Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital za pół roku zbada czy kobieta ma raka

Joanna Barczykowska
Szpital za pół roku zbada czy kobieta ma raka
Szpital za pół roku zbada czy kobieta ma raka Dziennik Łódzki/archiwum
Łodzianka straciła władzę w nogach w miesiąc. Lekarze nie mogą postawić diagnozy bez wykonania scyntygrafii kości. Na badanie trzeba jednak czekać do listopada! Chyba że pacjentka zapłaci - wtedy badanie będzie od ręki.

Pani Barbara z Łodzi od lat zmagała się z bolącymi stawami. Radziła sobie jak mogła - maści, kompresy. Mimo że mieszka sama, mogła zawsze liczyć na pomoc rodziny. Ale przyszedł taki dzień, kiedy przestała chodzić.

- Obudziłam się jak co dzień. Poczułam, że nie mogę wstać z łóżka! Zamiast nóg miałam dwa ciężkie kamienie, którymi nie mogłam poruszyć. Byłam przerażona, nie wiedziałam co się dzieje - opowiada 67-letnia łodzianka.

Pani Barbara trafiła do szpitala im. Barlickiego. Tam lekarze od razu zlecili specjalistyczne badania.

- Miałam robione prześwietlenie, ale nic nie wykazało. Lekarze stwierdzili, że konieczna jest scyntygrafia kości. Ale szpital nie ma aparatu, dlatego badanie mam zrobić we własnym zakresie zaraz po wyjściu ze szpitala - opowiada pani Barbara. - Lekarze podejrzewają u mnie przerzuty nowotworu, ale żeby postawić dokładną diagnozę konieczna jest scyntygrafia. Bardzo się zdenerwowałam, bo kiedy żyje się ze świadomością, że można mieć raka, każda godzina wydłuża się w nieskończoność. Tymczasem okazało, się że na badanie będące podstawą diagnozy będą musiała poczekać nie kilka dni, ale kilka miesięcy. To znęcanie się nad pacjentem - uważa pani Barbara.

Czytaj też: Pacjenci szpitala Barlickiego chodzą po dachu

Łodzianka dostała w szpitalu im. Barlickiego skierowanie na badanie i miała się z nim zgłosić do Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi przy ul. Czechosłowackiej. Tam wykonuje się scyntygrafię kośćca, czyli izotopowe badanie narządu ruchu.
Scyntygrafia umożliwia wcześniejsze wykrycie przerzutów nowotworów do układu kostnego, niż tradycyjne badanie radiologiczne. Skuteczność badania jest o 30 proc. większa niż zdjęcie rentgenowskie.

Zapisanie się na takie badanie graniczy w Łodzi z cudem. - Kiedy poszłam ze skierowaniem, dali mi termin dopiero na listopad. Prosiłam o wcześniejszy, ale usłyszałam, że badanie od ręki mogę mieć tylk jeśli zapłacę 380 zł. Skąd na emeryturze mam wziąć takie pieniądze? Żeby zapłacić musiałabym zrezygnować z wykupywania innych leków... - martwi się pani Barbara.

Kolejka na badanie jest długa, bo chętnych nie brakuje, a usługa jest limitowana.

- Mamy ograniczony kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, dlatego pacjenci muszą czekać. Dlatego nie możemy skrócić czekania w kolejce. Ale jeśli tylko zwalnia się jakiś termin, od razu dzwonimy do pacjentów i zapraszamy na wcześniejszą wizytę - tłumaczy dr Izabela Frieske, kierownik Zakładu Medycyny Nuklearnej w szpitalu przy ul. Czechosłowackiej.

Pani Barbara zaczęła szukać szansy gdzie indziej. Wszędzie terminy są odległe. W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Kopernika w Łodzi najbliższy wolny termin to 19 października. Kobieta nie może tyle czekać. - Będę musiała zapłacić, bo nie chcę przez pół roku żyć w strachu czy mam raka. Nie rozumiem dlaczego w publicznym szpitalu zmuszona jestem płacić za badania - mówi .

- Szpital ma prawo prowadzić usługi komercyjne. Na te usługi jest oddzielna kolejka, a badania komercyjne nie wydłużają czasu oczekiwania pacjentów, którzy leczą się na koszt NFZ - zapewnia Przemyslaw Andrzejak, pełnomocnik rektora Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

- To draństwo. Takie badania powinny być wykonane od ręki. Jeśli za pół roku okaże się, że pacjentka ma nowotwór, może być już za późno - komentuje Adam Sandauer ze Stowarzyszenia Pacjentów "Primum non Nocere".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki