Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepolitycznie: Generał narzędziem do zmiany wizerunku PSL

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński

No i zamieszało nam w Łodzi politycznie Polskie Stronnictwo Ludowe. Informacja o tym, że to policyjny generał Marek Działoszyński będzie nr 1 na sejmowej liście w Łodzi, a nie poseł klubu PSL John Godson, jest na naszym rynku informacją tygodnia, chętnie powtarzaną przez media krajowe. Pytanie tylko czy się to ludowej partii opłaci. A to tylko zależy od tego, jaki jest cel tej dość niespodziewanej nominacji.

Gdyby chodziłoby o poprawienie wyników wyborczych w Łodzi, to niekoniecznie musi być to dobry typ. Godson, mimo swoich środowiskowych wolt, wciąż w Łodzi budzi emocje, a wyborca polski nie kieruje się racjonalnymi przesłankami w swych wyborach, tylko emocjonalnymi. Ale ważniejszym czynnikiem byłby jego lęk i związana z nim determinacja, że oto urywa mu się poselski mandat i da z siebie wszystko, by osiągnąć w Łodzi jak najlepszy wynik. PSL w Łodzi ma więcej członków niż Prawo i Sprawiedliwość, ale mandatu posła nie ugrało w tym mieście jeszcze nigdy w najnowszej historii. Aż do 2007 r. jedynki wyborcze, nawet słynny nr 3 z 2005 r., czyli detektyw Krzysztof Rutkowski, ledwie przebijały sufit jednego tysiąca głosów.

Okres prosperity w Łodzi, to przyspieszone wybory 2007 r., kiedy cała lista zebrała ponad 15 tys. głosów (3,64 proc.), a jej lider, Henryk Siemiński zebrał ich ponad 3,5 tys. Do mandatu jednak sporo zabrakło, a dobry wynik PSL mógł się wiązać z tym, że partia była wówczas w opozycji (rządziło PiS, Samoobrona i LPR), co w III RP było rzadkością. Ostatnie wybory w 2011 r. to 9,7 tys. głosów na listę (2,69 proc.), której lider zdobył 1,9 tys. głosów. Lepiej w Łodzi wypadł szyld PSL w ostatnich wyborach samorządowych ( 6 proc.), ale to też efekt pierwszej strony w wyborczej książeczce do sejmiku województwa. A Godson ma w Łodzi swój elektorat, oceniany minimum na 4 tys. głosów, co oczywiście mandatu nie daje, jednak partyjnym liderom ocenianym przez centralę, za sukces poczytuje się każdą zwyżkę głosów.

Co prawda dochodzą z PSL głosy, że John Godson jest nieprzewidywalny lub stawia zbyt wygórowane warunki, choćby "albo dostanę jedynkę, albo nie startuję", ale z wyborczego punktu widzenia PSL wystawiając Godsona niczym by nie ryzykowało. Tu w Łodzi nie ma presji zdobycia mandatu. Ryzyko byłoby tylko po stronie Johna Godsona. On ma naturalną motywację do walki, bo walczy o siebie, natomiast Działoszyński, który ponad 10 tys. zł emerytury ma jak w banku, może start potraktować jako kolejne doświadczenie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Aco da PSL zmierzający ku stanowi spoczynku generał Działoszyński? Zapewne niewielu wyborcom to nazwisko cokolwiek mówi. Gdy rządził łódzkim garnizonem niezbyt się medialnie wychylał, tę samą strategię stosował gdy rządził Komendą Główną Policji. I z tego punktu widzenia Działoszyński będzie ciekawym kandydatem dla publicystów, bo zwyczajny wyborca nic o nim nie wie, nie zna nawet łódzkich wątków jego kariery, nie budzi w nim żadnych emocji.

Pytanie o Działoszyńskiego dla wyborcy będzie zawsze pytaniem o publiczny odbiór całej policji, a z tym może być już kłopot. Do policji wyborca nie musi mieć pozytywnego stosunku, prawie zawsze kapitalny i bohaterski odbiór mają za to zawodowi strażacy. SLD w województwie łódzkim już dwa razy postawił na generała straży pożarnej, Tadeusza Karcza w wyborach do sejmiku województwa. Raz z miejsca drugiego, a w ostatnich wyborach z pierwszego w okręgu piotrkowskim. I generał Karcz nigdy radnym nie został, mimo estymy, jaką się w społeczeństwie strażacy cieszą.

Ustawienie generała Działoszyń-skiego na szczycie listy ma jednak swój sens wówczas, gdyby PSL przyjęło strategię na zmianę wizerunku w oczach miejskiego wyborcy. Wtedy wybór Godsona na lidera listy byłby pociągnięciem czysto koniunkturalnym, pójściem na łatwiznę. Trudno oczywiście sądzić, żeby kandydatura Działoszyńskiego zmobilizowała wszystkich policjantów w trzech powiatach okręgu do pójścia do wyborów, bo on jako szef w samej policji nie był tak kolorowo odbierany, ale PSL może na tym skorzystać. Jak by nie patrzeć, jest jakaś powaga, a zatem i prestiż, w tym, kto tę propozycję przyjmuje i od kogo.

Tym samym u wyborcy nie interesującego się polityką, a tych jest najwięcej, PSL może zyskać twarz partii poważnej. Pytanie tylko czy bossowie PSL uprzedzili generała, że PSL nigdy w Łodzi po mandat nie sięgnął, bo może się okazać, że jest tylko nieświadomym narzędziem zmiany wizerunku partii. A John Godson? Cóż, być może pozostał mu tylko start do Senatu, choć już pod koniec zeszłego roku wspominał coś o pozostawieniu polityki. Być może koniec jego kariery (tymczasowy czy nie), dokonuje się właśnie na naszych oczach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki