18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rasowe yorki porzucono w rowie pod Brzezinami [ZDJĘCIA]

Joanna Barczykowska
Rasowe yorki porzucono w rowie
Rasowe yorki porzucono w rowie Czytelnik
Ważą zaledwie pół kilograma. Nie mają dziś pana ani pani. Wyrzucono je do przydrożnego rowu pod Brzezinami. Dwa przerażone yorki koczowały w nim przez kilka dni. Kiedy znaleźli je pracownicy łódzkiego schroniska przy ul. Kosodrzewiny, psy były wycieńczone i chore.

- Podejrzewamy, że yorki zostały wyrzucone, bo ich właściciele zaplanowali wakacyjny wyjazd. Podczas badania zdiagnozowaliśmy u nich nużycę. To niebezpieczna choroba, której leczenie wymaga czasu i pieniędzy. Przypuszczamy, że właściciele mogli dowiedzieć się o chorobie psów i zwyczajnie postanowili się ich pozbyć - mówi Mariusz Uzarek, lekarz weterynarii w schronisku przy ul. Kosodrzewiny. - Wydawało się, że psy nie mają szans na przeżycie, ale postanowiliśmy, że zrobimy wszystko, żeby im pomóc.

Jeden z nich ma dwa, a drugi trzy lata. Oba straciły to, co yorkshire terriery mają najcenniejsze - piękne i długie włosy. Choć oba pieski dużo przeszły, nie straciły zaufania do ludzi i nie stały się agresywne.

- Mimo traumy, jaką przeżyły, pieski nie boją się ludzi. Na początku były osowiałe, ale powoli nabierają energii. Jeden z nich nadal jest w bardzo ciężkim stanie, ale intensywnie go leczymy. Smarujemy obu psom skórę specjalnymi preparatami. Musimy robić im też częste lecznicze kąpiele. Młodszy z yorków miał też zapalenie spojówek, które zaczyna mu się cofać. Leczenie potrwa co najmniej rok, ale wierzę, że psy odzyskają sierść i znajdą kochających właścicieli.

Do schroniska przy ul. Kosodrzewiny od 1 czerwca trafiło 330 porzuconych psów. To o 129 więcej niż przed rokiem. Z dnia na dzień przybywa też zwierząt w miejskim schronisku przy ul. Marmurowej w Łodzi. Latem - nawet po 30 dziennie.

- Nie wiem, co będzie, jeśli tak dalej pójdzie. W czerwcu trafiły do nas 164 psy, a w lipcu 221. Większość podrzucanych psów to szczeniaki. Dla nich najszybciej można znaleźć nowe domy. Zdecydowanie trudniej jest z dużymi psami. Właśnie trafił do nas stary pies, którego nazwaliśmy Szymon. Był zupełnie wycieńczony, wygłodniały. Wyglądał jak szkielet powleczony skórą. Pewnie zostanie u nas na dłużej, bo dla takich psów trudno znaleźć nowy dom. Porzucanie psów powinno być surowo karane - uważa Bogumiła Skowrońska-Werecka, dyrektor łódzkiego Schroniska dla Zwierząt.

Lato to dla pracowników schronisk dla zwierząt najtrudniejsza pora roku. Liczba psów porzucanych w wakacje jest wyższa nawet o 30 procent w porównaniu z innymi miesiącami w roku.

Sprawę porzucania zwierząt kontrolowała w tym roku Najwyższa Izba Kontroli.

Paweł Biedziak, rzecznik NIK, nie ukrywał w maju, że sytuacja wygląda fatalnie. Jako przykład podał sytuację ze Starachowic, w których kontrolerzy odkryli, że w schronisku dla zwierząt uśmiercono prawie 400 psów i kotów, czyli prawie wszystkie, które wyłapano. I to zgodnie z gminnym prawem, które zakładało, że każdy bezpański pies czy kot stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego i sanitarnego - dzięki takiemu wybiegowi zwierzęta zabijano. W innych miejscowościach odnaleziono z kolei ślady uśmiercania psów i kotów.

Porzucanie zwierząt może być traktowane, jak znęcanie się nad nimi. Grozi za to do dwóch lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki