Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przychodnie w Łodzi wyłudzają pieniądze od chorych

Joanna Barczykowska
Pacjenci nie znają prawa, więc płacą za leczenie
Pacjenci nie znają prawa, więc płacą za leczenie Dziennik Łódzki / archiwum
Narodowy Fundusz Zdrowia co roku wybiera placówki, w których będą się leczyć mieszkańcy województwa łódzkiego. Z wszystkimi podpisuje odpowiednie umowy, dzięki czemu chorzy mogą się leczyć w tych placówkach bezpłatnie. Okazuje się jednak, że nie wszędzie tak jest, ponieważ przychodnie robią wszystko, by wyciągnąć od chorego dodatkowe pieniądze. Zdezorientowani pacjenci często płacą za badania, materiały stomatologiczne, a nawet zabiegi, ponieważ nie wiedzą co im przysługuje z ubezpieczenia, a co nie.

Do łódzkiego oddziału Funduszu w ciągu ostatniego pół roku trafiło 3 tysiące pytań od pacjentów, dotyczących sposobu leczenia. Jedna trzecia z nich dotyczyła prób wyłudzenia dodatkowych opłat przez lekarzy, którzy pracują w przychodniach z kontraktami z NFZ.

Pan Andrzej leczy się w jednej z łódzkich przychodni. Lekarz internista podejrzewał u niego kamienie w nerkach i skierował go na badanie USG jamy brzusznej. Badanie to jest wykonywane w tym samym ośrodku. - Przy zapisie powiedziano mi, że muszę zapłacić za nie 30 zł. Kiedyś już miałem robione USG i było ono bezpłatne. Dlaczego teraz mam płacić - denerwuje się pan Andrzej.

Okazuje się, że to badanie powinno być dla wszystkich darmowe. - Jeśli pacjent ma skierowanie i wykona badanie w miejscu wskazanym przez lekarza, to za nie nie płaci. NFZ finansuje to badanie z pieniędzy przekazywanych do przychodni - wyjaśnia Beata Aszkielaniec, rzecznik NFZ w Łodzi.

Przychodnie wyłudzają od pacjentów pieniądze nie tylko za badania, ale także za niektóre zabiegi. W takiej sytuacji znalazła się 21-letnia Małgorzata ze Skierniewic, która dostała od lekarza ginekologa skierowanie na zabieg wymrożenia nadżerki. Specjalista miał podpisany kontrakt z NFZ, dlatego wizyta była bezpłatna. Lekarz stwierdził jednak, że za zabieg pacjentka będzie musiała zapłacić. Ile? Aż 150 zł. To jest niezgodne z prawem.

- Wymrażanie nadżerki, jak i elektroagulacja i laseroterapia są refundowane. Pacjent może wykonać je bezpłatnie we wszystkich gabinetach ginekologicznych, z którymi NFZ ma podpisany kontrakt - mówi Aszkielaniec.

Przypadków oszustw jest znacznie więcej. Wielu mieszkańców województwa padło ofiarą przychodni, które chcą w ten sposób podreperować swój budżet. Część pacjentów zdecydowała się na oficjalne skargi, które wysłali do Funduszu.

- Jeśli otrzymamy skargę, prosimy o wyjaśnienia placówkę, której ona dotyczy. W razie rażących uchybień zlecamy doraźne kontrole. W takich przypadkach kara wynosi do 3 proc. wartości kontraktu, oczywiście możemy także zerwać umowę - twierdzi Aszkielaniec.

W Łódzkiem były już przypadki kar dla przychodni. Mimo to wiele takich historii nawet nie wychodzi na światło dzienne, ponieważ pacjenci nie znają swoich praw i nawet nie wiedzą, że zostali oszukani.

Adam Sandauer, przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere, jest tym procederem oburzony.

- Poradnia chce dorobić, wykorzystując system. To rezultat bałaganu, który się zrobił w naszym systemie. Przecież ludzie mogą nie wiedzieć, że nie muszą płacić za jakieś badanie. Sposobem na uzdrowienie tej sytuacji mogłoby być upublicznianie w poradniach listy świadczeń w ramach kontraktu z NFZ. Od przestrzegania i egzekwowania prawa jest państwo, nie pacjent - uważa jednak Adam Sandauer.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki