18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seks niszczy ich duszę. Próbują walczyć o życie

Joanna Barczykowska
Seks jest dla nich jak narkotyk. Ale nie da się go na zawsze odstawić
Seks jest dla nich jak narkotyk. Ale nie da się go na zawsze odstawić Grzegorz Gałasiński/archiwum
Seks wyżera im duszę, niszczy życie i zabiera rodzinę. Zamiast miłości czują tylko obsesję rozładowania napięcia. Kolejny raz, kolejny raz, kolejny raz.. Pierwszy raz jest fantastyczny, kolejny już słabiej smakuje, do następnego szukają już kolejnej kobiety. Kobiety, ponieważ uzależnienie od seksu w 80 proc. znanych przypadków dotyka mężczyzn.

Kiedyś gardzili przypadkowym seksem i usługami prostytutki, dziś czują wstyd, rozdzierający ból, ale żądza jest mocniejsza. Czy to zboczeńcy? Na takie sformułowanie seksuolodzy obruszają się.

- To choroba, która może dotknąć każdego z nas. Jest tak samo niebezpieczna jak uzależnienie od alkoholu czy narkotyków. Ale ten narkotyk ma się na stałe w sobie - mówi Aleksandra Robacha, wojewódzki konsultant ds. seksuologii w Łodzi.
Z seksoholizmem zmaga się mniej więcej pięć procent naszego społeczeństwa. W Łodzi organizuje się mityngi dla anonimowych seksoholików - spotykają się dwa razy w tygodniu, by nauczyć się trzeźwego seksu. Rozmowy są bardzo trudne.

Więcej, jeszcze więcej

Historie seksoholików są równie wstrząsające, jak te opowiadane przez nałogowych alkoholików i narkomanów. Seksoholizm nawet gorszy, bo narkotyk ma się w sobie. Nie trzeba nigdzie chodzić po "towar", nie trzeba płacić. Im choroba dłużej trwa, tym więcej bodźców wyzwala chęć kolejnego numerka. W domu, w pracy, w publicznej toalecie, w parku, nawet w autobusie.

Próbują radzić sobie jak mogą, ale często wstydzą się rozmawiać o tym nawet z przyjaciółmi. Skrzętnie ukrywają swój problem przed rodziną. Boją się, że otoczenie zaszufladkuje ich jako zboczeńców.

Lukki zaczął pisać pamiętnik, prowadzi blog "Więcej seksu, czyli pamiętnik seksoholika". Podnieca go już samo pisanie o swoim życiu, ale między wersami wyczuwa się łzy, wstyd, lęk, strach i okropną niemoc, która trzyma od lat. Żeby zrozumieć swoją chorobę, zaczął rozliczenie od samego początku. Od pierwszego razu... Przecież był młodym, przystojnym facetem, od czterech lat związanym z tą samą dziewczyną. Co się z nim stało?

ZOBACZ: Uprawiali seks na basenie w Opocznie [FILM]

Swój pierwszy raz miał w 2004 roku. Poszedł na wieczór kawalerski do kolegi, a zamówiona striptizerka przypomniała mu młodzieńczą miłość. Te same oczy, ten sam uśmiech, lśniące blond włosy. Przynajmniej tak mu się wydawało. Gorączkowo zaczął sprawdzać w portfelu, ile ma pieniędzy. Znalazł 150 zł.

Choć jeszcze poprzedniego dnia brzydziłby się nawet spojrzeć na prostytutkę, tego wieczoru pragnął tylko seksu. To pragnienie zaczęło pojawiać się coraz częściej.

- Właściwie to już po moim "pierwszym razie" zacząłem szukać w sieci informacji o prostytutkach, przejrzałem setki ofert z mojego regionu, zapisałem najciekawsze numery kontaktowe. Kupiłem "fachowe" czasopismo - ukazujący się w moim regionie miesięcznik, zawierający prawie wyłącznie foto-oferty. Piękne dziewczyny z zamazanymi twarzami, miejscowość i numer telefonu. Te poszukiwania, świadomość, że mogę sobie wybrać, zapłacić i posiąść kobietę, która mi się spodoba, dawały mi olbrzymi zastrzyk adrenaliny. Pobudzały mnie do życia bardziej niż cokolwiek innego. Bardziej, niż kiedyś zakochanie się i zdobycie uczuć tej, wydawałoby się, jedynej i najcudowniejszej dziewczyny. Ale miłość przestała mnie interesować - pisze Lukki na blogu "Więcej seksu".

Odtąd mężczyznę interesowała tylko łatwa miłość. Bez starań, marzeń i nadziei. - Zdawałem sobie sprawę, że to nie jest obiektywne spojrzenie, że zniechęciłem się do związku i pewnie kiedyś znowu zapragnę kogoś kochać. Ale na razie pokochałem seks. Wchodzę na stronę internetową, wybieram region kraju, wiek i już pokazuje mi się lista chętnych kobiet, wraz ze zdjęciami, cenami i informacjami co można, a czego nie - wspomina Lukki.

Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że większość z tych ofert to zakamuflowane w blokowiskach burdeliki, a dziewczyny ze zdjęcia może tam nie być. - Tylko raz rozpoznałem w którejś tę ze zdjęcia. Ale zwykle w chwili wejścia do mieszkania nawet nie zamierzałem zaprzątać tym sobie głowy. Nawet jeśli to nie będzie właśnie ta ze zdjęcia, i tak przeżyję coś ekscytującego - twierdzi Lukki.

Miał kobietę. Nie walczył

Lukki uzależnił się od seksu osiem lat temu. Miał wtedy poukładane życie, dziewczynę Anię. Choć czuł, że coś zaczyna się psuć, nie walczył. - Kiedyś znalazłem sobie w pobliżu Ani dobrze zapowiadającą się ofertę, po czym pognałem na spotkanie z Anią. Spacer, kłótnia, rozmowa na jedyny wspólny i niewrażliwy temat, który nam pozostał, kolejna kłótnia, pogodzenie się, pocałunki, rozpięcie stanika, jej ręka na moich spodniach. Właśnie teraz, po czterech latach, kiedy już wiedzieliśmy, że nasz związek nie ma przyszłości, ona zaczęła mi pozwalać na coś takiego - wspomina Lukki.

CZYTAJ: Studencki seks tylko w łazienkach

Lukki wiedział, że powinien czuć się podle ze względu na swoje ekscesy na boku. Czuł się jednak podle... przez Anię. Stwierdził, że dziewczyna wodzi go za nos. Zaczął szukać kolejnej dziewczyny. Takiej, która go nie odrzuci. - Lokum mojej "wybranki" to była stara, zaniedbana kamienica. Otworzyła mi niewysoka brunetka, przeciętnej urody, ale wyglądała na sympatyczną. Zaprowadziła mnie do małego pokoiku. Zażyczyła sobie 100 zł.

" Jeśli chcesz się umyć, to po lewej jest łazienka, ja zaraz wracam" - powiedziała, po czym udała się do pokoju po drugiej stronie wejścia. Nie umyłem się, bo uznałem, że skoro ona się nie umyła, to dlaczego ja powinienem? Brałem prysznic przed wyjściem z domu. Brunetka weszła, rozebrała się szybko i zachęciła mnie do położenia się na kanapie. Miała ok. 160 cm wzrostu, dość duże piersi i pupę znacznie większą od jej anorektycznych poprzedniczek. Jak zwykle zaczęło się od pracy rękoma.. Bez założenia gumki. Przeraziło mnie to, na myśl błyskawicznie przyszły mi wszelakie choroby z HIV-em na czele. Ale uznałem, że już i tak za późno - wspomina Lukki.
Lukkiego podniecało oddanie, dominacja, fakt, że może mieć kobietę, kiedy tylko chce. Przestał myśleć o miłości, bezpieczeństwie i normalnym życiu. Po latach coraz rzadziej czuje zaspokojenie. Nie potrafi już rozładować się jak kiedyś. Miał prostytutki, bawił się w nocnych klubach, szukał cichodajek na czatach internetowych. Nie czuje już tej ekscytacji co kiedyś.
- Zawsze to samo. Wchodzę, wybieram, płacę, biorę prysznic, "francuz", kilka pozycji, dziewczyna niby się stara, ale widać, że lekko znudzona, ubieram się, wychodzę. I to, że dziewczyna naprawdę śliczna, niczego już nie zmienia - przyznaje Lukki.
Czy czuje, że jest chory? Chyba tak. Czy chce z tym skończyć? Chyba nie wie jak...

Anonimowi seksoholicy

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z uzależnienia. Terapeuci są tego świadomi, dlatego najpierw dają szukającym pomocy do wypełnienia ankietę. Można ją znaleźć w internecie. Największą grupą wsparcia dla seksoholików w Polsce jest SLAA - wspólnota Anonimowych Uzależnionych od Seksu i Miłości. To grupa, do której należy najwięcej seksoholików w Polsce.

Spotkania organizowane są w każdym województwie. Program jest zbliżony do tego, który przerabiają anonimowi alkoholicy.
Na spotkania przychodzą zarówno ci, którzy cierpią z powodu obsesyjnej potrzeby seksu, jak również ci, którzy desperacko przywiązują się do jednej osoby. Łączy ich jedno - stracili poczucie własnej wartości, a ich zachowania doprowadziły do destrukcji całego życia. Grupa pomaga przetrwać w "trzeźwości".

Anonimowi seksoholicy spotykają się w Łodzi dwa razy w tygodniu. Widzą się w poniedziałki o godz. 17 i w piątki o godz. 18.15. - Wspieramy się przed weekendem i zaraz po nim - tłumaczy wybór dni jeden z uczestników.

Miejsce spotkania jest tajne, znają je tylko członkowie grupy. Seksoholicy borykają się z jeszcze większym wstydem niż alkoholicy czy narkomani. Obsesyjnie boją się, że ich grzechy wyjdą na światło dzienne. - W Polsce wszyscy piją, dlatego nikt nie wytyka na ulicy pijaka. Narkotyki biorą młodzi, a reszta społeczeństwa mówi "Chcą się wyszaleć". A seksoholik to dla wszystkich zboczeniec. Nie chcę, żeby ktokolwiek dowiedział się o moim problemie. Straciłem już w życiu prawie wszystko. Nie chcę być jeszcze na osiedlu wytykany jako niebezpieczny erotoman - mówi 32-letni łodzianin.

Z braku miłości

Henryk Bujacz, łódzki terapeuta ds. uzależnień uważa, że ludzie popadają w nałogi z powodu braku miłości i akceptacji. - Każdy człowiek potrzebuje miłości i akceptacji otoczenia. Jeśli tego nie otrzymuje, szuka zaspokojenia gdzie indziej. Może to być alkohol, narkotyki, hazard, no i seks. Nałóg jest próbą ucieczki - mówi Henryk Bujacz.

- Każdy człowiek jest jakoś zagrożony, ale są osoby, które mają do nałogów większe niż inni predyspozycje. Na przykład takie, które w rodzinnym domu zmagały się z uzależnieniem od alkoholu np. ojca i teraz od trunków stronią. Mają jednak skłonność do popadania w uzależnienie, choć ma ono inną formę.

Terapia nigdy nie jest łatwa. - Trzeba odbudować w pacjencie poczucie własnej wartości, uświadomić mu, że jest kochany i ma kogo kochać. To często ciężka fizyczna praca, ale konieczna, żeby uzyskać rezultat. Bardzo ważne jest to, żeby pacjent czuł, że inni doceniają jego starania - mówi Bujacz.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki