Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzyni ćwiczy z... wałkiem do ciasta [FILM]

Mariusz Martynelis
Mariusz Martynelis
Ma niecałe 1,60 wzrostu. Pracuje w firmie informatycznej. Kocha szachy, góry i muzykę filmową. Przy ścieżce dźwiękowej z "Mission Immposible" kładzie na rękę facetów ważących ponad 100 kg. Właśnie wróciła z Mistrzostw Świata w Kazachstanie, gdzie jako jedyna Polka walczyła o złoto w armwrestlingu - Joanna Damińska z Łodzi.

Przygotowując się do Mistrzostw Świata w Kazachstanie w ciągu pół roku schudła 10 kg. Do Ałma Aty leciała 10 godzin. O szklance wody. Podróż dała się jej we znaki. Ale i tak spisała się znakomicie. Zajęła czwarte miejsce.

Joannę Damińską z Łodzi od najmłodszych lat rozpierała energia. Jako dziecko całe dnie spędzała na podwórku grając w piłkę lub bawiąc się w podchody. Później był tenis stołowy, piłka nożna, łucznictwo, rzutki, sztuki walki, aż wreszcie armwrestling, czyli zawody w siłowaniu na rękę. Wydawałoby się, sport typowo męski. Ale...

Większość armwrestlerów "werbuje" do tej dyscypliny Sylvester Stallone. Ponad 90 procent amatorów tej dyscypliny sportu zaczyna tak samo: przypadkiem oglądają film "Over the Top" ("Ponad szczytem"), zaczynają się fascynować środowiskiem siłaczy, dostają zastrzyk adrenaliny i ogarnia ich żądza sprawdzenia się w bezpośredniej walce. Asia trafiła do środowiska siłaczy nieco inaczej.

- 2 lata temu przypadkowo znalazłam się na zawodach studentów w siłowaniu na rękę - opowiada Joanna. - Od razu mi się spodobało. Uwiodło mnie to specyficzne połączenie siły i techniki. Ja też chciałam walczyć. Postanowiłam zacząć trenować.

Zaczęła od intensywnych treningów na siłowni. Kiedy przyszło do treningów w siłowaniu się na rękę, pojawił się problem pieniędzy. Armwrestling to sport dla zapaleńców. Najbliższy klub jest w Tomaszowie Mazowieckim, a trener, który pomaga łódzkiej zawodniczce, w… Gdyni. Do tego dochodzą wydatki na sprzęt, treningi i udział w zawodach. Profesjonalny stół do armwrestlingu kosztuje ok. 2 tys. zł. Asi stół pomogli zbudować przyjaciele. Wystarczyło trochę pracy i 400 zł. Sprzęt na siłowni dostosowała do własnych potrzeb, wykorzystując… wałek do ciasta.

Ale Aśka nie narzeka. Jej życie wypełnia praca i 3-4-godzinne treningi w klubie sportowym. Przyjaciele armwrestlerki potwierdzają, że aby spotkać się z Asią, trzeba umawiać się z miesięcznym wyprzedzeniem.

- W Polsce jest 700 zawodników z licencją zrzeszonych w ponad 30 klubach - mówi Paweł Podlewski z Federacji Armwrestling Polska.

Większość zawodników nie stać na udział w międzynarodowych imprezach. W zeszłorocznych MŚ w Las Vegas wzięło udział 7 Polaków. W Kazachstanie było jeszcze gorzej. Pojechało tylko 4 Polaków, w tym Asia.

Jak na 2 lata treningów łodzianka może poszczycić się nie lada osiągnięciami: I miejsce w mistrzostwach Polski amatorów w 2009 i 2010 r., zwycięstwo w mistrzostwach Polski zawodowców w 2011 r., 4 miejsce w turnieju Over The Top w Niemczech (2011) oraz w Pucharze Świata Zawodowców Nemiroff World Cup 2011. Głównym celem Asi jest jednak mistrzostwo świata. W tym roku jeszcze się nie udało, ale 4 miejsce na świecie w siłowaniu na lewą rękę i 6 na prawą to też duży sukces.

- Po mistrzostwach świata w Kazachstanie czuję niedosyt - przyznaje Asia. - Walczyłam z najlepszymi zawodniczkami na świecie, ale 4 miejsce jest najgorsze dla sportowca.

Nie rozpamiętywała długo niepowodzenia. Po powrocie poprawiła sobie nastrój filmem "Kung Fu Panda 2". Marzy, by w przyszłym roku zorganizować w Łodzi pierwszy ogólnopolski turniej w armwrestlingu.

Jak na jej pasję zapatrują się najbliżsi?

- Do tej pory podchodzili do niej z dystansem, ale zaczynają się przekonywać, że to coś więcej niż zabawa - mówi Asia. - Tylko mama wciąż się dopytuje, kiedy w końcu dorosnę i zajmę się czymś poważnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki