Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsza żona czeka za wschodnią granicą

Agnieszka Jasińska, Marcin Bereszczyński
Jeśli szukasz żony, to najlepiej przywieź ją sobie z Rosji lub Ukrainy
Jeśli szukasz żony, to najlepiej przywieź ją sobie z Rosji lub Ukrainy Dziennik Łódzki / archiwum
Są seksowne, potrafią gotować i znają się na sztuce. Wystarczy zarejestrować się na portalu randkowym, żeby twoją skrzynkę mejlową zalały oferty od kobiet ze Wschodu. Rosjanki i Ukrainki zrobią wszystko, by przyjechać do Polski. Zapewniają, że będą idealnymi żonami i kochankami. Nie szukają romansu, jednorazowej przygody. Szukają męża. Bo polscy mężczyźni są według nich romantyczni, zaradni i opiekuńczy.

Mariję, Swietłanę i Nadieżdę poznaliśmy przez portal randkowy. Zalogowaliśmy się tam tylko raz. W ciągu dwóch tygodni zalały nas mejle od kobiet ze Wschodu. Wszystkie szukały szczęścia u boku przystojnego łodzianina. Zapewniały, że będą idealnymi żonami. Były gotowe zrobić wszystko, byleby tylko ktoś zabrał je z rodzinnych stron.

Marija

Jest urocza. Zielone oczy, długie, proste, brązowe włosy. Wysyła trzy zdjęcia. Na wszystkich wygląda bardzo dziewczęco, radośnie. Ubrana jest skromnie. Na prawej ręce lśnią jednak dwie złote bransoletki, a szyję ozdabia naszyjnik, też złoty. Na jednej z fotografii dziewczyna pozuje na ulicy, na innej siedzi niczym modelka na bogato rzeźbionym krześle.

"Cześć, znalazłam Twój adres na portalu randkowym" - pisze bardzo poprawnym angielskim. - Szukam mężczyzny, z którym mogłabym stworzyć stały związek. Mam 28 lat. Mam nadzieję, że mi odpowiesz".

W kolejnym mejlu dziewczyna przyznaje, że mieszka w Orenburgu. Wcale nie ukrywa, że bardzo cieszy się, że ktoś odpowiedział na jej mejla. Jej angielski nie jest jednak już tak poprawny jak w pierwszym liście. Przyznaje się, że nie potrafi zbyt dobrze obsługiwać komputera.

"Moja mama zawsze mówi, że ludzie budują życie swoimi rękami. Ona nie wierzy w przeznaczenie. Ja też nie wierzę - pisze Marija. - Poszłam do agencji matrymonialnej, żeby znaleźć swoją drugą połówkę. Chciałam, by był to ktoś z zagranicy. Szukanie nowych przyjaciół jest czymś nowym dla mnie, bo jestem bardzo towarzyska i mam wielu znajomych. Jednak tym razem chciałam nowego doświadczenia."

Marija nie boi się zapytać wprost o wagę i wzrost swojego korespondencyjnego przyjaciela. Sama przyznaje z dumą, że waży 56 kilo i ma 168 cm wzrostu. Zaznacza jednak, że to nie jest najważniejsze. Dalej pyta o rodzinę. O sobie mówi, że jest jedynaczką i najbardziej zżyta jest z mamą, mieszkają blisko siebie.

"Mój tata pracował w policji. Już nie żyje. Zginął w wypadku samochodowym. I choć minęło wiele lat, mam wrażenie jakby to się stało wczoraj i wciąż trudno mi o tym mówić" - zwierza się dziewczyna. - Moi rodzice byli szczęśliwi razem i mam bardzo dobre wspomnienia z dzieciństwa. Po śmierci taty mama była jak duch, żyła tylko dla mnie. Teraz czuje się lepiej i bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że znajdzie dobrego mężczyznę, z którym będzie się mogła zestarzeć. Ja też szukam takiego mężczyzny. Tacy są tylko w Polsce."

Swietłana

Czerwone, duże usta i bardzo mocno podkreślone oczy. Na jednym zdjęciu ubrana jest w kożuch i przytula się do oszronionej choinki, na drugim siedzi przy biurku w pracy. Wygląda zachęcająco.

Swietłana pisze po rosyjsku. Przyznaje, że liczy na dłuższy związek. "Czego oczekujesz po znajomości ze mną?" - pyta wprost. - Ja szukam poważnej znajomości, oddanej miłości i jasnych uczuć. Nie cierpię oszustwa, kłamstwa i igrania na uczuciach drugiego człowieka. Mam nadzieję, że wiele się od siebie nauczymy i będziemy w przyszłości razem. Mam nadzieję, że spodobają Ci się moje zdjęcia i że do mnie napiszesz".

W kolejnym mejlu zdradza, że ma 30 lat, 175 cm wzrostu i waży 56 kilo.
"Urodziłam się 24 marca 1980 roku - pisze. - Nie mam dzieci, byłam zamężna przez cztery lata, ale dwa lata temu rozeszłam się z mężem. Teraz znów szukam miłości i szczęścia."

Mieszka w centrum Rosji, w Kirowie. Miasto znajduje się około 900 km od Moskwy, mieszka tam prawie 450 tysięcy osób. Swietłana chwali się, że jest to centrum całego regionu.

"Pracuję w kawiarni, praca jest ciekawa i lekka, ale zajmuje dużo czasu. Lubię ją, bo mam kontakt z ludźmi - opowiada. - Uwielbiam też malarstwo i przyrodę. Mogę godzinami biegać po lesie albo pływać w rzeczce. Staram się odwiedzać wszystkie możliwe wystawy malarstwa i sztuk, które są w moim mieście."

Swietłana cały czas dopytuje się, czy zrobiła dobre wrażenie, czy jej zdjęcia się spodobały. I z każdym kolejnym listem jest coraz bardziej pewna, że to miłość na całe życie.

Rodzice Swietłany mieszkają w niewielkiej wsi niedaleko jej miasta. "Mają swój dom, ale jest on niewielki i stary. Tam jednak mogą spokojnie żyć z dala od bieganiny dużego miasta. To bardzo dobrzy ludzie. Zawsze mi we wszystkim pomagali. Bardzo ich kocham" - pisze dziewczyna.

Rosjanka lubi sport i dba o utrzymanie formy. Raz w tygodniu chodzi na fitness. Kiedyś tańczyła, ale teraz nie ma na to czasu. Uwielbia grać w siatkówkę. Lubi gotować. "To sprawia mi dużo przyjemności. Gotować nauczyłam się od mamy - podkreśla z dumą. - Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła przygotować coś dla Ciebie i że będzie Ci smakować."

Na pytanie, dlaczego szuka miłości za granicą, Swietłana odpowiada, że w Rosji nie może znaleźć mężczyzny, który by ją kochał i szanował. Z Rosjanami jest o czym rozmawiać, ale te rozmowy są zawsze bardzo podobne do siebie. Rosjanie nie znają się na kulturze, teatrach, kinach, koncertach... Cudzoziemcy są bardzo romantyczni. Dużo słyszałam o tym z opowieści rosyjskich kobiet, które żyją z cudzoziemcami. Poza tym cudzoziemcy są odpowiedzialni. Dla mnie celem w życiu jest to, aby znaleźć człowieka, który zatroszczy się o mnie. A ja zrobię wszystko, aby był szczęśliwy. Będę szła z nim ramię w ramię przez życie i będę dla niego wsparciem. Wiem, że jesteś człowiekiem, którego szukam."

Nadieżda i inne...

Nadieżda - ponętna blondynka z niebieskimi oczami. Na fotografii leży na łóżku w białej satynowej haleczce.

"Cześć. Jestem fajną, atrakcyjną Ukrainką, bardzo seksowną i energiczną - pisze wprost. - Szukam przyjaciela w Twoim kraju. I mam nadzieję, że będziesz mną zainteresowany i szybko się zapoznamy. Mam 27 lat, nie jestem mężatką, nie mam dzieci. Jestem otwarta na znajomość z dobrym i uczciwym człowiekiem, który byłby moim najlepszym przyjacielem i kochankiem. Planuję niedługo odwiedzić Twój kraj i będę bardzo szczęśliwa, jeśli opowiesz mi więcej o sobie. Nie będziesz żałował tej znajomości."

Z raportu Ukraińskiego Instytutu Studiów Społecznych dla fundacji Winrock International wynika, że co dziesiąta Ukrainka przed 30. rokiem życia wyjeżdża za granicę z myślą o znalezieniu tam męża.

Ze statystyk serwisu Russian Hearts wynika, że 10 lat temu na żonę z Ukrainy, Rosji czy też Białorusi decydowało się mniej niż tysiąc polskich mężczyzn rocznie. W 2011 r. jest już ich jednak pięć razy więcej. Wszystko dlatego, że kobiety ze Wschodu są piękne, zadbane, mądre, kobiece, ale również rodzinne, wierne oraz skromne.
Z Ewą Sapieją, ekspertką serwisu randkowego Sympatia.pl, rozmawia Agnieszka Jasińska:

W ciągu dwóch tygodni dostaliśmy kilkanaście mejli od kobiet ze Wschodu: z Rosji, Ukrainy, Białorusi... Wystarczyło jedno logowanie do serwisu randkowego. Wszystkie panie przekonywały, że warto je poznać, że będą idealnymi żonami. Dołączały zdjęcia, pisały o marzeniach, rodzinie... Dlaczego dziewczynom ze Wschodu tak bardzo zależy na związku z Polakami?

Kiedyś zawieranie małżeństw mieszanych było jednym ze sposobów wyjazdu z Polski do "lepszego świata". Każdy taki mariaż wydawał się szansą na bajkowe życie. I to my, Polacy, byliśmy stroną poszukującą. Dziś nie mamy już kompleksu pochodzenia. Na skutek wejścia do Unii Europejskiej i wzrostu poziomu życia, nasz kraj stał się atrakcyjnym kierunkiem matrymonialnym.

O dziewczynach ze Wschodu panuje opinia, że są piękne, rodzinne, skromne, wierne... Czy rzeczywiście takie są?

Kobiety zza wschodniej granicy są mniej wyemancypowane. W tamtejszych społeczeństwach mężczyzna jest nadal traktowany jako najważniejszy członek rodziny. Tym samym dla Ukrainek, Rosjanek czy Białorusinek życie w tradycyjnie skonstruowanym modelu rodziny jest czymś normalniejszym niż dla współczesnych Polek.

A jakie są współczesne polskie dziewczyny?

Polskie singielki to kobiety dobrze wykształcone, ambitne, skoncentrowane na samorozwoju. Dla nich posiadanie męża lub partnera nie jest kluczowym życiowym priorytetem. Są wymagające względem siebie i mężczyzn, z którymi chciałyby się związać. W myśl zasady "nic na siłę" wolą życie w pojedynkę niż w związku, który nie jest idealny. O polskich kobietach żyjących w pojedynkę mówi się, że są zaradne i inteligentne, a 0 mężczyznach, wychowanych w modelu patriarchalnym, że nie potrafią poradzić sobie z dzisiejszą niezależnością Polek.

Dlatego polscy mężczyźni coraz chętniej żenią się z kobietami zza wschodniej granicy?

Polki chcą tworzyć związki partnerskie, mieć rodzinę i realizować się w pracy. Od partnerów oczekują współdzielenia się obowiązkami. Mężczyznom coraz trudniej sprostać tym wyzwaniom, dlatego instynktownie zaczynają szukać partnerek, których życiowe priorytety są bardziej tradycyjne.

Mężczyzna z Polski chce więc obiadu na stole i uprasowanych koszul, a dziewczyna ze Wschodu lepszego życia?

Czynnik ekonomiczny odgrywa duże znaczenie. Polacy są lepiej sytuowani, życie w naszym kraju daje większą wolność i jest szansą na rozwój. To kusi kobiety zza wschodniej granicy. Nie jest to jednak żadne wyrachowanie, raczej miłosny pragmatyzm. Kobiety, chcące wyruszyć na matrymonialną emigrację, są zdania, że lepiej stworzyć szczęśliwy związek z Polakiem niż równie szczęśliwy, ale na niższym poziomie życia, ze swoim rodakiem.

Czy takie związki są trwałe? Czy może dziewczyny ze Wschodu traktują małżeństwo z Polakiem tylko jak wyrwanie się ze swojego świata, a potem rozwodzą się i zaczynają żyć w nowym świecie na własną rękę?

Polscy mężczyźni otrzymują rodzinne ciepło, kobiety ze Wschodu miłość i szansę na lepsze życie. Te związki oparte są na zbieżności oczekiwań, a to powoduje, że mają szanse być trwałe i szczęśliwe.

Zna Pani taki szczęśliwy związek?

Tak. To historia pary, która poznała się dzięki naszemu portalowi. Ludmiła z Ukrainy w październiku 2007 r. poznała na naszym portalu Janusza z Polski. Zaczęli ze sobą korespondować. Spotkali się w grudniu, dzień przed Wigilią. W maju wzięli ślub. Ludmiła ma 30 lat, jej mąż - 43. Świetnie się ze sobą dogadują i twierdzą, że tej różnicy wieku wcale nie widać. Janusz pracuje jako ratownik i instruktor pływania w Grodzisku Mazowieckim. Ludmiła nie pracuje, zajmuje się ich malutkim synkiem. Podkreślają, że są bardzo szczęśliwi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Najlepsza żona czeka za wschodnią granicą - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki