Urzędników ratusza nie przekonują protesty i skargi łodzian, który muszą po ciemku iść do pracy drżąc, że ktoś ich napadnie, albo wpadną w dziurę w chodniku.
Przypomnijmy, że od 16 sierpnia decyzją wiceprezydenta Łodzi Arkadiusza Banaszka, latarnie świecą o 45 minut krócej, niż rok temu. Przyczyną są oszczędności. Oświetlenie uliczne kosztuje 7 tys. zł za godzinę.
- Oszczędności na oświetleniu ulic trwać będą przynajmniej do połowy września. Wtedy to prezydent Hanna Zdanowska podejmie decyzję czy wydłużyć czas oświetlenia ulic, czy dalej oszczędzać - powiedział Marcin Masłowski, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Łodzi.
Arkadiusz Banaszek tłumaczy plan oszczędnościowy dziurami w budżecie. Przeprowadził kilka analiz jak zaoszczędzić na oświetleniu. Uważa, że istnieje duże ryzyko, iż w grudniu miasto nie będzie miało pieniędzy na oświetlenie ulic.
Łodzianie zarzucili skargami ratusz, Zarząd Dróg i Transportu oraz biuro inżyniera miasta. Żądają, aby na ulicach było widno.
- Pracuję na dwie zmiany. Wychodzę o godz. 4.30 i jest ciemno na ulicach. W innym tygodniu wracam po godz. 22 i też jest ciemno. Pracuję dla tego miasta 38 lat i takiej sytuacji jeszcze nie było - napisał do nas Zbigniew Kmiecik z Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?