Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Telefon zaufania dalej dzwoni

Anna Gronczewska
Do telefonu zaufania zgłaszają się ludzie z rozmaitymi problemami
Do telefonu zaufania zgłaszają się ludzie z rozmaitymi problemami Adam Warawa
Mimo upływu czasu telefon zaufania nie przestaje dzwonić. Nie wyparły go nawet portale społecznościowe.

Telefon zaufania niektórzy nazywają "pogotowiem dla dusz". Wydawało się, że zabije go internet, czy coraz popularniejsze portale społecznościowe. Tak się nie stało. Telefon zaufania zaczął korzystać z internetu. Nie trzeba już tylko dzwonić. Można wysyłać e-maile, czy kontaktować się przez skype.

Kamienica na obrzeżach centrum Łodzi, na rogu ul. Wólczańskiej i Wróblewskiego. Na pierwszym piętrze znajduje się Pracownia Alternatywnego Wychowania. Przy telefonie dyżur ma Krzysiek. Od razu zaznacza, że nie jest to jego prawdziwe imię.

- Ludzie, którzy do nas dzwonią, są anonimowi, ale my też - wyjaśnia. - Nie podajemy prawdziwych imion. Dzwonią różni ludzie, mogą być potem różne sytuacje.

Pracownia Alternatywnego Wychowania prowadzi telefon zaufania Zakręt (42 637 17 15). Kiedyś był przeznaczony dla dzieci i młodzieży, teraz dla wszystkich. Dzwonią tu ludzie z całej Polski. W środę od 19 do 22. W weekend telefon jest czynny od 10.00 w sobotę do 22.00 w niedzielę. Można też porozumiewać się przez skype'a. Przy telefonie dyżurują psycholodzy, pedagodzy. Co tydzień słychać w słuchawce znajomy głos starszej pani: "Szukam człowieka...". Kobieta ma ponad siedemdziesiąt lat. Została sama. Dzieci wyjechały za granicę. Nie ma rodziny, znajomych. Dzwoni tu, by powiedzieć o swoich problemach.

Ludzie dzwonią z poważnymi problemami, ale też z dosyć dziwnymi sprawami. Raz po drugiej stronie słuchawki odezwał się głos zrozpaczonej dziewczyny, która nie wiedziała... jak ugotować rosół dla swego chłopaka. - Podaliśmy jej przepis - dodaje Krzysiek. - Czasem dzwonią młodzi ludzie i proszą, by pomóc im napisać wypracowanie.

Do powstania telefonu zaufania przyczyniła się śmierć 14-letniej Brytyjki. Gdy dostała pierwszą miesiączkę, uznała, że jest śmiertelnie chora. Nie miała z kim o tym porozmawiać, więc popełniła samobójstwo. Wstrząśnięty tą śmiercią był angielski pastor. Na swoich drzwiach napisał: "Zanim popełnisz samobójstwo, zadzwoń". Ideę tę podchwyciła gazeta "The Daily Mirror", dodając nazwę "telefon zaufania". W latach 50. ubiegłego wieku takie telefony powstały w wielu europejskich krajach.

W Polsce pierwszy taki telefon powstał niemal równolegle we Wrocławiu i Gdańsku. Ten pierwszy działał przy szpitalu psychiatrycznym, gdański organizowała prof. Grażyna Świątecka. Z czasem takie telefony zaczęły powstawać w innych polskich miastach. W 1981 roku w Łodzi, zmarła niedawno mecenas Maria Sawicka, utworzyła Telefon Zaufania dla Kobiet z Ciążą Problemową i Spraw Rodzinnych przy Wydziale Duszpasterskim Rodzin Kurii Metropolitalnej Łódzkiej. Pani Maria przyjmowała po trzydzieści telefonów dziennie. Dzwoniły do niej nastoletnie dziewczynki, które zaszły w ciążę, ale też ubodzy, prosząc o wsparcie finansowe.

- Kiedyś zadzwoniła dziewczyna - opowiadała nam przed laty pani Maria. - Była w ciąży. Nie miała warunków, by to dziecko wychować. Prosiła, by pomóc oddać je do adopcji. Poznałam ją osobiście. Wiele razy z nią rozmawiałam. Kiedy zbliżał się termin porodu, powiedziała, że jak będzie dziewczynka, to może ją zostawi. Urodził się chłopak. Byłam pewna, że go odda. A ona dzwoni do mnie i mówi, że jest taki śliczny i nigdy się z nim nie rozstanie. Chłopak wyrósł na porządnego człowieka. Wychowała go biologiczna matka.

Teresa Michalak, sekretarz Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pomocy Telefonicznej, od ponad dwudziestu lat prowadzi telefon zaufania. Kiedyś ludzie do niej dzwonili, teraz jest to internetowy telefon. W e-mailach opisują swoje problemy, dramaty.

- Z internetu korzystają głównie młodzi ludzie - wyjaśnia pani Teresa. - Pisząc e-maila czasem są bardziej szczerzy niż podczas bezpośredniej rozmowy. Są przekonani, że w sieci pozostają anonimowi.

Zauważa, że dzisiejsza młodzież jest mało odporna psychicznie. Każde, najdrobniejsze potknięcie, urasta do kosmicznej tragedii. Nie wiedzą, jak sobie poradzić nawet z drobnym problemem w szkole.
Martyna ma 17 lat. Na wakacjach poznała rok starszego Piotrka. Wysoki, wysportowany chłopak zwrócił na nią uwagę. Na plaży całymi dniami grał w siatkówkę. Raz spojrzał w jej stronę. Serce zabiło jej mocniej. Potem do niej podszedł. Wypili razem piwo. Spotykali się do końca pobytu w Mielnie.

- Było cudownie. Nie widziałam poza nim świata - przyznaje ze łzami w oczach Martyna. - Wydawało się, że będziemy razem do końca życia...

Ale wakacje w Mielnie się skończyły. Martyna wróciła do Zgierza, Piotrek do Wrocławia. Przez pierwszy tydzień pisali do siebie SMS-y, dzwonili, siedzieli na Gadu-Gadu. Ale potem Piotrek zamilkł. Od sierpnia się nie odezwał. Gdy wykręca jego numer, w słuchawce słyszy tylko abonent czasowo wyłączony. Martyna przepłakała wiele nocy. Całymi dniami siedziała przy komputerze i oglądała zdjęcia z wakacji. Nie widziała już sensu życia.

- Myślałam, żeby skończyć z tym wszystkim - zwierza się dziewczyna. - Nie mogłam sobie z tym dać rady. Wstydziłam się o tym powiedzieć rodzicom, a koleżanki by mnie wyśmiały. Zadzwoniłam pod 116 111. Odebrała miła pani. Rozmawiałyśmy ponad godzinę. Przywróciła mi wiarę w życie. Niedawno poznałam Jacka. Jest o wiele fajniejszy od Piotrka. Gdzie ja wtedy miałam oczy?

Lucyna Kicińska pracuje w fundacji Dzieci Niczyje i zajmuje się prowadzonym przez nią telefonem zaufania dla dzieci i młodzieży. Od 2008 roku mogą dzwonić pod bezpłatny numer 116 111.

- Każdy kraj Unii Europejskiej miał utworzyć taki numer, pod który w razie potrzeby mogłyby dzwonić dzieci i młodzież - wyjaśnia Lucyna Kucińska. - Byliśmy piątym krajem w UE, który to zrobił. Telefon jest czynny codziennie od godziny 12 do 20. Mamy teraz cztery stanowiska, od października będzie sześć. Często ten telefon dzwoni bez przerwy. Przyjmujemy po 500 - 700 telefonów dziennie. Problemów młodzież ma dużo, ale nie lubi opowiadać o tym rodzicom, kolegom. Przed nimi trzeba być najlepszym, najfajniejszym.

- Nie dzielą się problemami, duszą je w sobie - twierdzi Lucyna Kucińska. - W końcu nie wytrzymują, dzwonią do nas. Tu mogą się wyżalić, bo nikt ich nie zna, nie będzie się wyśmiewał, wysłucha, coś podpowie.

Lucyna Kucińska mówi, że młodzi ludzie dzwonią nie tylko wtedy, gdy mają problemy miłosne. Także, gdy nie mogą porozumieć się z rówieśnikami. Skarżą się, że pokłócili się z koleżankami, koledzy ich obgadują, nie mogą znaleźć przyjaciela. Często dzwonią młode dziewczyny. 16- czy 17-latka przypuszcza, że jest w ciąży. Ale wstydzi się iść do lekarza, kupić w aptece test ciążowy. Boi się powiedzieć rodzicom. Obawia się, że wyrzucą ją z domu. Nie mówi o problemie chłopakowi, bo może ją zostawić.

- Niestety, często problemem jest przemoc w rodzinie - mówi Lucyna Kucińska. - Radzimy wtedy co zrobić, przekonujemy, by zrobić kolejny krok i złożyć zeznanie na policji. Jeśli według naszego rozeznania sytuacja jest dramatyczna, to sami możemy interweniować. Mamy takie prawo w wypadku bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia. Zawiadamiamy wtedy policję, pomoc społeczną.

Kilka lat temu, gdy stały się popularne portale społecznościowe, telefon zaufania Zakręt zamilkł. Zastanawiano się nawet nad jego likwidacją. Bywały dyżury, że milczał przez cały weekend. Ale nie trwało to długo. Znów zaczął dzwonić. Okazało się, że nic nie zastąpi bezpośredniej rozmowy z drugim człowiekiem.

- Teraz z nami można się też kontaktować za pomocą skype'a, więc internet jest też pomocny - mówi Krzysiek.

Rocznie Teresa Michalak odbiera teraz około 4.500 telefonów. Kilka lat temu było ich z pięćset więcej. Nie ma wątpliwości, że wpłynęło na to powstanie portali społecznościowych. To tam część, zwłaszcza młodych ludzi, zaczęła szukać pomocy.

- Tyle, że tam nie zawsze znajdą prawdziwą poradę - dodaje. - Nie ma pewności, że to co radzą inni, odwołując się do własnych przeżyć, wydarzyło się naprawdę. My nie radzimy, a podpowiadamy.

Lucyna Kucińska przyznaje, że część ludzi będzie szukało pomocy na portalach społecznościowych. Ale w końcu i tam pojawi się rada, by zadzwonić pod 116 111 lub inny telefon zaufania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki