Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawny kolarz, Krzysztof Jarzębski, przełamie kolejne bariery

Wojciech Grzegorczyk
Krzysztof Szymczak
Krzysztof Jarzębski wyznaczył sobie nowy cel. W ciągu doby pokona 350 km na rowerze, wózku i kajaku. Trasa obejmuje miasta województwa łódzkiego.

Krzysztof Jarzębski szykuje się do pokonania kolejnej trasy. W dniach 14-15 września zamierza w ciągu doby przejechać 350 km.

Zawodnik wystartuje z Pabianic. Najpierw na rowerze ręcznym pokona ok. 70 km. Kilka godzin później przepłynie 40 km kajakiem po akwenie wodnym Jeziorsko. Kolejne 40 km przejedzie na zwykłym wózku inwalidzkim w okolicach miejscowości Warta. Ostatnim etapem będzie 200-kilometrowy odcinek na trasie Warta-Sieradz-Wieluń-Bełchatów-Piotrków Trybunalski. Zawodnik AZS Łódź będzie poruszał się na rowerze ręcznym "Hendbaik". Na metę przy Urzędzie Miasta w Pabianicach przybędzie według założeń 15 września o godz. 10.

Krzysztof Jarzębski ma już za sobą wiele podobnych wypraw. W 2011 roku na specjalnie przygotowanym trójkołowym wózku inwalidzkim pokonał trasę z Aten do Pabianic. W ciągu 10 dni przejechał 2,5 tys. km.

Rok później wystartował z Berlina i przebył ponad 450 km do Łodzi, kończąc swoją wyprawę na Piotrkowskiej. Z Łodzi do Londynu również udało się dojechać.

W Stanach Zjednoczonych Krzysztof Jarzębski także dokonał pozornie niemożliwego. W ciągu dwóch tygodni przejechał 4,7 tys. km - z San Francisco do Nowego Jorku. Ale to nie najdłuższy odcinek, jaki udało się przebyć łódzkiemu kolarzowi.

W kwietniu tego roku ustanowił kolejny rekord. Trasa Łódź-Stambuł-Łódź, czyli 5 tys. km również nie okazała się nie do pokonania dla pana Krzysztofa. Po ponad dwutygodniowej podróży, która objęła także Słowację, Węgry, Rumunię i Bułgarię, szczęśliwie dojechał na metę w pasażu Schillera.

Łodzianin podjął wyzwanie nie tylko na płaskich terenach. W ubiegłym roku zdobył Halę Szrenicką, a część trasy pokonywał ciągnąc za sobą wózek inwalidzki.

Krzysztof Jarzębski niejednokrotnie udowodnił, że mimo niepełnosprawności można uprawiać sport, realizować swoje marzenia. Trzeba przede wszystkim chcieć i ciężko pracować.

Jednocześnie zawodnik AZS Łódź ubolewa, że klub, w którym trenuje od wielu lat i dla którego zdobył niejedno trofeum (m.in. 9 medali na mistrzostwach Polski i puchar Polski w kolarstwie szosowym) zdaje się nie dostrzegać jego zasług.

W liście, który Krzysztof Jarzębski napisał do Wydziału Sportu w Urzędzie Miasta Łodzi można przeczytać: "A jednak w odróżnieniu od innych sportowców AZS, ja nie znam słowa "gratuluję", nie wiem, co to wyróżnienie, nagroda, stypendium".

Sportowiec podkreśla, że sprawą sporną nie są pieniądze, choć wysokość nagród, jakie otrzymują zawodnicy w tych kategoriach nie jest imponująca. Pan Krzysztof stwierdza nawet, że większe kwoty musi przeznaczyć na dętki i opony, które zużywają się w trakcie kolejnych startów.

"To po prostu sprawa sportowego honoru, bo tego sportowcowi zabraknąć nie może! I bardzo mnie interesuje, dlaczego tak właśnie się dzieje?" - pyta kolarz w swoim liście.

O ile w przypadku zawodów organizowanych w Polsce niepotrzebne są dodatkowe zgody na występ, to już w przypadku mistrzostw świata czy innych wyścigów poza granicami kraju licencje dla sportowców są wymagane.

Mamy nadzieję, że Krzysztof Jarzębski będzie mógł bez przeszkód zdobywać kolejne tytuły i realizować swoje sportowe cele - w tym najbliższy maraton szlakiem miast województwa łódzkiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki