy punktów. Z ponad 800 oglądających prace prośbę o zweryfikowanie przez wyznaczonego pracownika OKE złożyło już 318 osób.

Danuta Zakrzewska, dyrektor OKE w Łodzi, nie informuje jeszcze o liczbie poprawionych na korzyść maturzystów świadectw dojrzałości, ponieważ - jak mówi - procedury jeszcze trwają.

Natomiast nieoficjalnie dyrektor jednego z ogólniaków w woj. łódzkim przyznał, że spotkał się już z przypadkiem wychowanka, który miał nie zdać obowiązkowej matury z matematyki, jednak wizyta w OKE i "znalezione" punkty sprawiły, że może szukać sobie studiów.

OKE wydała podczas matury 2015 ponad 144 tysiące arkuszy. Absolwenci poprosili o wgląd do 1.363 arkuszy - najczęściej z matematyki (369). To nie dziwi, ponieważ obowiązkowy arkusz z łatwiejszej części egzaminu z matematyki był przyczyną największej liczby porażek na maturze.

Kolejne popularne przedmioty na wglądach to biologia (334) oraz chemia (326). Nie są one obowiązkowe, ale maturzyści wybierają je chętnie, bo punkty z tych arkuszy decydują m.in. o przyjęciu na oblegane studia medyczne (np. o jedno miejsce na studiach dentystycznych w Łodzi ubiega się 25 kandydatów).

Są absolwenci, którzy nie ograniczają się do wglądu arkusza z jednego przedmiotu - czterech domaga się weryfikacji trzech egzaminów.

Jeśli maturzysta znajdzie błąd, pracownik OKE to uwzględni. Jeśli jednak pracownik OKE nie podzieli zdania maturzysty, procedury się kończą. Nie ma możliwości odwołania się od decyzji, podjętej w okręgu, do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie lub do sądu administracyjnego.

Jednak w Polsce jest już przypadek postępowania sądowego, związanego z punktowaniem matury. 18 sierpnia odbędzie się pierwsza rozprawa przed Sądem Okręgowym w Krakowie, w której maturzystka z Zakopanego pozywa OKE ze stolicy Małopolski za naruszenie jej dóbr osobistych. Dziewczyna nie zgadza się z niezaliczeniem trzech odpowiedzi na maturze z biologii w 2014 roku. Podczas ubiegania się o indeks na studia stomatologiczne zabrakło jej jednego punktu. Maturzystka studiuje obecnie w trybie zaocznym, płacąc 30 tysięcy złotych za rok studiów.

Matura w trybunale
Według maturalnych procedur można odwołać się do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, jeżeli okręgowa unieważni nasz sprawdzian, twierdząc np., że absolwent pracował niesamodzielnie (przy sporach o liczbę punktów odwoła-nia do CKE w Warszawie nie ma).
Grupa maturzystów z Ostrowca Świętokrzyskiego, którym przed czterema laty OKE w Łodzi unieważniła egzamin z chemii , domagała się, aby takie sprawy mógł rozstrzygać ostatecznie sąd administracyjny.
Jednak Trybunał Konstytucyjny w czerwcu 2015 roku stwierdził, że unieważnianie matur jest w wyłącznej kompetencji twórców matury.
Po dwóch rozprawach Mirosław Granat, sędzia sprawozdawca Trybunału Konstytucyjnego, podkreślał w uzasadnieniu czerwcowego wyroku, że stwierdzanie niesamodzielności pracy jest zadaniem doświadczonego egzaminatora, wyposażonego w wiedzę, i nie można przekazywać tego zadnia w ręce sądowych biegłych.
- Każdy ma prawo do sądu, ale nie w każdej sprawie - mówił sędzia Granat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki