Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Tajemnicza katarynka" - Barbara Nawrocka [RECENZJA KSIĄŻKI]

DP
Kryminały niebieskie, jak mundur milicji. Tak prezentowały się zeszyty niezwykłej serii "Ewa wzywa 07...". W okresie późnego PRL zyskały szaloną popularność. Dziś łódzkie wydawnictwo Orion postanowiło przywrócić je czytelnikom. Pomysł śmiały, ale atrakcyjny. O poziomie literackim tych wydawnictw można mówić bardzo różnie, za to jeśli traktować je jako zapis ówczesnych realiów i obraz początków polskiej literatury sensacyjnej, to ich wartość bywa nieoceniona.

"Tajemnicza Katarynka"

Barbara Nawrocka

Orion, seria "Ewa wzywa 07..."

Legendarną wśród kolekcjonerów "Ewę" numer jeden napisała Barbara Nawrocka, a bohaterem opowieści "Tajemnicza katarynka" uczyniła kapitana Kortę, jednego z najbardziej refleksyjnych ówczesnych milicjantów.

Akcja rozgrywa się w podwarszawskim Garwolinie. W pożarze zakładów włókienniczych ginie magazynier Kamiński. Okoliczności wskazują na wypadek, ale czujna milicja przeczuwa, że pożar nie był przypadkowy i wiąże się z aferą przemysłową. Kapitan Korta wciela się w rolę zastępcy naczelnika urzędu pocztowego i przystępuje do rozwiązania zagadki. A przy okazji obserwacji małomiasteczkowej społeczności.

I właśnie te obserwacje są tu najciekawsze. Czasem precyzyjne ("Miał na sobie ubranie z Cedetu za 1200 złotych i ortalionowy płaszcz"), czasem charakterystyczne dla epoki ("- Napije się pan czegoś? - zaproponował. - Czystej? Ruskiego winiaku?"), czasem barwne ("Ekspedientka z klipsami ofiarowywała mu nadal siebie i głębię swej natury przy każdej ćwierci wędliny, ale kapitana nie interesowała blondynka"). Ważne są też przemyślenia kapitana Korty ("Inaczej gada się z ludźmi w maju - stwierdził - a zupełnie inaczej w listopadzie").

Serię "Ewa wzywa 07..." trzeba traktować jako porządne czytadła, rodzimą wersję literatury pulpowej, choć zajmowali się nią m.in. tacy twórcy, jak Janusz Głowacki, Andrzej Szczypiorski, Jerzy Edigey, Aleksander Ścibor-Rylski. Niebieskie zeszyty ukazywał się w latach 1968-1989 na zamówienie Komendy Głównej MO. Powstało 146 tytułów, były wśród historie dobre i kiepskie. Na pewno jednak popularne.

Warto kibicować pomysłowi reedycji tej niezwykłej serii. Orion korzysta ze współczesnych możliwości technicznych, okładka jest sztywniejsza, papier i druk lepsze niż przed laty (szkoda trochę, że - przynajmniej w przypadku pierwszego zeszytu - zmieniono grafikę na okładce, osłabia to klimat serii). Inaczej też, na szczęście, możemy dziś patrzeć na propagandową wymowę cyklu. Teraz czekamy na "Ewę..." numer 2 - "Sztyletem w serce".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki