Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleja Unii 2, czyli magiczne miejsce, gdzie Łódź stawała się sławna

Paweł Hochstim
Archiwum Jacka Bogusiaka
Przez ostatnie lata to na stadionie Widzewa częściej gościły rozgrywki ekstraklasy, ale patrząc głębiej w historię nie ma wątpliwości, że większość najważniejszych sukcesów piłkarze łódzkich klubów osiągali przy al. Unii. Tu mistrzostwa Polski świętował ŁKS, tu najmocniejszych w Europie bił Widzew.

Spokojnie obiekt przy al. Unii można nazwać miejscem, który łódzki sport przez lata łączył, co, gdy popatrzymy na niezrozumiałą nienawiść części kibiców ŁKS i Widzewa, wydaje się być absurdem. A jednak, bo to przecież przy al. Unii Widzew rozgrywał swoje największe mecze w europejskich pucharach, a dzisiaj nie mógłby tu zagrać nawet w czwartej lidze, bo ryzyko zniszczenia nowego stadionu byłoby zbyt duże.

Sport obecny jest w tym miejscu od niemal stu lat, bo przecież budowa boiska z trybunami rozpoczęła się w 1922 roku, a już rok później piłkarze ŁKS po raz pierwszy mogli z niego skorzystać, przegrywając spotkanie z węgierskim Viro Budapeszt. Co ciekawe, było to jeszcze przed uroczystym otwarciem, bo ten uświetnił mecz reprezentacji Polski, która pierwszy raz w historii Łodzi zagościła w naszym mieście 24 czerwca 1924 roku. Biało-czerwoni pokonali Turcję 2:0, a pierwszego "oficjalnego" gola w historii tego miejsca zdobył piłkarz Wisły Kraków Mieczysław Balcer. Co ciekawe, historyczne zapiski wskazują, że na tamtym meczu było około sześciu tysięcy widzów. Dziś, ponad dziewięćdziesiąt lat później, w tym samym miejscu otwieramy nowy stadion, który pojemność będzie miał bardzo zbliżoną do tamtego.

Pierwsza reprezentacja Polski gościła przy al. Unii w sumie dziesięć razy, rozgrywając tu tylko mecze towarzyskie. Przed wybuchem II Wojny Światowej, oprócz meczu z Turcją, biało-czerwoni zremisowali tu z Łotwą i Belgią po 3:3 oraz przegrali z Rumunią 2:4. Kolejny raz przy al. Unii reprezentacja Polski pojawiłą się w sierpniu 1969, gdy rozgromiła Norwegię 6:1. Na liście meczów najważniejszej drużyny w kraju są też mecze ze Stanami Zjednoczonymi (4:0), Węgrami (4:2), Irlandią (3:0), Hiszpanią (2:3) i Bułgarią (3:1). Spotkanie z Bułgarami, rozegrane 23 marca 1983 roku, było ostatnim meczem pierwszej reprezentacji Polski przy al. Unii.

Nie było chyba w historii polskiego futbolu ważnego piłkarza, który nie zagrałby przy al. Unii. Tutaj przecież w pierwszej lidze debiutował Kazimierz Deyna, który na tym samym stadionie zdobywał również bramki w reprezentacji Polski. Wielkie mecze, czy to w biało-czerwonych barwach, czy w swoich klubach rozgrywali tu Włodzimierz Lubański, Zbigniew Boniek, czy Włodzimierz Smolarek.

Nadużyciem byłoby powiedzenie, że stadion przy al. Unii był świadkiem tylko piłkarskich wydarzeń, bo przecież przy al. Unii finiszował m.in. kolarski Wyścig Pokoju, odbywały się tu też choćby imprezy lekkoatletyczne. Mało kto wie, że podczas działań wojennych obiekt przy al. Unii był świadkiem pobicia rekordu świata w rzucie dyskiem. Stacjonujący w Łodzi Niemiec Ernst Lampert z klubu Luftwaffe w 1941 roku rzucił dyskiem 53,35 m.

Ale oczywiście piłka nożna w tym miejscu zawsze była najważniejsza. I to nie tylko z udziałem ŁKS, ale również Widzewa. Wielu starszych kibiców pamięta nie tylko spotkania pucharowa Widzewa, ale i mecze ligowe rozgrywane przy al. Unii. Dotychczasowy rekord frekwencji, który już zresztą pewnie nigdy nie będzie pobity, bo przecież nawet po wybudowaniu kolejnych trybun pojemność stadionu będzie znacznie mniejsza, należy właśnie do Widzewa. W kwietniu 1976 roku spotkanie widzewskiej drużyny z GKS Tychy obejrzało aż 40 tysięcy widzów, siedzących nie tylko na trybunach, czy schodach, ale również na okalającej boisko piłkarskie bieżni.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Obiekt ŁKS był wówczas jednym z najnowocześniejszych w Polsce. Choć dziś otwieramy nowoczesną trybunę, niestety tym pochwalić się nie możemy i już raczej nigdy nie będziemy mogli, bo w kraju jest już wiele pięknych stadionów. A w latach siedemdziesiątych na kibicach w całym kraju olbrzymie wrażenie robiła nowoczesna, żelbetonowa trybuna, pod którą umiejscowiona była hala sportowa. Chwilę później na stadionie pojawiło się sztuczne oświetlenie i nowoczesna świetlna tablica. Obiektu przy al. Unii zazdrościła nam cała Polska. Ta sama Polska trzydzieści lat później z tego samego obiektu się... śmiała, nazywając go "Estadio da Gruz". Teraz już to nieaktualne, bo znów przy al. Unii będzie nowoczesna trybuna. Na razie jedna, miejmy nadzieję, że na tym się nie skończy.

Patrząc na obecny stan łódzkiego futbolu - Widzew właśnie zaczyna odbudowę od czwartej ligi, a ŁKS, który wystartował z tej samej pozycji dwa lata temu jest w trzeciej - trudno przypuszczać, byśmy w najbliższych latach, o ile w ogóle, mogli emocjonować się spotkaniami w europejskich pucharach. A już o tak wyrównanych bojach, jakie w Pucharze Europy przy al. Unii toczył Widzew możemy na pewno zapomnieć, co pokazują kolejne występy na międzynarodowej arenie najlepszych polskich drużyn, które przecież przewyższają dziś i ŁKS, i Widzew o wiele klas, nie tylko rozgrywkowych...

Pierwszy mecz w Pucharze Europy przy al. Unii rozegrał ŁKS, ale nie był to specjalnie chwalebny występ, bo łodzianie z trudem pokonali 2:1 Jeunesse Esch z Luksemburga i wobec porażki 0:5 w pierwszym meczu pożegnali się z rozgrywkami. 35 lat później w Pucharze Zdobywców Pucharów ŁKS walczył z FC Porto, na ławce którego w roli drugiego trenera siedział słynny Jose Mourinho, a w 1998 roku w al. Unii przyjechał wielki Manchester United z gwiazdami pokroju Davida Beckhama na czele. Najlepsza drużyna świata w końcówce lat dziewięćdziesiątych w Łodzi bezbramkowo zremisowała, a jej piłkarze pewnie bardziej niż mecz zapamiętali wystawny bankiet urządzony w hali pod trybuną, w którym aktywnie uczestniczyli.

W sumie ŁKS przy al. Unii rozegrał pięć meczów w europejskich pucharach, a częściej w międzynarodowych meczach podejmowali tu rywali piłkarze Widzewa, którzy na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zadziwiali piłkarską Europę. 28 września 1977 roku widzewiacy zremisowali z Manchesterem City 0:0, eliminując wielki klub z gry o Puchar UEFA. Największe sukcesy miały jednak dopiero nadejść. W sezonie 1982/1983 widzewiacy przy al. Unii eliminowali kolejno maltański Hibernians Paola, Rapid Wiedeń i Liverpool FC, a z rozgrywek odpadli dopiero po półfinałowych bojach z Juventusem Turyn. Ostatnie spotkanie pucharowe przy al. Unii piłkarze Widzewa rozegrali 28 listopada 1984 roku, gdy w 1/8 finału Pucharu UEFA przegrali 0:2 z Dynamem Mińsk. Rok później spotkania pucharowe grali już przy ul. Armii Czerwonej, czyli dzisiejszej Al. Piłsudskiego. Na swoim stadionie grali m.in. w fazie grupowej Ligi Mistrzów, ale takich sukcesów, jak wcześniej, już nie notowali.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Ale wydarzeniami przy al. Unii nie były tylko mecze w rozgrywkach międzynarodowych, bo do historii polskiej piłki przeszło przynajmniej kilka wielkich meczów derbowych. Młodsi kibice, dziś z taką zajadłością cieszący się z kłopotów przeciwnego do swoich sympatii klubu, z pewnością nie zdają sobie sprawy, że Łódź na tle innych miast przez wiele lat wyróżniały stojące na wysokim poziomie derby. Dziś w ekstraklasie świętą wojnę dwóch klubów z tego samego miasta mają tylko fani w Krakowie, ale te mecze, podobnie zresztą jak spotkania Legii i Polonii Warszawa, nigdy nie dorównywały derbom Łodzi. A zdarzało się czasem tak, jak choćby w listopadzie 1997 roku, gdy ŁKS i Widzew przystępując do bezpośredniego starcia zajmowały dwa pierwsze miejsca w tabeli. Wtedy przy al. Unii po kapitalnym meczu Widzew zwyciężył 3:2, a o tym, jaki poziom reprezentowały obie drużyny, najlepiej świadczą nazwiska strzelców goli - Mirosława Trzeciaka, Marka Saganowskiego, Alexandra Curtiana, Mirosława Szymkowiaka i Andrzeja Kobylańskiego. Nawet nie porównujmy ich z obecnymi graczami łódzkich klubów...

Do historii miejsca przy al. Unii przejdzie też mecz derbowy z sierpnia 1982 roku, gdy już po siedmiu minutach gry był wynik 2:2. Ci, którzy spóźnili się wtedy na mecz, pewnie do dzisiaj to pamiętają... Zresztą, przez te wszystkie lata stadion przy al. Unii widział takie wydarzenia, których niesposób zapomnieć.

W ten weekend Łódź świętuje wybudowanie nowoczesnej trybuny, która - w normalnych warunkach - mogłaby służyć obu naszym zespołom, ale niestety w dzisiejszej rzeczywistości Widzew może przy al. Unii wystąpić tylko w charakterze drużyny gości. Oby za kilka lat, gdy wreszcie ŁKS i Widzew wrócą na swoje miejsca w hierarchii polskiej piłki, do takiego meczu na tym stadionie doszło.** A Łódź niech znowu korzysta ze stadionu i sławy naszych klubów.

ZOBACZ TEŻ: Stadion ŁKS Łódź. Mecz ŁKS - Pogoń Lwów na otwarcie stadionu [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki