18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarabiają na zdjęciach nagich kobiet [ZDJĘCIA]

Agnieszka Jasińska
Lubią swoją pracę, ale twierdzą, że to niełatwe zajęcie. Zapewniają, że nigdy nie łączą spraw prywatnych z zawodowymi. Cieszą się, że mają wyrozumiałe rodziny. Ale żaden z nich nie chce, żeby jego córka kiedyś została modelką.

- Wy to macie robotę... - mówią koledzy i deklarują, że w każdej chwili są gotowi zostać ich asystentami. Mogą poprawiać światło albo tylko nosić za nimi aparat. Pieniądze nieważne. Jacek, Borys i Janusz fotografują piękne, rozebrane kobiety. Praca marzenie...

Jacek Grobelny z Łodzi zabawę z fotografią rozpoczął osiem lat temu. Uwielbia swoją pracę. - Każdemu wydaje się, że fotografowanie rozebranych modelek to super zajęcie. A tak naprawdę to ciężka praca. Nie jest tak, że siedzę sobie w studiu z rozebraną kobietą i tylko na nią patrzę. W studiu są też wizażystka, fryzjer, stylistka. Gonią nas terminy. Ale nie ukrywam, że praca sprawa mi bardzo dużo przyjemności - przyznaje się fotograf.

Jacek razem z żoną szukał modelki

Zdjęcie Jacka zwyciężyło w ogólnopolskim konkursie Fotoerotica 2011. Konkurs zorganizowany został przez redakcję "Playboya". - Do startu namówiła mnie żona i potem ... razem szukaliśmy modelki - opowiada Jacek. - Ta nagroda to dla mnie ogromne wyróżnienie. Spośród kilku tysięcy zdjęć wybrano właśnie moje.

Fotograf nie ukrywa, że ma wyrozumiałą żonę. - Rozumie to, co robię. Nie urządza mi w domu scen - podkreśla Jacek. - Koleżanki mówią jej, że one by tak postępować nie mogły, że to bardzo trudne dla kobiety... Ale ona ich nie słucha.
Czasami Jacek spędza w pracy po 12-16 godzin. Coraz częściej się tak zdarza. Bo sesja to nie tylko pstryk, pstryk... Sesję trzeba przemyśleć, przygotować miejsce, znaleźć odpowiednie dziewczyny.

Praca nad zdjęciem dla "Playboya" trwała trzy dni. Były dwa podejścia. Najpierw próbne, potem właściwe. - Miałem kilka dziewczyn do wyboru. Zdecydowałem się na Joannę. Znaleźliśmy ją z żoną na portalu modelingowym. Zgodziła się na próbną sesję. Sprawdziła się - mówi Jacek. - Od samego początku wiedziałem, że da radę. Joanna bardzo dobrze czuła się przed aparatem. Była "dogadana" ze swoim ciałem. Nie krępowała się.

Babcia nic nie wie. I lepiej żeby nie wiedziała

Joanna w tym roku po raz drugi będzie zdawać na medycynę. Rok temu się nie udało, zabrakło paru punktów. W tym roku próbuje jeszcze raz. Bo właśnie z medycyną, a nie z byciem modelką, wiąże swoją przyszłość. Za kilkanaście lat chce być już znanym pediatrą, mieć rodzinę, dzieci... Bardzo lubi dzieci. Zdjęcie na konkurs "Playboya" to była dla niej tylko przygoda.

- Najbliżsi znajomi gratulowali mi. Podobało się - cieszy się Joanna. - Rodzicom wcześniej o tym nie mówiłam. I dobrze. Dowiedzieli się po fakcie. Nie zaakceptowali tego - ścisza głos. - Babcia do tej pory nic nie wie o tych fotografiach i lepiej żeby nie wiedziała.

Pan Jacek rozumie rodziców Joanny. Sam ma dwuletnią córeczkę. - Nie chciałbym, żeby pozowała nago - mówi. - Nie chciałbym, żeby zajmowała się modelingiem, chociaż dzięki mnie byłoby jej łatwiej wystartować w tym zawodzie. Modelki rozpoczynają pracę już w wieku 15 lat. Jeżdżą po całym świecie, po 2-3 miesiące nie ma ich w domu. Nie chciałbym takiego życia dla mojej córki. Niech się cieszy dzieciństwem i młodością - mówi.

Nie jest łatwo fotografować rozebraną żonę

Dla Borysa Skrzyńskiego fotografowanie pięknych kobiet to hobby. - Zawodowo żyję z innej fotografii. Niestety... - wzdycha. - Zaczęło się pod koniec lat 90. Siedzieliśmy z kolegą w knajpie i żartowaliśmy, że można byłoby tu zrobić wystawę aktów. Wtedy właściciel odpowiedział nam "No to zróbcie". Postawił nas pod ścianą, bo tak naprawdę nie mieliśmy wtedy żadnego takiego zdjęcia. Trzeba było wszystko robić od początku. Ale udało się zorganizować tę wystawę!
Fotograf podkreśla, że modelka jest tworzywem. I że fotograf patrzy na nią jak na tworzywo właśnie. - Żona podchodzi do mojej pracy z pełnym zrozumieniem. A przynajmniej tak mówi - żartuje Borys. - Rozebrane zdjęcia, które zrobiłem, można liczyć na tysiące, wyselekcjonowanych mam około 300. Sesja trwa od 3 do 6 godzin, wszystko zależy od doświadczenia modelki. Czasami robię jedno zdjęcie i od razu to jest to.

Bez sukienki, bez Photoshopa, bez makijażu

Zdjęcia Janusza Kubika można oglądać w "Expressie Ilustrowanym". - Wymyśliłem rubrykę "Dziewczyna z sąsiedztwa". Chciałem pokazać fajne kobiety, których nikt nie odkrył, których nie ma w agencjach modelek. To są zdjęcia bez użycia Photoshopa, bez makijażu. Pokazuję naturalną urodę. Nieważne czy dziewczyna jest niska, wysoka, gruba czy chuda. Nigdy żadnej nie mierzyłem. Ja nie lubię modelek. Lubię naturalne, "prawdziwe" dziewczyny i takie pokazuję - opowiada Janusz. -

Kubik podkreśla, że jego praca wydaje się łatwa i przyjemna. - Koledzy mówią "Ty to masz fajną robotę". A tak naprawdę to bardzo ciężka praca - mówi. - Większość dziewczyn po raz pierwszy pozuje przed aparatem. Są onieśmielone. Oczywiście są też takie, którym świetnie idzie. Czasami jeden ruch ręki, jeden naturalny uśmiech powoduje, że mam superzdjęcie.

A nie daj Bóg się zakocham...

Janusz wyszukuje dziewczyny na ulicy. Jeśli widzi ładną kobietę, podchodzi do niej i zaprasza na sesję. Nie zwraca uwagi na wiek. Nie jest dla niego ważne, czy kobieta ma dzieci czy nie, czy jest singielką czy mężatką. - Najważniejsze jest pierwsze 15-20 sekund. Jeśli w takim czasie nie uda mi się przekonać do siebie dziewczyny, wówczas są marne szanse, że zgodzi się na sesję. Trzeba szybko się przedstawić, powiedzieć o co chodzi, uśmiechnąć się. Dziewczyny bo ją się - twierdzi.

Boją się aparatu, zdjęć nawet w kostiumie, komentarzy w internecie. Jednak większość zgadza się mu pozować. Zdaniem Janusz, przez ostatnie 10 lat zmienił się obraz kobiety i to na niekorzyść. Polki upodobniły się do Niemek i Amerykanek. Dziewczyny są coraz bardziej otyłe, nawet te, które mają po 15 -16 lat. Hamburgery, hot dogi, brak ruchu...

Zdarza się, że dziewczyna zgadza się na sesję, a potem zagląda do gazety, ogląda inne dziewczyny i rezygnuje. - A szkoda - mówi fotoreporter. - Niektóre dziewczyny próbują się ze mną umówić, flirtują. Nigdy nie łączę spraw prywatnych z zawodowymi. Nie ukrywam, że zdarzały się sytuacje, które mógłbym wykorzystać. Jeśli dziewczyna coś sugeruje, staram się obrócić to w żart.

Jego praca nad zdjęciem trwa 15-20 minut. Podczas sesji myślami jest daleko, mimo że stoi przed nim rozebrana dziewczyna. Tylko raz zdarzyło mu się, że fotografowana kobieta naprawdę mu się spodobała. - To niebezpieczna praca dla mnie i mojej rodziny. A nie daj Bóg się zakocham... - mówi pół żartem, pół serio.

Pamięta prostytutkę, której dawno temu robił zdjęcie. Nazywali ją królową. Piękna, zgrabna, naturalna, wyjątkowa. Zjawisko. - Pojechaliśmy do jej willi. Rozebrała się. Długie blond włosy opadały jej na pośladki, miała piękne piersi. Znała trzy języki, skończyła studia. Zaproponowała mi nocleg u siebie. Wolałem pojechać do hotelu, bo nie wiem co by się stało, gdybym został u niej - przyznaje się.

Opowiedziała mu, że gdy miała 16 lat była zakochana, ale chłopak zrobił jej świństwo. Potem miała drugiego, ale ten traktował ją jako kobietę do łóżka. Jej to nie odpowiadało. Została modelką. Pozowała do zdjęć. Jeździła po świecie. W Indiach poznała biznesmena. Zakochał się. Kupił jej samochód, wynajął mieszkanie w Paryżu. Pojechała na pokaz do Nowego Jorku. Tam też spodobała się biznesmenowi. Mogła wybrać inne życie. Ale kiedyś wierzyła w miłość i srodze się zawiodła. Wolała mieć sponsorów.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki