Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hubert Barański: "Ludzie nie zachowują się jak kamikadze"

Matylda Witkowska
Polska Press
Z Hubertem Barańskim, prezesem Fundacji Fenomen, rozmawia Matylda Witkowska.

CZYTAJ TEŻ:Fundacja Fenomen chce, by piesi mogli wchodzić na przejście na czerwonym

Jako Fundacja Fenomen proponujecie niekaranie pieszych za przechodzenie na czerwonym świetle. Część łodzian ten pomysł dziwi...
Dziwi tych, którzy nigdy nie byli za Odrą: we Francji, na Wyspach Brytyjskich i w wielu innych krajach. Jakiś czas temu odkryłem, że we Francji mandat za przechodzenie na czerwonym świetle wynosi 4 euro. Kwotę tę znalazł mój przyjaciel, działacz na rzecz zrównoważonego transportu Olivier Schneider. I był zdziwiony, że taki mandat w ogóle istnieje. To pokazuje jak francuski ustawodawca potraktował zagrożenie jakim jest przechodzenie na czerwonym świetle.

Karzą tylko tych, którzy stwarzają zagrożenie?
Tak, bo jeżeli ktoś wchodząc na czerwonym spowoduje wypadek, kolizję czy wymusi pierwszeństwo to dostanie mandat. Tymczasem u nas są przejścia na których prawie nic nie jeździ, a pieszy dostaje mandat od policji, która siedzi w krzaczkach. Nawet jeżeli gdzieś daleko jedzie samochód, to po co pieszy ma naciskać przycisk i go zatrzymywać, skoro może sobie przejść gdy nic nie jedzie?

Przypomina mi to skrzyżowanie koło mojego domu: często nic nie jedzie, pieszy ma czerwone, naciska przycisk. W końcu ma dość czekania i przechodzi. I kiedy już dawno przeszedł nadjeżdża samochód i staje przed pustą zebrą...

Tak właśnie się dzieje. Zupełnie nie rozumiem dlaczego w takiej sytuacji policja miałaby karać za przechodzenie na czerwonym świetle. Tak się dzieje m.in. na niektórych skrzyżowaniach remontowanej trasy WZ. Tam kompletnie nic nie jeździ. A zdarzało się, że policja czekała na tych, którzy przechodzili na czerwonym.

Ale przyzna Pan, że przed remontem policja była tam potrzebna. Ludzie biegali do tramwaju jak wariaci, przebiegając przez trzy pasy na czerwonym...

Tylko zrozummy się dobrze: zupełnie czym innym są światła na ruchliwych arteriach takich jak al. Włókniarzy, gdzie bez świateł pieszego na drugą stronę przetransportować się nie da, a czym innym osiedlowe uliczki takie jak Bratysławska i Karolewska, na których też bez sensu się wstawia sygnalizatory.

W Łodzi jest za dużo sygnalizatorów?
Jest coś niepokojącego w tym, że stawiamy światła wszędzie, gdzie się tylko da i wierzymy, że jest to rozwiązanie wszelkich bolączek. Tymczasem na Zachodzie, gdzie zmniejszono liczbę wypadków, postawiono na uspokojenie ruchu i zachęcenie, by użytkownicy dróg wzajemnie się obserwowali. Sygnalizatorami świetlnymi odzwyczajamy ludzi od myślenia i przyglądania się sytuacji na drodze.

Światła ogłupiają ludzi?

Raczej oduczają patrzenia i zastanawiania się. Mamy zielone światło, to trąbimy na wszystkich, którzy nie zdążyli zjechać ze skrzyżowania albo zejść z przejścia. Bez wyrozumiałości dla innych, często słabszych. Wielokrotnie widziałem, że kogoś starszego czerwone światło zastało w połowie wielopasmowej jezdni. I kierowcy trąbili, bo mieli zielone. Do tego instalacja świateł jest bardzo kosztowna.

Zgoda co do małych uliczek. Ale przepisy będą musiały dotyczyć wszystkich. Więc ludzie będą wchodzić na czerwonym także na al. Włókniarzy...

Dlaczego pani tak uważa? Niektórzy uważają, że ludzie mają syndrom kamikadze. Że jeśli nie będą karani, to będą masowo rzucać się pod samochody...

A jeśli jednak wejdą komuś przed maskę?

To będą ukarani. Nawet jeśli samochód w ostatniej chwili skręci. Bo wymuszanie pierwszeństwa jest karalne.

Czyli można oddzielić w przepisach przejście na czerwonym przy pustej ulicy od wejścia prosto pod koła?

Nie trzeba nawet zmieniać przepisów. Nasza akcja to po prostu apel do policji, żeby nie robiła łapanek na pieszych.

Jest jeszcze argument, że w takim razie kierowcy też powinni wjeżdżać na czerwonym...

Kierując się tą logiką możemy zrównać pieszego i kierowcę będącego pod wpływem alkoholu. I karać każdego pijanego idącego ulicą, bo a nuż spowoduje wypadek. Tymczasem ustawodawca zauważył, że pijany pieszy nigdy nie będzie takim zagrożeniem jak pijany kierowca. Poza tym kierowcy mogą warunkowo wjeżdżać na skrzyżowanie na czerwonym świetle na zielonej strzałce. Więc skoro kierowca, który może stworzyć większe zagrożenie ma prawo wjeżdżać na czerwonym świetle, to dlaczego nie dać tej możliwości pieszym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki