Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoty dorobek kobiet w łódzkim sporcie

Marek Kondraciuk
Zespół Organiki Budowlanych Łódź z Małgorzatą Niemczyk na czele
Zespół Organiki Budowlanych Łódź z Małgorzatą Niemczyk na czele Tomasz Hołod/polskapresse
W mieście włókniarek, jak niegdyś nazywano Łódź, sport kobiet miał zawsze wyjątkową rangę. Nadawał ją nie tylko najpotężniejszy klub miasta ŁKS, ale także m.in. organizacje sportowe największych fabrykantów Karola Scheiblera (Klub Pracowników Zjednoczone), Izraela Poznańskiego (Klub Sportowy IKP) i Ludwika Geyera (Klub Sportowy Geyer). Królowie bawełny stwarzali pracownicom świetne warunki do uprawiania sportu.

Po II wojnie światowej więcej sukcesów np. w koszykówce i siatkówce odniosły panie niż panowie. Najszybciej odrodziła się siatkówka żeńska. W 1949 Chemia Łódź, a rok później Unia Chemia zdobyły tytuły mistrzowskie. Pierwszą światową gwiazdą łódzkiej siatkówki była Mirosława Zakrzewska-Kotula (1932-1985), której talent odkryła nauczycielka wf w IV Gimnazjum Stefania Zabłocka, a pierwszym trenerem był Władysław Kościelski w HKS (Harcerskim KS). Na mistrzostwach świata w Moskwie 1952 Polki zdobyły srebro, a Zakrzewska była obok legendarnej Rosjanki Aleksandry Czudiny największą indywidualnością turnieju. W barwach Chemii, poprzedniczki Anilany, zdobyła złoto mistrzostw Polski, a w reprezentacji rozegrała 112 spotkań (1948-1961).

- Urodziłam się kilka lat za wcześnie, bo nie dane mi było dotrwać do pierwszej dla siatkówki olimpiady, ani zetknąć się z trenerem Hubertem Wagnerem, którego podziwiam - wspominała po latach Zakrzewska-Kotula. - Nadalibyśmy się do siebie.

Wielka mistrzyni umarła w zapomnieniu. Pamięć o niej przywołali w 1996 roku trener Bogusław Jaszczuk i Cezary Mazur. Co roku organizują oni turnieje im. Mirosławy Zakrzewskiej.

Złote lata łódzkiej siatkówki wiążą się z drużyną Startu, pięciokrotnego mistrza Polski (1968, 1971, 1972, 1973, 1977). W zespole trenera Andrzeja Chmielnickiego, który wraz z Andrzejem Kaźmierczakiem stworzył potęgę Startu, wybijały się brązowe medalistki olimpijskie z Meksyku 1968 Barbara Hermel-Niemczyk i Lidia Żmuda-Chmielnicka, a także Janina Pluta, Hanna Sojczuk, Alicja Serwa, Krystyna Majchrowicz-Karasińska, Mirosława Buda-Czesna i Alicja Jaworska oraz Alicja Sołtysiak, mama koszykarza Marcina Gortata.

W tamtych latach nie było jeszcze klubów kibica, szalików i akcesoriów fanów, ale właśnie wokół bałuckich siatkarek wytworzyła się kultura kibicowania, której symbolem były śpiewy na widowni, hasła sławiące talent i... urodę zawodniczek, plakaty z ich podobiznami malowane przez domorosłych "Matejków", co wówczas było nowym stylem. Przysięgłe grono kibiców oglądało nie tylko mecze, ale i treningi siatkarek. Aby wejść do ciasnej sali Startu na mecze z Wisłą, Legią czy AZS Warszawa trzeba było przyjść godzinę przed meczem.

Najgłośniejsi kibice zajmowali miejsca na balkonie, a sztuką było znaleźć się w pierwszym rzędzie. To był przywilej, bo umożliwiał walenie rękami w drewniane reklamy łódzkich spółdzielni, rozwieszone pod barierką, co nadawało dopingowi rytm. Dla bałuckich kibiców żadne wydarzenie nie było alternatywą meczów siatkarek. Na ich meczach pod prostu musieli być, "to był mus" - jak wówczas mówiono.

Wielu kibiców zapewne pamięta, że w przerwach meczów na parkiecie pojawiały się dzieci siatkarek. Wśród nich była kilkuletnia Małgosia, córka siatkarskiego małżeństwa Barbary i Andrzeja Niemczyków.

Złoty okres miał również ŁKS. Mozolnie budował podstawy przyszłych sukcesów Ryszard Felisiak. Wprowadził zespół do ekstraklasy (1968), zdobył z nim Puchar Polski (1976). Jego dzieło kontynuowali z dobrym skutkiem Jerzy Matlak (m.in. tytuł mistrzowski 1983) i Marek Makarski (awans do finału Pucharu Konfederacji CEV). Gwiazdami łódzkiej i polskiej siatkówki były wówczas m.in. Alicja Maciejewicz, Mariola Perlińska, Emilia Borkowska, Elżbieta Walczak, a później wychowanka Anilany Anna Erbel-Rozpiórska oraz Anna Szalbot, Jolanta Bartczak, Irena Krogulska, Elżbieta Rychter, Agnieszka Dudkiewicz-Bieńkowska, Bożena Waloch, Urszula Wilk. Kuźnię talentów stworzył w ŁKS trener Zbigniew Zdun i wiele z jego wychowanek osiągnęła siatkarskie szczyty.

Efemerydą polskiej siatkówki był ChKS. Na Chojnach mocny skład zbudował Andrzej Niemczyk, a Janusz Michalak doprowadził zespół do tytułu mistrzowskiego (1977, m.in. Barbara Niemczyk, Barbara Brzezińska, Elżbieta Makowska, Iwona Skonecka, Mirosława Rozpędowska). Domek z kart zawalił się rok później. ChKS spadł i się nie odrodził.

Od 1993 roku, kiedy ekstraklasę opuścił ŁKS nie było w Łodzi ligowej siatkówki. Próby jej odbudowania podejmowano w Starcie i ŁKS. Nie powiodła się fuzja Startu z Budowlanymi. Nie doszło do kolejnej - Budowlanych z ŁKS.
Idea odrodzenia siatkówki, która przeżywała boom w kraju, a za sprawą wielkich widowisk Ligi Światowej w Łodzi szczególnie, najsilniej kiełkowała w Budowlanych. Prezes Wiesław Chudzik, współtwórca potęgi rugby w klubie, szukał partnerów do realizacji swojego pomysłu.

- Tworzyliśmy grono sympatyków siatkówki, które jeździło na mecze Skry do Bełchatowa, na spotkania reprezentacji w Lidze Światowej, kibicowało też Złotkom - mówi Marcin Chudzik, syn prezesa klubu, od dwóch lat sternik siatkówki w Budowlanych, prezes sportowej spółki akcyjnej. - Byli w nim Stanisław Kalużny z firmy Blachy Pruszyński, Krzysztof Salwach, szef SNS Trading, Józef Grot, właściciel zakładów mięsnych w Starowej Górze, późniejsi sponsorzy. Chcieliśmy odbudować siatkówkę, ale nie tak, by inny klub "spił śmietankę".

Kluczowe znaczenie miało przypadkowe spotkanie Wiesława Chudzika z Sylwestrem Szymalakiem, prezesem zarządu Zakładów Chemicznych Organika S.A., byłym siatkarzem Resursy, podczas meczu Ligi Światowej Polska - Serbia w 2006 roku.

- Wiesław Chudzik zaproponował, żebym sponsorował siatkówkę - mówił w wywiadzie dla "DŁ" Sylwester Szymalak. - Zgodziłem się, ale pod warunkiem, że w nazwie będzie Organika. Siatkówka była kiedyś bardzo popularna w Łodzi i wierzyłem, że można ją odbudować na normalnych zasadach biznesowych. Zaczęliśmy od podstaw, od trzeciej ligi. Postanowiliśmy, że co rok musimy awansować, aż wejdziemy do ekstraklasy w 2009 roku, w roku mistrzostw Europy w Łodzi - dodał prezes Szymalak.

1 października 2006 roku Wiesław Chudzik i Sylwester Szymalak podpisali umowę, na mocy której Organika została sponsorem strategicznym drużyny. Wkrótce do grona entuzjastów pomysłu i sponsorów dołączyli inni, a najcenniejsze okazało się pozyskanie do współpracy Zygmunta Patera, dyrektora firmy Mosty Łódź na czele.

Zadanie poprowadzenia zespołu prezes Wiesław Chudzik powierzył Jackowi Pasińskiemu, byłemu siatkarzowi m.in. Wifamy i Skry Bełchatów, trenerowi na dorobku. Oparł on skład na zawodniczkach z regionu. Była wśród nich wychowanka ŁKS, libero Katarzyna Ciesielska, jedyna która do chwili obecnej pozostała z trzecioligowej drużyny.

Drużyna Organiki Budowlanych w półfinałach i finałach w 6 meczach nie straciła nawet seta i 25 marca 2007 mogła świętować awans do drugiej ligi. Hitem okazało się pozyskanie Małgorzaty Niemczyk, Złotka z Ankary 2003, jednej z najwybitniejszych polskich siatkarek w historii. Została kapitanem drużyny i asystentką trenera Jacka Pasińskiego. - Właściwie chciałam już kończyć karierę - wspomina Małgorzata Niemczyk, obecnie posłanka na Sejm. - Czułam się spełniona w sporcie, byłam mistrzynią Europy, miałam w swojej kolekcji pięć tytułów mistrzyni Polski, siedem pucharów, grałam w Rosji, we Włoszech, w Turcji i w wieku 38 lat nie szukałam nowych motywacji. Prezes Chudzik i trener Pasiński namawiali mnie jednak. Najpierw miałam trenować raz w tygodniu, ale znów uległam magii mojej ukochanej siatkówki i wróciłam do gry.

Zadecydowały także sentymenty. Małgorzata Niemczyk utożsamiana jest - jak jej mama ze Startem, ale pewnie mało kto wie, że zaczynała przygodę z siatkówką w... Budowlanych, a przed przejściem do Startu grała jeszcze jako kadetka w Społem. - Podziwiałem Gośkę - mówi Marcin Chudzik. - Myślę, że żadna z mistrzyń Europy nie zgodziłaby się grać w drugiej lidze. Gośka grała i dawała z siebie wszystko. Bez niej nie byłoby awansu.

Przez drugą ligę zespół przemknął "jak burza". Incydentalna wpadka w Legionowie (1:3) i przegrany set z Jedynką Aleksandrów w rundzie zasadniczej oraz 3 przegrane sety w 9 meczach play off to całe straty w sezonie.

W pierwszej lidze drużyna trenera Jacka Pasińskiego wygrała 24 mecze i przegrała tylko dwa: w Rumii z TPS (1:3) i w Szczecinie z Piastem (2:3). Historyczny awans do PlusLigi Kobiet nastąpił 4 kwietnia 2009. Wywalczyły go: Kinga Baran, Joanna Bednarek, Katarzyna Ciesielska, Sylwia Jasińska, Katarzyna Jaszewska, Katarzyna Jóźwicka, Małgorzata Niemczyk, Marta Pluta, Julia Szeluchina, Marta Wankiewicz, Agnieszka Wołoszyn i Karolina Wiśniewska.

Trzy awanse w ciągu trzech lat, to imponujące tempo. - Gdzie teraz mamy awansować? - żartowały siatkarki podczas klubowej wigilii. - Do Ligi Mistrzyń - rzekł Marcin Chudzik, a odpowiedział mu śmiech zawodniczek. Wkrótce podopieczne nowego trenera Wiesława Popika przeżywały chwile uniesienia, kiedy 28 marca 2010 sięgnęły w Poznaniu po Puchar Polski premiowany... awansem do Ligi Mistrzyń!

Z sprawą Budowlanych łódzka siatkówka żeńska powróciła do elity. W minionych rozgrywkach Małgorzata Niemczyk, która tym razem wcieliła się w rolę trenerki wyprowadziła zespół z kłopotów. Trzeci sezon w ekstraklasie drużyna, którą w tym roku prowadzi Włoch Mauro Masacci trwa w czołówce, ale wiatr kryzysu nadchodzi nieuchronnie. Nie tylko klub, ale środowisko sportowe miasta i świat biznesu powinny zjednoczyć siły, by dorobek nie stał się wspomnieniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki