Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znaleźli ciało poszukiwanego byłego żołnierza. Bez nóg

Andrzej Wdowski
Rodzice i brat Sebastiana mają ogromny żal do prowadzących śledztwo w Opocznie
Rodzice i brat Sebastiana mają ogromny żal do prowadzących śledztwo w Opocznie Andrzej Wdowski
Ciało 27-letniego byłego żołnierza 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim Sebastiana K., poszukiwanego od 30 stycznia, znalazł pies tropiący przy ul. Słonecznej w Opocznie. Sprawca bądź sprawcy odrąbali od tułowia nogi.

Makabrycznym odkryciem wstrząśnięci są mieszkańcy. Rodzina zamordowanego ma żal do prowadzących śledztwo. Jej zdaniem nie zrobili wszystkiego, żeby odnaleźć ich syna żywego.

Wczoraj cztery zastępy strażaków przeszukiwały zakamarki i krzaki przy posesji, na której znaleziono ciało byłego żołnierza. Na odcięte kończyny nigdzie nie natrafiono.

27-letni Sebastian K. był wysokim, wysportowanym mężczyzną. Zniknął 22 stycznia 2012 r. Wyszedł z domu około godz. 17. Miał jechać w poszukiwaniu pracy do Warszawy. Nie nawiązał już kontaktu z rodziną. Najbliżsi najpierw sami go szukali. 30 stycznia jego zaginięcie zgłosili na policję. Rodzina ma ogromny żal do prowadzących sprawę ich syna policjantów.

- Nie brali żadnych naszych uwag czy sugestii pod uwagę - mówi Małgorzata Kulik, matka Sebastiana. - Cały czas próbowano nam wmawiać, że syn żyje i bawi się. Mówiono nam, że widziano go w różnych miejscach, nawet ostatnio w Krakowie. Dopiero jak 5 marca zwróciliśmy się o pomoc do Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi , sprawa nabrała tempa. Gdyby nas słuchali choć trochę, to syna znaleźliby żywego już po trzech dniach, a nie dopiero teraz i w takim stanie - płacze matka.

Policja odpiera zarzuty.

- Już w początkowej fazie poszukiwań policjanci ustalili i sukcesywnie docierali do 26 osób, które utrzymywały kontakt z zaginionym - mówi Barbara Stępień, rzeczniczka policji w Opocznie. - W trakcie poszukiwań ustalano kolejne osoby. Zaginionemu zdarzało się wcześniej znikać na kilka dni z domu. Po wyjściu z zakładu karnego w październiku 2011 roku poznał właściciela posesji, u którego przebywał i pomagał mu w gospodarstwie.

Zwłoki byłego żołnierza znalazł w środę specjalnie wyszkolony do tropienia zwłok pies labrador, który ściągnięty został do Opoczna wraz z grupą ratownictwa specjalistycznego Ochotniczej Straży Pożarnej w Łodzi. Ciało leżało w studzience przykrytej żelaznym włazem. Żeby je wyciągnąć, strażacy musieli odkopać studzienkę.

Jerzy Kulik, ojciec zamordowanego, który był na oględzinach zwłok, z trudem wydobywa słowa.

- Czegoś takiego mogli dokonać wyjątkowi zwyrodnialcy - mówi. - Ciało było bez nóg i tak zmasakrowane, że tego nie da się opisać.

- Ci, co tak okaleczyli naszego syna, to musiały być jakieś bestie - dodaje matka zamordowanego.

W piątek przeprowadzono sekcję zwłok. Biegły ma stwierdzić, co było przyczyną i jak powstały obrażenia.

Współpraca: Marek Obszarny

CZYTAJ TEŻ:
Pies tropiący znalazł ciało poszukiwanego 28-latka

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki