Najczęściej po straż miejską dzwonią sąsiedzi. Mają dość dymu, który z balkonu obok przenosi się na ich pranie. Grillowanie to nie tylko problem blokowisk. Strażników miejskich wzywają również mieszkańcy domków jednorodzinnych.
- Apelujemy o rozsądek - mówi Leszek Wojtas, zastępca naczelnika łódzkiej straży miejskiej. - Nie zmuszajmy sąsiadów do wdychania dymu z naszego grilla i zapachu pieczonej kiełbasy. To nie jest przyjemne. Przestrzegajmy zasad dobrego życia sąsiedzkiego.
Zgłoszenia o grillach otrzymuje też straż pożarna. - Ostatnio zostaliśmy wezwani na interwencję do młodych ludzi. Sąsiedzi powiedzieli, że widzą dym i ogień na balkonie. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że nie ma pożaru, a tylko młodzież bawi się przy grillu - opowiada kpt. Adam Antczak z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.
Leszek Wojtas zaznacza, że są w Łodzi wyznaczone specjalne miejsca do grillowania. Jest ich osiem. Takie punkty znajdziemy m.in. w parku Źródła Olechówki i Zieleńcu przy ul. Maratońskiej. - Zamiast na balkonie, grillujmy tam - zachęca Leszek Wojtas.
Maria Kaczmarska, rzeczniczka Zarządu Zieleni Miejskiej podkreśla, że do grillowania w punktach wyznaczonych przez magistrat potrzebny jest własny sprzęt. - Trzeba go ustawić na kamiennym stoliku technicznym - mówi Maria Kaczmarska. - Jeśli zniszczymy miejsce dla grilla, zapłacimy za szkody.
Leszek Wojtas zaznacza, że kiełbasę na świeżym powietrzu można smażyć w Łodzi tylko w wyznaczonych miejsach. Jeśli grillujemy w parkach lub lasach, gdzie takiego pozwolenia nie ma, musimy liczyć się z konsekwencjami. Nie wolno grillować np. w odległości 100 metrów od granicy lasu.
Za rozpalanie grilla w takim miejscu grozi od 50 do 500 zł mandatu. - Karzemy, bo grillowanie tam jest po prostu niebezpieczne - mówi Leszek Wojtas. - Wysokość mandatu zależy od zachowania i postawy osoby łamiącej przepisy.
Kpt. Antczak ostrzega, by ostrożnie obchodzić się z ogniem. - To ważne szczególnie, kiedy panuje wysoka temperatura. Łatwo o pożar. Dokładnie gaśmy grilla. Samo zalanie wodą nie wystarczy. Radzimy wykopać dołek, wsypać tam wypalony węgiel, zasypać ziemią i dopiero wtedy zalać wodą. Pamiętajmy też, by nie pozostawiać po sobie niedopałków - mówi kpt. Antczak.
Autopromocja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?