Poszkodowanych jest jednak więcej. Schemat działania był zawsze ten sam. Oszuści wyszukiwali osoby w ciężkiej sytuacji życiowej. Obiecywali im nową kurtkę albo kilkaset złotych. Prosili tylko o zaciągnięcie na nich kredytu. Obiecywali, że będą go spłacać. Mówili swoim ofiarom, żeby nie przejmowały się żadnymi pismami z banków, bo wszystko jest załatwione.
Policja dotarła do oszustów poprzez sprawę Danuty. - 7 lutego były mąż zgłosił zaginięcie Danuty. Z jego relacji wynikało, że kobieta najprawdopodobniej wplątała się w kłopoty - mówi Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Danutę zaczepiła koło sklepu na Teofilowie nieznana kobieta, która zaproponowała pomoc w uzyskaniu kredytu. Nieznajoma twierdziła, że brak dochodów nie jest przeszkodą.
- Danuta w zamian za kredyt miała dostać 1 tys. zł. Początkowo się zgodziła - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej.
Danuta przekazała oszustom kserokopię dowodu osobistego. Później jednak przestraszyła się i zrezygnowała. Nie poszła na umówione spotkanie. Powiedziała też o sytuacji byłemu mężowi, który ostrzegł ją przed nielegalnymi interesami.
- Potem do jego mieszkania zaczęły dobijać się nieznane mu osoby. Ponieważ obawiał się, że może to mieć związek z problemami byłej żony nie otworzył im drzwi - mówi Kącka. - Wyszedł, kiedy był przekonany, że niebezpieczeństwo minęło. Na ulicy dopadło go jednak kilka osób dopytując o 56-latkę. Napastnicy wsadzili go do samochodu i grożąc mu, przez kilka godzin grożąc wozili po mieście w poszukiwaniu kobiety. Po jej odnalezieniu zostawili 50-latka a uprowadzili Danutę.
Mężczyzna z obawy przed porywaczami zwlekał ze zgłoszeniem się na policję. Jednak po kilku dniach braku kontaktu z byłą żoną zjawił się na komisariacie. Policjanci zaczęli szukać Danuty.
56-latkę odnaleziono następnego dnia w mieszkaniu znajomej osoby. Jak się później okazało przez kilka dni przetrzymywano ją w dwóch miejscach, najpierw w Konstantynowie Łódzkim, a potem na Bałutach w Łodzi.
- Stało się tak, ponieważ w weekend banki są zamknięte i nie można było wziąć kredytu - mówi Kopania.
6 lutego dwaj mężczyźni zawieźli 56-latkę do banku przy ul. Piotrkowskiej, gdzie Barbara dopilnowała, aby na podstawie sfałszowanego zaświadczenia o zatrudnieniu i dochodach kobieta pobrała 15 tys. zł. Z tej kwoty Danuta dostała tylko 600 zł. Oszuści wysadzili ją z samochodu w rejonie ulicy Przybyszewskiego.
13 lutego sąd tymczasowo aresztował na 3 miesiące zatrzymanego przez policję 27-latka. Wpadł po pościgu samochodowym na terenie powiatu poddębickiego. Wstępnie usłyszał już 4 zarzuty, w tym te dotyczące gróźb, przywłaszczenia dokumentu tożsamości oraz pozbawienia wolności. Grozi mu za to 5 lat pozbawienia wolności. Jego 25-letni wspólnik wpadł 7 marca. Natychmiast trafił za mury aresztu śledczego. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Zarzuty usłyszała także jego 27-letnia konkubina - Barbara.
Zebrany do tej pory materiał wskazuje, że jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Policja dociera do kolejnych osób wykorzystanych jako tzw. słupy. Proceder mógł trwać od około roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?