- Trudno mi jest mówić o festiwalu, bo nie nabrałem jeszcze do wszystkiego dystansu - mówi Wojciech Grochowalski. - Cieszę się, że przyjechali wszyscy zaproszeni na festiwal pianiści, zagrali znakomite koncerty świetnie przyjęte przez publiczność, odbyły się i udały wszystkie imprezy towarzyszące: wystawy, projekcje, wizyty i spotkania.
Ważna dla festiwalu była wizyta obu córek Artura Rubinsteina: Ewy i Aliny, a także spotkanie pań Rubinstein z Pierwszą Damą - Marią Kaczyńską,która swoją obecnością uświetniła ostatni dzień festiwalu (patronat nad imprezą sprawowała para prezydencka, Lech i Maria Kaczyńscy).
Od pierwszego koncertu, gdy podniósł słuchaczy swą grą Aleksander Gavryluk, po ostatni, w którym czarował swym kunsztem Aleksander Korsantia, podobał się rozmach imprezy. Podczas dziewięciu koncertowych i recitalowych dni w Łodzi wystąpili także: Emanuel Ax, Kirill Gerstein, młodzi pianiści, laureaci I nagrody Międzynarodowego Konkursu Młodych Pianistów w Bydgoszczy - Yulianna Avdeeva, Joanna Marcinkowska, Denis Zhdanov. Usłyszeliśmy także Romana Rabinovicha, Wojciecha Waleczka, Huberta Rutkowskiego. Odbył się całodniowy pokaz filmów dokumentalnych o Rubinsteinie, festiwalowi towarzyszyła wystawa fotografii Ewy Rubinstein.
Szkoda, że festiwal ma odbywać się aż co dwa lata, ale - jak zapowiada Wojciech Grochowalski, jego dyrektor i współtwórca - to dlatego, by czekać na festiwal, by on nie spowszedniał.
- Teraz skupimy się w fundacji na uporządkowaniu dokumentacji pierwszej edycji festiwalu - mówi Wojciech Grochowalski. - Prócz inauguracyjnego, nagraliśmy wszystkie koncerty i recitale. Mam nadzieję, że uda się wydać płytę z nagraniami wszystkich pianistów, ale wcześniej będę musiał wysłać do artystów nagrania, z prośbą o autoryzację i zgodę - dodaje Grochowalski. - Myślę, że Łódź, dzięki festiwalowi, zaznaczyła swą obecność w Europie, bo Rubinstein w świecie pianistów wciąż pozostaje niedoścignionym wzorem. I Łódź może wciąż korzystać z jego sławy.
W latach "niefestiwalowych" fundacja organizująca festiwal chce dokumentować minione imprezy, wydawać książki, kalendarze (pierwszy pojawi się już za kilka dni), płyty z muzyką w wykonaniu gości festiwalu, organizować recitale fortepianowe, kursy mistrzowskie, sesje naukowe, gromadzić wiedzę na temat życia i twórczości Artura Rubinsteina i na temat muzycznej Łodzi.
Jak mówi Wojciech Grochowalski, podstawowym celem festiwalu jest spotkanie w Łodzi, miejscu urodzenia Artura Rubinsteina (1887-1982) wybitnych pianistów, ich występy w hołdzie Rubinsteinowi i w mieście Rubinsteina.
Grochowalski już niebawem rozpocznie przygotowania drugiej edycji festiwalu, zapowiadanej na rok 2010. Czy będzie tak bogata, jak organizatorzy chcieli, by była pierwsza?
- Na mini0ną edycję festiwalu udało mi się zgromadzić połowę tego, co zamierzałem - mówi Grochowalski. - Był plan A, który zakładał, że koszt wyniesie 4 miliony złotych, a festiwal reklamowany będzie na billboardach i w prasie nie tylko w Europie, ale także na świecie. Plan B zakładał, że na produkcję wydamy 1,5 miliona, ale i to okazało się niemożliwe.
Ostatecznie festiwal dysponował około 800 tysiącami. 370 tysięcy zł fundacja otrzymała z Urzędu Marszałkowskiego, 300 tys. zł z Urzędu Miasta Łodzi , 100 tys. zł z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, 50 tys. zł z Kancelarii Prezydenta RP.
A jak to się wszystko zaczęło? W 1998 roku Wojciech Grochowalski wydał album fotografii Ewy Rubinstein. Wydawca i artystka fotografik zaczęli spotykać się, coraz częściej rozmawiać i doszli do wniosku, że w Łodzi powinien powstać festiwal poświęcony Rubinsteinowi. I powstał, także przy pomocy Jerzego Bystrzyckiego z Izraela, dyrektora festiwalu pianistycznego im. Rubinsteina w Tel Awiwie, który - jak mówi Grochowalski - właściwie był głównym inspiratorem.
Jak będzie za dwa lata?
- Na pewno postaramy się, by przyjechali jak najlepsi pianiści, by festiwal był szeroko reklamowany za granicą, bo to przecież promocja naszego miasta - mówi Grochowalski.
Swoją drogą ciekawe, czy z Piotrkowskiej zniknie pomnik Rubinsteina, o którym rodzina pianisty mówi "potwór". Włodzimierz Tomaszewski, wiceprezydent Łodzi, osobiście obiecał to Ewie Rubinstein niemal dwa lata temu. I?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?