Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzewiak i wiślak nikogo się nie boją

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera Grzegorz Gałasiński
Zbigniew Boniek potrafił wejść do szatni Widzewa po nieudanej pierwszej połowie ligowego meczu, zdjąć buty i rzucić nimi w najsłabszego zawodnika jego drużyny. Wziął się za bary z najlepszym piłkarzem w historii (do tamtego czasu) polskiej piłki Kazimierzem Deyną i wygrał! Silny charakter, bezwzględny, pewny siebie.

Podobne cechy ma kolega Zbigniewa Bońka z reprezentacji AD 1978 Adam Nawałka. Zaimponował mi ostatnio. Zaatakowany - po co graliśmy z Grecją, przez co znajdziemy się w gorszym koszyku przed losowaniem eliminacji mistrzostw świata Rosja 2018, a gdyby nie ten mecz, bylibyśmy w lepszym koszyku, odparł spokojnie: "Nie jesteśmy wikliniarzami!"

Takie wypowiedzi charakteryzują wybitne jednostki. Wielu by kombinowało, jak tutaj uniknąć starcia z najlepszymi, tymczasem oni (widzewiak Boniek i wiślak Nawałka) takimi sprawami w ogóle nie zaprzątali sobie głowy, a co najważniejsze niejako przy okazji mieli po prostu farta. Jakby w myśl zasady szczęście sprzyja lepszym. Bo z tego gorszego koszyka trafiliśmy do najłatwiejszej grupy. Można się spierać, czy łatwiej byłoby grać z Walią i Bośnią, ale na pewno Rumunia i Dania to łatwiejsi rywale niż Niemcy i Włochy, a przecież takich przeciwników z dwóch pierwszych koszyków los też mógł nam przydzielić.

Losowania grup eliminacji czy finałów w dzisiejszym futbolu to wielkie ceremonie, w niezwykłych wnętrzach, przy udziale zaproszonych niezwykłych gości. Uroczystości transmitowane są do wielu krajów. Są tacy, którzy nie wierzą w uczciwość tych losowań, uknuli teorie, że jedne kulki są cieplejsze. Jak głosi plotka, dzięki gorącym kulkom Polska trafiła podczas Euro 2012 do najłatwiejszej grupy w historii z Grecją, Czechami i Rosją. A i tak nie potrafiła wysokiej temperatury tych kulek wykorzystać.

Boniek i Nawałka nie przejmowali się tym, kogo im los przydzieli. Oni wiedzą, że stawiając sobie najwyższe cele, prędzej czy później trzeba będzie zmierzyć się z możnymi tego futbolowego świata. Może wykuli tę pewność siebie w meczu otwarcia mistrzostw świata 1978 roku, kiedy to Polska grała z obrońcą tytułu mistrza świata sprzed czterech lat, drużyną RFN i to Polska z Adamem Nawałką (grał cały mecz) i Zbigniewem Bońkiem (zmienił Włodzimierza Lubańskiego) uznawana była za faworyta. Wtedy poznali, że nawet mistrza świata nie trzeba się zbytnio obawiać. Mecz otwarcia zakończył się bezbramkowym remisem, ale w grupie i w klasyfikacji mundialu wyprzedziliśmy obrońców tytułu.

Wcześniej tak odważnie było w Widzewie. Włodzimierz Smolarek podczas filmu o historii klubu opowiada, jak przygotowywał się mentalnie do meczu z Juventusem. Mówił mniej więcej tak: "Przecież to są tacy sami ludzie, jak my!". Włodzimierz Smolarek i jego koledzy w efekcie wyeliminowali Juventus. Czy teraz też ci, co nie są wikliniarzami, poradzą sobie z rywalami? Kadra może weźmie przykład z Widzewa, który dawał sobie radę z Duńczykami (Broendby) i Rumunami (Steaua).

AUTOPROMOCJA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Widzewiak i wiślak nikogo się nie boją - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki