Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncert Rihanny w Atlas Arenie [ZDJĘCIA+FILM]

Dariusz Pawłowski
W hali Atlas Arena odbył się we wtorek koncert Rihanny - jednej z najpopularniejszych wokalistek na świecie.

Przeszło dwadzieścia piosenek, pełna rozmachu wizualna strona wieczoru i bardzo gorąca atmosfera - fani Rihanny zapewne na długo zapamiętają wtorkowy występ gwiazdy w łódzkiej hali Atlas Arena.

Także Rihanna nie ukrywała, że bardzo podobało jej się przyjęcie, jakie zgotowała artystce wypełniająca halę po brzegi publiczność. Dlatego zapewnienia wokalistki, iż chce do nas jeszcze wrócić, zabrzmiały wyjątkowo naturalnie.

Skandalu nie było

Rihanna wyjechała na scenę w metalowej kuli, rozpoczęła koncert od utworu "Only Girl (In The World)" i choć szybko pozbyła się sukienki, wszystko, co działo się na scenie, trzymało się dopuszczalnych dziś granic.

Nie zmienia to oczywiście faktu, że cały koncert przepełniony był erotyzmem i do erotyki odwoływała się choreografia i oprawa każdej piosenki - ale przecież nie tylko Rihanna sprawiła, iż obecnie to już sceniczna norma.

W kolejnych częściach koncertu usłyszeliśmy także (choć trafniej byłoby napisać - zobaczyliśmy) m.in. takie numery, jak "Disturbia", "Man Down", "S&M", "Unfaithful", "Don't Stop The Music", a Rihanna kilka razy się przebierała (również w garnitur), zasiadała na tronie, była krępowana łańcuchami, brała udział w bitwie na poduszki, obejmowała nogami dwie lufy wjeżdżającego na scenę czołgu.

Wybiegała też przed scenę, przybijając "piątki" z przyciśniętymi do barierek widzami. W pewnym momencie nawet wyciągnięto na scenę "przypadkowego" widza, jak powiedziała Rihanna - "młodego seksownego mężczyznę", z którym artystka imitowała erotyczną przygodę. A toast "Cheers (Drink To That)" wokalistka wzniosła kieliszkiem wypełnionym, zdaje się, autentyczną wódką. Wszystko po to, by fani wracając do domu mogli mówić zgodnie: "działo się!".

Zmęczenie artystki

W doniesieniach o zmęczeniu Rihanny trasą koncertową było chya nieco prawdy, bowiem piosenkarka nie była na scenie tak nieposkromiona, szalona i rozbiegana, jak to można zobaczyć na wideo- zapisach ze wcześniejszych koncertów (minusem było również niedoskonałe tym razem nagłośnienie w Atlas Arenie). Znużenie nie odebrało jednak wokalistce umiejętności nawiązania znakomitego kontaktu ze swoimi fanami, ci zaś odwdzięczyli się jej być może najbardziej żywiołową reakcją w historii koncertów w Atlas Arenie.

Na final, jako bisy, usłyszeliśmy "Love The Way You Lie", zgrabnie przechodzące w "Umbrella", by zakończyć się żywiołowym "We Found Love", podrywającym z siedzących miejsc niemal wszystkich widzów. Jeszcze ostatnie podziękowania i już można było schładzać rozgrzane głowy podczas przebijania się przez korki w czasie "mroźnego" powrotu do domu.

I może tylko trochę szkoda, że owa erotyczna i fajerwerkowa oprawa koncertu nieco "przykryły" fakt, iż Rihanna to także dobry, oryginalny głos i niezła wokalistka. Może kiedyś Rihannę będzie też można bardziej posłuchać, niż oglądać i bawić się rozpoznając od pierwszych taktów przebojowe rytmy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki